Fotografowanie publiczności na sali sądowej było zakazane.
Warszawski WSA 19 listopada 2014 roku uchylił decyzję GIODO nakazującą dokonanie adnotacji w księdze chrztów o „wystąpieniu” Tadeusza N. z Kościoła. To drugi taki wyrok w identycznej sprawie. Tym samym stwierdzić można, że warszawski WSA ukształtował nową „linię orzeczniczą” sprzeczną z wykładnią wynikającą z trzynastu orzeczeń NSA. Jednoznacznie dowiódł też przekształcenia się w Watykański Sąd Apostazyjny. Przywrócenie go do struktury sądów administracyjnych będzie możliwe zapewne dopiero po rozpatrzeniu skarg kasacyjnych przez NSA. Należy zakładać, że GIODO, podobnie jak w sierpniowym przypadku, nie ma innego wyjścia jak złożenie kasacji.
Reakcja sali na ogłaszany przez WSA wyrok uświadomiła sędziom, że świadkowie ich służalczej postawy dopilnują umieszczenia ich nazwisk na kartach Historii obok stalinowskich sędziów. Stwierdzenia o wyższości apostazji i regulacji prawa kanonicznego nad prawem jednostki do informacyjnego samookreślenia zmusiły członków ekipy Świeckiej Polski do wysłuchania wyroku w postawie klęczącej i zamknięcia sentencji sakramentalnym „amen”. Głośna odpowiedź Zbigniewa Kaczmarka – „proszę bardzo” na pytanie zbulwersowanego sędziego – „czy mogę kontynuować?” dopełniła kabaretowego charakteru całego wydarzenia. Dziękujemy członkom zaprzyjaźnionych organizacji i grup nieformalnych za obecność na sali. Nasza liczna obecność nie zmieni orzeczeń, odbiera jednak poczucie pewności i „komfort pracy” sędziom. Pytanie „naszego” Rafała o możliwość rejestracji obrazu i dźwięku przerwane panicznym – „żadnych zdjęć” dowodzi jednoznacznie zawstydzenia sędziów wykonywaną „pracą” .
WSA w sierpniowym uzasadnieniu wyroku przywołał tezę NSA głoszącą, że żaden organ administracji państwowej ani sąd nie ma prawa oceniania wewnętrznych regulacji kościelnych i skutków ich zastosowania na gruncie prawa kanonicznego. NSA jednocześnie jasno stwierdził, że obowiązkiem organów państwa jest działanie wyłącznie w granicach prawa powszechnego. Wynika z tego konieczność rozpatrywania „oświadczenia woli” wyłącznie w zakresie efektów wywieranych w obszarze ochrony danych osobowych. W kolejnych akapitach uzasadnienia, podobnie jak w omawianym wyroku, WSA swobodnie przechodzi do analizy kanonów usiłując przekonać sam siebie, że są one elementem prawa powszechnego. W inicjującym każde postępowanie „oświadczeniu woli” jasno wyartykułowany jest brak zainteresowania skutkami kanonicznymi „wystąpienia”. Ich ocena na gruncie prawa kanonicznego jest wyłącznym prawem Kościoła. Nie ogranicza to prawa organów państwowych do niezależnej(odmiennej) oceny skutków na gruncie prawa powszechnego. Ten swoisty dualizm postrzegania przynależności obywatela do związku wyznaniowego przez Kościół i Państwo porównać można z oceną skutków rozwodów małżeństw. Wynika to z konfliktu norm prawa kanonicznego, wykluczających możliwość rozwodu czy wystąpienia z Kościoła i prawa RP gwarantującego każdemu obywatelowi te możliwości. Takie rozstrzygnięcie jest nieuniknionym finałem tego konfliktu bez względu na to kiedy on nastąpi. Watykanizacja WSA opóźnia ten proces, pomimo że rozstrzygnięcia skarg kasacyjnych wykazują pełne zrozumienie problemu przez NSA.
Dlaczego słowo „wystąpienie” z godną podziwu konsekwencją autor powyższego ujmuje niezmiennie w cudzysłów?
Czy Tadeusz N. w swoim oświadczeniu woli, będącym przedmiotem opisanego tutaj wyroku WSA, napisał „Oświadczam, że „występuję” ” czy może jednak „oświadczam, że występuję”?
Jeśli to drugie, to w takim razie powyższy tekst niestety jest dalece niesmaczną próbą manipulacji czytelnikiem, gdyż opisuje on rzecz niezgodnie ze stanem faktycznym, bo – jak przypuszczam – Sąd nie odnosił się do „oświadczenia o „wystąpieniu” ” tylko do „oświadczenia o wystąpieniu” z Kościoła, a te dwa cudzysłowy, bądź ich brak, zasadniczo zmieniają pogląd na całą sytuację – czego zdajecie się usilnie nie zauważać – czyżby zaklinając rzeczywistość?
Skoro oczekujecie do sędziów WSA, aby narzucili Kościołowi sposób wychodzenia z Kościoła taki, jaki to wychodzący uważa za właściwy, to może na tej samej zasadzie każdy, kto chce uzyskać „rozwód kościelny” również powinien się do Was zwracać o pomoc, zamiast zawracać głowę Watykanowi? Bo może również i „rozwody kościelne” powinny orzekać sądy administracyjne czy nawet cywilne? Przecież jeśli mamy wolność wyznania, to każdy wierzący może uznać, że ma wyłączne prawo do decydowania o ważności bądź nieważności udzielonego mu przez księdza sakramentu i może dochodzić tego prawa przed sądami powszechnymi albo administracyjnymi… Tak samo, jak dochodzi prawa do wystąpienia z Kościoła, aby do Kościoła nie należeć…
Spodziewam się, że powyższe pytania jak zwykle nie przejdą sita cenzury, ale spróbować zawsze warto, licząc na choćby śladowe przejawy uczciwości wobec czytelników Świeckiej Polski, bo w końcu przecież chyba nie zakładaliście, że komentarze pod publikowanymi tekstami będą zawierały wyłącznie pieśni pochwalne na Wasz temat, prawda?
Więc potraktuj to, Marcinie, jako taki drobny test szczerości Waszych intencji wobec Waszych czytelników. 🙂
Zaczęło się chyba od apostazji, która jako demonstracja chęci zerwania z Kościołem nie jest zła, ale nie ma skutków prawnych. Lepszy sposób to „wystąpienie po włosku”, a więc przy użycