Archiwa tagu: wyrok

POLSKI SĄD CZY INKWIZYCJA KATOLICKA?

HMw

Poniżej zamieszczamy zapis przebiegu rozprawy sądowej i ogłoszenia wyroku z 15 kwietnia 2016 r. WSA w Warszawie po raz pierwszy od ponad czterech lat wyraził zgodę na rejestrację dźwięku.

Udostępniamy również pełny tekst stanowiska uczestniczki rozprawy. Jego prezentację przerwała interwencja sędziego sprawozdawcy Adama Lipińskiego. W ten sposób sędzia ograniczył uczestniczce przysługujące jej prawo do swobody wypowiedzi.

Miejsce rozprawy: Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie.

Przedmiot posiedzenia sądu: ochrona danych osobowych obywatelki polskiej nienależącej do Kościoła katolickiego w myśl prawa powszechnego.

Skład zespołu sędziowskiego:

sędzia Danuta Kania – przewodnicząca

sędzia Ewa Kwiecińska

sędzia Adam Lipiński – sprawozdawca

Ocenę postawy sędziów i odpowiedź na pytanie zawarte w tytule, pozostawiamy P.T. Słuchaczom i Czytelnikom.

 

Rozprawa:

Ogłoszenie wyroku:

 

Stanowisko uczestniczki na prawach strony

Sygnatura akt: II SA/Wa 1335/15

Wnoszę o utrzymanie w mocy decyzji Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych z dnia 10 lipca 2015 r. Została ona wydana w oparciu o wyrok tutejszego Sądu, który zapadł w dniu 17 kwietnia 2013 r.

GIODO, wykonując w sposób rzetelny wspomniany wyrok, przeprowadził czynności wyjaśniające zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa powszechnego.

W ich trakcie nie doszukał się jakiegokolwiek dokumentu, potwierdzającego moją przynależność do Kościoła katolickiego. Skarżący ks. Proboszcz, a w istocie rzeczy Metropolita Białostocki nie przedłożył mojej deklaracji przystąpienia do tej organizacji religijnej. Nie mógł tego uczynić, ponieważ nigdy takowej nie złożyłam i nie zadeklarowałam się jako członek Kościoła katolickiego. Metropolita z uporem usiłuje przekonać Sąd o prymacie wewnątrzkościelnego obrzędu religijnego, jakim jest chrzest, nad powszechnie obowiązującym prawem w Polsce. Domaga się w sposób bezceremonialny złamania uregulowań prawnych i potwierdzenia przez Państwo, że to Kościół katolicki może decydować o mojej przynależności do niego, bez mojej świadomej zgody.

Wobec powyższych żądań strony kościelnej, a także wobec wielu rozstrzygnięć w analogicznych sprawach dokonanych przez tutejszy Sąd, czuję się zobligowana do przypomnienia, które unormowania prawne dają mi prawo do ochrony moich danych osobowych i do wolności od religii, jako człowiekowi i polskiej obywatelce. Oto one:

I. Akt podstawowy: Art. 5153 ust. 2 Konstytucji RP gwarantuje każdemu obywatelowi wyłączne prawo świadomego decydowania o przynależności do dowolnego związku wyznaniowego oraz do kontrolowania procesów przetwarzania własnych danych osobowych.

Realizując to prawo oświadczeniem woli, przesłanym proboszczowi parafii chrztu, przedstawiłam żądanie dotyczące wyłącznie ochrony moich danych osobowych. Moją intencją było wykazanie w tym dokumencie, że nie należę do Kościoła katolickiego na gruncie przepisów prawa powszechnego. Strona kościelna zaś, nie przedstawiła dla GIODO, ani też Sądowi żadnego materialnego dowodu, że jest inaczej niż ja z pełną odpowiedzialnością twierdzę.

Szanując zapisy prawa o autonomii Kościoła, nie zamierzam ingerować w ocenę skutków mojego aktu woli na gruncie prawa kanonicznego.

W tym miejscu należy podkreślić, iż nie jest rolą sądów administracyjnych, ani tym bardziej organów administracyjnych, ocenianie wewnętrznych regulacji danego kościoła lub związku wyznaniowego, dotyczących między innymi wymagań i skuteczności aktu apostazji czy obrzędu chrztu. Przykładem na właściwą postawę w tym względzie, są orzeczenia sądów powszechnych w przypadku rozwodów małżeństw – nie ingerują one w sferę prawa kanonicznego. Niestety, rolę tę od wielu już lat, tutejszy Sąd sobie przypisuje, bezpodstawnie wkraczając w obszar autonomii Kościoła katolickiego, zagwarantowanej między innymi Konkordatem. Uzasadnienia wyroków w analogicznych sprawach pełne są powoływania się między innymi na cytat: „szczególny etos nadawany aktowi chrztu” oraz na Instrukcję Konferencji Episkopatu Polski z 2008 roku. A przecież wszystkie te sprawy dotyczyły ochrony danych osobowych i wolności sumienia i wyznania, czyli podstawowych praw polskich obywateli ulokowanych w sferze prawa powszechnego.

W ten sposób Sąd permanentnie miesza porządki prawne – powszechny i wewnątrzkościelny. Tym samym podważa zasadę prymatu prawa powszechnego, opisaną we wszystkich unormowaniach stosunków Państwa i Kościoła, z Konkordatem włącznie.

II. Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej: Art. 8:

„1. Każdy ma prawo do ochrony danych osobowych, które go dotyczą.
2. Dane te muszą być przetwarzan
e rzetelnie w określonych celach i za zgodą osoby zainteresowanej lub na innej uzasadnionej podstawie przewidzianej ustawą. Każdy ma prawo dostępu do zebranych danych, które go dotyczą, i prawo do dokonania ich sprostowania.

3. Przestrzeganie tych zasad podlega kontroli niezależnego organu.”

Art. 10 „1. Każdy ma prawo do wolności myśli, sumienia i religii. Prawo to obejmuje wolność zmiany religii lub przekonań oraz wolność uzewnętrzniania, indywidualnie lub wspólnie z innymi, publicznie lub prywatnie, swej religii lub przekonań poprzez uprawianie kultu, nauczanie, praktykowanie i uczestniczenie w obrzędach.

2. Uznaje się prawo do odmowy działania sprzecznego z własnym sumieniem, zgodnie z ustawami krajowymi regulującymi korzystanie z tego prawa.”

Zaś Art. 9 Konstytucji RP brzmi: „Polska przestrzega wiążącego ją prawa międzynarodowego.”

III. Ustawa o gwarancjach wolności sumienia i wyznania (Dz. U. z 2005 r. nr 231, poz. 1965 ze zm.)

Art. 2 pkt 2a stanowi, że każdy może należeć lub nie należeć do kościołów i związków wyznaniowych. Możliwość nienależenia do kościoła lub związku wyznaniowego oznacza możliwość zmiany wyznania lub wystąpienia z kościoła, do którego obywatel dotychczas należał.

IV. Ustawa o stosunku Państwa do Kościoła katolickiego w Rzeczypospolitej Polskiej (Dz. U. z 1989 r. nr 29, poz. 154 z późn. zm.).

Przytoczona ustawa, nadając Kościołowi swobodę działania we wszystkich jego wewnętrznych sprawach, mówi jednocześnie, że to właśnie powszechnie obowiązujące przepisy prawa stosuje się wszędzie tam, gdzie nie ma uregulowań niniejszą ustawą.

V. Kodeks cywilny. Art. 60 Kodeksu cywilnego definiuje instrument polskiego prawa, dając możliwość jego stosowania niezależnie od uregulowań wewnętrznych Kościoła w postaci oświadczenia woli. Wynika to z faktu, że skuteczne jego doręczenie, wywiera skutki automatycznie z mocy samego prawa.

VI. Konkordat (Dz. U. z 1998 r. nr 51 poz. 318): Art. 1 tej umowy, wymaga jedynie od obu stron stosowania jego zapisów: „Rzeczypospolita Polska i Stolica Apostolska potwierdzają, że Państwo i Kościół katolicki są – każde w swej dziedzinie – niezależne i autonomiczne oraz zobowiązują się do pełnego poszanowania tej zasady we wzajemnych stosunkach i we współdziałaniu dla rozwoju człowieka i dobra wspólnego.” W teorii brzmi pięknie.

Żądania, zawarte w treści skargi strony kościelnej omijają wszystkie przywołane wyżej akty prawne, a co zdumiewa najbardziej łamią art. 1 Konkordatu. Jednakże śledząc historię tej organizacji religijnej, właściwie nie należy niczemu się dziwić. Swoje dwa główne cele – władzę i bogactwo, osiąga zawsze w ten sam sposób, czyli nie licząc się z niczym i z nikim, używając najbardziej wyrafinowanych kłamstw i wszelkiego rodzaju podstępów.

Dowodem na powyższe, jest domaganie się od Sądu usankcjonowania fikcji, czyli rzekomej mojej przynależności do Kościoła. Jego zarządcom nie jestem do niczego innego potrzebna, jak tylko i wyłącznie do ujmowania mnie do statystki kościelnej, mającej na celu utrzymanie wysokiego wskaźnika wiernych. Zmanipulowane dane, GUS publikuje w rocznikach statystycznych bez jakiejkolwiek weryfikacji. W ten oto sposób, gogolowskie martwe dusze są wiecznie żywe, przynosząc Kościołowi olbrzymie profity w postaci drenowania budżetów, zarówno państwowego jak i samorządowych, dominacji Kościoła w przestrzeni publicznej, szerzenia reżimu religijnego i nieustannego umacniania swojej siły politycznej.

Tutejszy Sąd, wieloletnimi wyrokami w analogicznych sprawach, sankcjonuje pasożytnicze działania kleru, sprowadza Polskę w czasy Średniowiecza i przyczynia się do pogarszania warunków życia społeczeństwa.

Równocześnie, systematycznie i z uporem burzy fundament niezawisłości i światopoglądowej neutralności Polski oraz zaciera granice, pomiędzy światem religijnych wyobrażeń, a realną rzeczywistością, opisaną regułami prawa. Utożsamia wiarę w dogmaty z formalną przynależnością do związku wyznaniowego.

Ja nie mam z Kościołem nic wspólnego od ponad 46 lat, a mimo to nadal figuruję jako wierna. W ciągu niemal pół wieku żaden kapłan nie okazał żadnego zainteresowania względem mojego zbawienia czy też mojej relacji z Bogiem. Kler doskonale wie, że usłużni urzędnicy państwa polskiego, wykonają każde ich żądanie, dlatego problem przetwarzania moich danych Metropolita białostocki oddał w ręce tutejszego Sądu. Choć właściwie to już nie wiem który metropolita, białostocki, czy wrocławski, ponieważ obaj są wymienieni w treści skargi, będącej wzorcem niechlujstwa i przykładem na to, z jakim ostentacyjnym brakiem szacunku traktuje instytucję państwową.

Na zakończenie pozwolę sobie przypomnieć Sądowi, że podstawową funkcją demokratycznego państwa prawnego, jest ochrona interesu obywateli oraz zapewnienie im poczucia bezpieczeństwa i sprawiedliwości.

W odróżnieniu od zakonnika Tadeusza Rydzyka, który oświadczył w Sejmie w roku 2014 cytat: „Mnie, jako katolika, prawo nie obowiązuje”, ja nie należąc do Kościoła katolickiego szanuję prawo ustanowione w mojej ojczyźnie i oczekuję tym samym wyroku opartego na tymże prawie.

Mam również nadzieję, że Sąd nie podda się naciskom, o jakich wiadomo mi z protokołu posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu, które odbyło się dnia 17 grudnia 2014 r. Wpływy byłego ministra Andrzeja Halickiego już raczej wygasły, więc jego obietnica „zajęcia się sprawą”, złożona hierarchom w kontekście takich spraw jak moja, pewnie przeszła do historii. Chyba, że jestem zbyt naiwna…

I ostatnie już przypomnienie: to ja, proszę Sądu wraz ze wszystkimi polskimi obywatelami – oprócz stutysięcznej grupy kleru – łożymy na uposażenia i liczne przywileje sędziów polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Przekazując do akt sprawy niniejsze stanowisko, proszę Sąd o sprawiedliwy wyrok. Taki, który zakończy dalsze szarganie mojej godności i nie narazi na konieczność poświęcenia niewielu pozostałych mi lat życia na karkołomną, kosztowną drogę do Europejskiego Trybunału Prawa Człowieka.

Wyrok w sprawie z 5 listopada 2015 r.

2016-02-19-NSA-wokanda-DA

Dzisiaj NSA w składzie: sędzia NSA Jolanta Rudnicka (przewodnicząca), sędzia NSA Marek Stojanowski oraz sędzia delegowany z WSA Mirosław Gdesz wydał orzeczenie w sprawie która była rozpatrywana 5 listopada. Zamieściliśmy już sprawozdanienagranie z tej sprawy. Dzisiejszy skład był inny niż 5 listopada.

Sprawa dotyczyła aktualizacji danych osobowych osoby występującej z Kościoła Katolickiego. Wobec odmowy proboszcza administrującego bazą danych, GIODO w 2014 r. nakazał jej aktualizację. Od tego nakazu odwołał się proboszcz, któremu przyznał rację WSA, a dzisiaj również NSA, oddalając skargę kasacyjną GIODO od wyroku WSA. Wyrok ten potwierdza gwałtowną zmianę linii orzeczniczej NSA, do której doszło już na mocy wyroków z 9 lutego, które zapadły w sześciu podobnych sprawach. Ponieważ sąd zgodził się na rejestrację dźwięku, zamieszczamy nagrania  dzisiejszej sesji sądu. Do kwestii zmiany składu i linii orzeczniczej odniesiemy się wkrótce w odrębnym komentarzu.

Polska kolonią Watykanu

Za zgodą autora publikujemy na naszej stronie tekst Ryszarda Pacera – uczestnika pierwszej z serii sześciu spraw jakie rozpatrywał NSA 9 lutego:

 

Dzisiaj w Naczelnym Sądzie Administracyjnym odbyło się sześć rozpraw kasacyjnych. Generalna Inspektorka Ochrony Danych Osobowych odwołała się od wyroków Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który stwierdził, że osoby należące do Kościoła Katolickiego nie mogą go opuścić.

Jak wiadomo katolicy wierzą, że ich kościół jest „mistycznym ciałem Chrystusa”. Cokolwiek to oznacza (ja tego nie rozumiem chyba), trzeba przyjąć, że w ich wyobrażeniu jest to coś świętego i nadnaturalnego. Jednak prócz tej eschatologicznej konstrukcji istnieje też coś takiego jak organizacja kościelna jako ziemski byt. To są parafie, kurie, konferencja episkopatu, Stolica Apostolska i wreszcie sam papież. Ta organizacja ma w naszym kraju wiele przywilejów podatkowych i innych. Członkami tej organizacji, w świetle obowiązujących przepisów, są nie tylko biskupi i inni funkcjonariusze, ale także wszyscy wierni. Jakbyście nie wiedzieli, to Wam powiem, że wiernymi, w mniemaniu Kościoła Katolickiego są wszyscy ochrzczeni.

Niestety władze naszego kraju zawarły z Państwem Watykańskim taki układ, że Kościół Katolicki w Polsce jest niemal eksterytorialny. Ma swoją autonomię i jest niezależny od Polski. Niestety to działa tylko w jedną stronę. Kościół Katolicki jest niezależny od Polski, ale Polska nie jest niezależna od Kościoła Katolickiego. No może niektórzy, bogaci Polacy są niezależni, ale większość Polaków nie.

Wyobraźcie sobie, że musicie być członkami „mistycznego ciała Chrystusa” i nie możecie zrezygnować z tego członkostwa. Serio. Dzisiaj Naczelny Sąd Administracyjny powiedział mi, że nie mogę opuścić tej zakłamanej, wrednej, chroniącej pedofilów organizacji, bo „może chciałbym kiedyś do niej wrócić” i nie można mi umożliwić prawnego opuszczenia tej organizacji, bo po ewentualnym nakazaniu proboszczowi uczynienia adnotacji w księdze chrztów, iż opuściłem kościół „nie można byłoby sprawdzić, czy taka adnotacja została poczyniona”. Takie słowa (cytuję z pamięci) padły dziś z ust Jolanty Rudnickiej, sędzi uosabiającej majestat Rzeczypospolitej Polskiej, mojego kraju, mojej Ojczyzny. Polski sąd powiedział, że moje prawa do nienależenia do organizacji, którą gardzę  są nieważne, bo Polska zawarła konkordat ze Stolicą Apostolską. Moje prawo do władania moimi danymi osobowymi jest mniej ważne, niż widzimisię biskupów, konkordat i autonomia Kościoła Katolickiego. Mój kraj każe mi być członkiem organizacji kryjącej pedofilii wśród jej funkcjonariuszy! To obrzydliwa opresja.

Zaiste powiadam Wam, że dziś polscy sędziowie pokazali, że wysługują się Watykanowi. Czy ze strachu, czy z przekonania podeptali moje prawa obywatelskie w imię interesów organizacji, z którą się nie identyfikuję, i która napawa mnie najwyższą odrazą.

Walka się nie skończyła. Wraz z przyjaciółmi z portalu www.swieckapolska.pl będziemy walczyć we wszystkich sądach polskich i europejskich o prawa człowieka i obywatela.

Publikujemy nagranie z pierwszej rozprawy:

 

Sędziowie Jolanta Rudnicka, Maciej Dybowski oraz Grażyna Staniszewska oddalili wszystkie sześć skarg kasacyjnych (sygnatury spraw: I OSK 2691/15, I OSK 1509/15, I OSK 3179/15, I OSK 2585/15, I OSK 1466/15, I OSK 579/15). Oto jak sędzia Jolanta Rudnicka uzasadniła te wyroki:

Czy NSA rozstrzygnął ostatecznie?

wejście do NSA przy ul. Boduena w Warszawie

 

Dzisiaj o godz. 12:30 NSA ogłosił rozstrzygnięcie w sprawie sześciu skarg kasacyjnych GIODO. Odrzucając własną linię orzeczniczą ukształtowaną wcześniejszymi wyrokami NSA oddalił wszystkie skargi kasacyjne. Oznacza to uprawomocnienie się wyroków WSA. Wyjaśniając nową sytuację, skład orzekający wyraził zdanie, że w celu dokonania aktualizacji własnych danych osobowych należy dokonać formalnej apostazji zgodnej z wymogami władz kościelnych.

Odpowiadając na tytułowe pytanie – rozstrzygnięcie tych sześciu przypadków jest ostateczne, ale mamy dalsze pomysły. Na szerszy komentarz i opisanie przyszłości przyjdzie pora po otrzymaniu pisemnych uzasadnień.

Poniżej nasze stanowisko w tych sprawach rozpoznanych przez NSA, w związku z kasacjami złożonymi przez GIODO. Wybrzmiało ono na sali rozpraw, zaprezentowane przez uczestnika pierwszej rozprawy Ryszarda Pacera, którego skarga na proboszcza zainicjowała to konkretne postępowanie wiosną 2013 r. Udostępniamy również komentarz R. Pacera oraz nagrania z rozprawy.

 

Dotyczy: I OSK 2691/15

Stanowisko uczestnika na prawach strony

w sprawie ze skargi kasacyjnej GIODO od wyroku WSA w Warszawie

z dnia 29 kwietnia 2015 r. sygn. akt II SA/Wa 1604/14

 

Wnoszę o uwzględnienie zarzutów skargi kasacyjnej GIODO od wyroku WSA z dnia 19 listopada 2014 r. (II SA/Wa 727/14, oraz uznanie sprawy za dostatecznie wyjaśnioną i rozpatrzenie w trybie przewidzianym art. 188 P.p.s.a.

Nie rozwijając szczegółowo zarzutów skargi kasacyjnej, chcę zwrócić uwagę na fundamentalną przyczynę wadliwości skarżonego orzeczenia. Stanowi ją pomieszanie porządków prawnych – powszechnego i wewnątrzkościelnego, tak pod względem obszarów obowiązywania ich regulacji, jak i relacji wzajemnych. WSA podważa zasadę prymatu prawa powszechnego opisaną we wszystkich unormowaniach stosunków Państwa i Kościoła, z Konkordatem włącznie.

Art. 53 ust. 2 Konstytucji RP gwarantuje każdemu obywatelowi wyłączne prawo decydowania o przynależności do dowolnego związku wyznaniowego. Realizując to prawo „oświadczeniem woli”, przesłanym proboszczowi parafii chrztu, przedstawiłem żądanie dotyczące wyłącznie ochrony danych osobowych. Oświadczenie nie zawierało równocześnie żadnych żądań adresowanych do prawa kanonicznego. Ocena skutków mojego aktu woli w tym obszarze pozostaje nadal autonomicznym prawem Kościoła. Nie oznacza to jednak zgody suwerennego państwa na cenzurowanie konstytucyjnych praw obywatela, wewnętrznymi regulacjami związku wyznaniowego, jak stwierdził w jednym z wcześniejszych orzeczeń NSA. Brak zatem nie tylko przesłanek prawnych, ale i jakichkolwiek innych powodów do oceny skuteczność tzw. „wystąpienia” na gruncie prawa kanonicznego, przez organ administracji, czy sąd. Ocena mojej przynależności na potrzeby postępowania, dotyczącego ochrony danych osobowych, powinna być dokonana – jak słusznie podkreślał NSA w podobnych orzeczeniach – wyłącznie na gruncie przepisów prawa powszechnie obowiązującego. Powołując się na to stanowisko WSA wywodzi jednak, rozstrzygającą dla orzeczenia, ocenę przynależności z dyspozycji… kanonu 751 Kpk. Potwierdza tym samym tezę o bezpodstawnym zacieraniu granic porządków prawnych. Uzależniając realizację prawa do ochrony danych osobowych od spełnienia religijnego obrzędu – wyrzeczenia się wiary, łamie przy okazji gwarancje art. 53 ust. 6 Konstytucji („Nikt nie może być zmuszany do uczestniczenia ani do nieuczestniczenia w praktykach religijnych”). Na marginesie dodać wypada, że własną interpretacją prawa kanonicznego WSA wkracza także w kompetencje Stolicy Apostolskiej, łamiąc tym samym postanowienia art. 1 Konkordatu. Wynika to z pominięcia postanowień kanonu 11 Kpk, traktujących chrzest jako nieodwracalne i dozgonne nabycie członkostwa.

Pojęcie „osób nienależących do Kościoła” budzi także duże wątpliwości „semantyczne” WSA, w związku z rozważaniami nad odrębnością zbiorów, wynikającą z dyspozycji art. 43 ust. 2 (w zw. z ust. 1) U.o.d.o. Konsekwentne rozdzielenie obszarów regulowanych doktryną religijną i prawem powszechnym, pozwala także w tym zakresie jednoznacznie rozwiązać problem. Zbędne jest ustalanie aktualnie wyznawanej religii, jak sugeruje WSA, wyeliminowane są także wątpliwości dotyczące niejednolitej struktury zbiorów. Księga ochrzczonych stanowi – w rozumieniu prawa kanonicznego – zbiór wiernych. Nie wynika jednak z tego, że powinna być uznawana za zbiór danych osób należących, na gruncie przepisów dotyczących przetwarzania danych osobowych. Obrzęd religijny nie stanowi czynności prawnej, a wiek osób chrzczonych wyklucza – niemal każdorazowo – zdolność do czynności prawnych i świadome przyjęcie statusu „osoby należącej”, w rozumieniu przepisów prawa powszechnego. Zdefiniowanie zatem, na tej podstawie, parafialnej księgi ochrzczonych jako zbioru danych osób należących do Kościoła, na potrzeby przetwarzania danych osobowych, pozostaje w sprzeczności z zasadami ustanowionymi przepisami rozdziału 3 U.o.d.o. Nie ma mowy o świadomej zgodzie zainteresowanych na przetwarzanie danych. Wiele osób, niegdyś ochrzczonych, ma problem z ustaleniem nawet parafii chrztu, nie mówiąc już o zakresie i celach przetwarzania ich danych, przez nieznanego administratora. Należy postawić pytanie – chyba retoryczne – czy zbiory danych osób należących, w przypadku dowolnego innego związku wyznaniowego, mogą być także tworzone i wyłączane spod kontroli GIODO, na bazie kryteriów doktrynalnych, opisanych nieświadomym udziałem w obrzędzie lub dziedziczeniem wyznania? Czy dopuszczalne jest – na gruncie przepisów o ochronie danych osobowych – tworzenie takich zbiorów, z pominięciem świadomej decyzji zainteresowanych oraz przetwarzanie ich danych jako osób należących do związku pomimo sprzeciwu? Czy zatem – wspominany przez WSA – „szczególny etos nadawany aktowi chrztu” może zastąpić wskazanie przepisu prawa, sankcjonującego uznanie parafialnej księgi ochrzczonych za „zbiór danych osób należących” w rozumieniu przepisów U.o.d.o.?

Na koniec krótka uwaga nie związana bezpośrednio z przedmiotem skargi kasacyjnej, pokazująca jednak konsekwencje rozstrzygnięcia w zakresie wykraczającym znacznie poza jednostkowy wymiar takich spraw. Zgoda na ustalanie przynależności w oparciu o kryterium doktrynalne (nieodwracalność chrztu), na potrzeby przetwarzania danych osobowych, skutkuje m.in. wykazywaniem wszystkich „odstępców” jako nadal członków Kościoła, na potrzeby statystyk. Stałe zawyżanie w ten sposób liczby wiernych w rocznikach GUS jest efektem przetwarzania danych takich osób poza ich świadomością i wbrew jasno wyrażonej woli wyłączenia ze wspólnoty. Pismo Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego, potwierdzające opisaną praktykę, przedkładam w załączeniu. Brak ostatecznego stanowiska NSA w kwestii kryteriów ustalania „zbiorów osób należących” nakazuje zapewne także GIODO – informowanemu o tym wielokrotnie – wstrzymywanie się z jakąkolwiek reakcją. Nieuprawnione przetwarzanie danych odstępców, na potrzeby statystyki wiernych, może dotyczyć ok. 600 tys. osób. Ta szacunkowa wielkość wynika z porównania podanej w roczniku GUS ogólnej liczby ochrzczonych (ok. 33,5 mln osób na koniec 2014 r.) oraz podanej w niedawnym komunikacie o praktykach religijnych liczby 32,9 min wiernych, pomijającej – wg założeń ISKK – przy wyliczaniu wskaźników, wszystkich odstępców.

Wnosząc o uwzględnienie zarzutów skargi kasacyjnej GIODO, mam nadzieję, że rozstrzygnięcie NSA uporządkuje podniesione kwestie oraz zakończy definitywnie trwający od kilku lat konflikt, na tle podobnych postępowań.

w obronie GIODO

„Nasz Dziennik”, opublikowaną analizą Bartosza Lewandowskiego, oskarżył GIODO o łamanie Konstytucji. Padły też zarzuty o działanie wbrew orzeczeniom sądów administracyjnych. Trudno nie zauważyć ideologicznego zaangażowania. Równie trudno doszukać się obiektywizmu i rzetelności. Przyczyną ataku jest zapewne zapowiedź złożenia kasacji wyroku WSA w Warszawie z dnia 21 sierpnia 2014 roku (sygn. akt II SA/Wa 389/14) przez Generalnego Inspektora. W poprzednim komentarzu uzasadniałem dlaczego GIODO został postawiony w sytuacji wyboru pomiędzy skargą kasacyjną, a chorobą psychiczną.

Obszerne opracowanie B. Lewandowskiego zawiera trochę nieścisłości faktograficznych oraz sporą dawkę życzeniowej interpretacji wyroków NSA. Autorowi umknęły 4 wyroki NSA z października 2013 roku (było ich w tamtym miesiącu 8), wobec czego doliczył się łącznie dziewięciu zamiast trzynastu. Nie zawsze też, jak sugeruje opracowanie, żądanie adnotacji (o wystąpieniu z Kościoła) w księgach chrztów na podstawie przesłanego oświadczenia woli było odrzucane. Znam ponad 20 udokumentowanych przypadków dobrowolnego dokonania takich adnotacji przez  proboszczów. Zwykle następowało to zaraz po przesłaniu oświadczenia, ale w kilku przypadkach dopiero po skierowaniu skargi do GIODO, na różnych etapach postępowania administracyjnego. Oczywiście skutkowało to umorzeniem postępowania.

Generalny Inspektor do końca 2013 roku konsekwentnie umarzał wszystkie postępowania dotyczące kościelnych baz danych, bez względu na status skarżącego. Teza, której pojawienie się w skargach we wrześniu 2011 roku spowodowałem, że zapisy art. 43 uoodo nakładają na organ obowiązek rozstrzygnięcia własną oceną o statusie skarżącego (należy, czy nie należy do skarżonego kościoła) w oparciu o zebrane dowody, bowiem decyduje to o zakresie uprawnień GIODO w dalszym postępowaniu, była każdorazowo odrzucana. Także w przypadku skarg osób posiadających status „nienależących”, potwierdzony decyzjami Kościoła. Celowo inicjowano takie postępowania (skargi ze względów oczywistych nie dotyczyły naniesienia adnotacji o wystąpieniu), dążąc do jednoznacznego wykazania sprzeczności stanowiska GIODO z logiczną wykładnią zapisów art. 43 uoodo Trudno zmienić negatywną ocenę tamtego stanowiska i argumentacji GIODO, warto jednak podkreślić, że formalnie to ówczesne wyroki WSA zamykały drogę do ewentualnej zmiany. Trzynaście dotychczasowych rozstrzygnięć NSA nie pozostawia złudzeń kto w tamtym sporze miał rację. Reakcja Kościoła i jego zwolenników na „styczniowy przełom” nakazuje jednak docenić wagę wsparcia obecnej pozycji Generalnego Inspektora autorytetem NSA. Publikacja „Naszego Dziennika”, będąca pretekstem do napisania niniejszego tekstu, jest mniej znaczącym elementem tego obrazu, podobnie jak chaotyczne styczniowe wypowiedzi kościelnych hierarchów. Poważny niepokój budzą jednak wypowiedzi niektórych autorytetów prawnych, padające m. in. podczas majowej konferencji na Uniwersytecie Łódzkim. Jeśli pracownik naukowy uniwersytetu, współautor komentarzy do Ustawy o ochronie danych osobowych zarzuca wyrokom NSA, opartym na zgodnej z tymi komentarzami wykładni, łamanie Konkordatu i Konstytucji, pachnie grozą. Tworzony jest klimat, w którym logiczna wykładnia prawa zawsze może przegrać w praktycznej konfrontacji z „niezawisłością (od niej?) sądu”, jak zdarzyło się 19 kwietnia 2013 roku w sprawie II SA/Wa 2107/12. Trudno inaczej ocenić uzasadnienie oddalenia skargi na umorzenie postępowania przez GIODO „brakiem związania w tej konkretnej sprawie odmiennym stanowiskiem NSA w kilku identycznych”. (Po rozpatrzeniu kasacji przez NSA, „związany WSA” oczywiście uchyli umorzenie. Może nawet już w przyszłym roku?)

Sierpniowy wyrok warszawskiego WSA (II SA/Wa 389/14) wskrzesza skutecznie tamtego „ducha niezawisłości” (materiał do odrębnej analizy). Uzasadnienie współbrzmi z tezami „Naszego Dziennika”. Nie sposób jednak w obydwu przypadkach doszukać się spójności ze stanowiskiem NSA.

Związany formalnymi wymogami rozpatrywania skarg kasacyjnych NSA uznał za przedwczesne, na tamtym etapie sporu, rozstrzyganie własną decyzją o statusie skarżącego. Stwierdził, że ocena taka jest obowiązkiem Generalnego Inspektora w ponownym postępowaniu. Dopiero rozstrzygnięcie tej kwestii samodzielną decyzją organu może podlegać ocenie sądów administracyjnych, w tym także NSA. Nakazanie Generalnemu Inspektorowi „kierowania się wewnętrznym prawem Kościoła” w ocenie statusu skarżącego byłoby jednoznaczne z rozstrzygnięciem tej kwestii przez NSA. Chociażby z tego powodu zalecenie takie nigdy nie padło. Odmienna teza Pana Lewandowskiego jest zwykłym nadużyciem, obliczonym na naiwność odbiorcy i pozwalającym na sformułowanie wobec decyzji GIODO zarzutu „sprzeczności z orzecznictwem sądów administracyjnych – przede wszystkim NSA”.

Generalny Inspektor, zgodnie z zaleceniami NSA, dokonał własnej oceny i wydał adekwatne do jej efektów decyzje. Ich zasadność może być weryfikowana przez sądy administracyjne. O ile zostaną zaskarżone. Uchylanie się przez zobowiązanego od wykonania prawomocnej decyzji (kilka takich już jest – z wykonaniem bywa różnie) nałożyło na GIODO obowiązek wszczęcia postępowania egzekucyjnego. Komu w takiej sytuacji należy postawić zarzut naruszania konstytucyjnego porządku? Pomijając ocenę merytoryczną wydanych decyzji, mają one ten walor, że zmusiły Kościół do zabrania głosu we własnej sprawie. Zapowiedziana kasacja wyroku WSA, uchylającego jedną z kilkudziesięciu wydanych decyzji, to jedyna rozsądna droga prowadząca do ustalenia jednolitej procedury decyzyjnej, w oparciu o wykładnię wynikającą z ostatecznych, prawomocnych rozstrzygnięć. Na pewno rozsądniejsza niż uchylanie się od wykonania prawomocnych nakazów. Tego konfliktu, w ramach państwa prawa, inaczej rozwiązać po prostu nie sposób. Chyba, że Kościół zmierza do kształtowania standardów w tym zakresie na bazie styczniowych wypowiedzi hierarchów, że „proboszczowie po prostu nie będą tych  decyzji wykonywać”. Zanim jednak zostanie zaskoczony odpowiedzią – „zaczniemy niszczyć księgi parafialne”, pora na refleksję, że Konstytucji i prawu w Polsce podlegają nadal wszyscy, także Kościół. „Apel 15 profesorów” wskazuje przyczyny zaniku tej świadomości u hierarchów. Pora ją pilnie przywracać, zanim Konkordat całkiem zastąpi Konstytucję, a Chrystus Król – Orła Białego.

Sąd: proboszcz nie musi odnotować opuszczenia kościoła. Czyżby?

Warszawski Wojewódzki Sąd Administracyjny czwartkowym wyrokiem (21 sierpnia br.) kontynuuje własne niechlubne działania zmierzające do przekształcenia urzędu GIODO w Generalny Inspektorat Ochrony Duchowego Obrządku.

Wystąpienie z kościoła na gruncie prawa powszechnego? Kiedy będzie to możliwe i proste?
Wystąpienie z kościoła na gruncie prawa powszechnego? Kiedy będzie to możliwe i proste? Zdj. J. Matuszyńska

Uchylenie decyzji GIODO nakazującej proboszczowi dokonanie adnotacji o wystąpieniu z Kościoła na podstawie oświadczenia woli i nakazanie skarżącej dokonania „obrzędowej apostazji” ma dokładnie ten wymiar. Skład orzekający po raz kolejny nadużywa instytucji niezawisłości sądu.

Nie będąc formalnie związany żadnym orzeczeniem Naczelnego Sądu Administracyjnego w tej konkretnej sprawie ignoruje całą wykładnię wyłaniającą się z rozstrzygniętych trzynastu skarg kasacyjnych. Stwierdzenia NSA, że nie wolno organowi pomijać jako dowodu w sprawie oświadczenia woli osoby zainteresowanej (o wystąpieniu z Kościoła formułowanego na podstawie art. 60 Kodeksu cywilnego), że zagwarantowana Konstytucją możliwość opuszczenia dowolnego związku wyznaniowego nie może być reglamentowana jego przepisami wewnętrznymi padły w sprawach identycznych, ale dopóki nie znajdą się w aktach tej sprawy, skład orzekający nie ma obowiązku nawet ich znać.

Powinien znać zasadę legalizmu – nakaz rozstrzygania w oparciu o przepisy prawa powszechnego, o której NSA też stanowczo przypominał. Wydaje się jednak, że kraj, w którym wiceminister sprawiedliwości głosi publicznie wykładnię prawa filtrowaną przez ultrakatolicki pryzmat bez żadnej reakcji ze strony zwierzchników zasługuje również na podobnych sędziów. Sędziowie niezawiśli od logiki, prawa i orzeczeń sądu wyższej instancji w podobnych kwestiach mają obowiązek posłużyć się sumieniem. Zwłaszcza gdy realizuje ono wolę biskupów będącą boskim prawem.

Orzeczenie WSA stawia Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych w sytuacji wyboru pomiędzy zakwestionowaniem go skargą kasacyjną, a chorobą psychiczną. W toczących się po rozstrzygniętych skargach kasacyjnych procedurach związany rozstrzygnięciami GIODO musi nakazywać proboszczom dokonywanie adnotacji w oparciu o oświadczenia woli i to czyni. W omawianym przypadku uprawomocniony wyrok zmusiłby go do odrzucenia żądań skarżącej i „zmuszania” jej do religijnego obrzędu. Takie działanie stanowi naruszenie art. 53 punkt 6 Konstytucji, co dla WSA nie stanowi niestety problemu.

Dwadzieścia pięć lat stosowania wykładni prawa na różnych płaszczyznach, pod dyktando biskupów przynosi tragikomiczne efekty.

Czekamy na uzasadnienie pisemne wyroku, a potem podejmiemy decyzję o ewentualnej kasacji do Naczelnego Sądu Administracyjnegozapowiedział dr Wojciech Wiewiórowski, Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych. 

Czekamy zatem na jedyny logiczny i słuszny krok GIODO, czyli wniesienie skargi kasacyjnej do NSA.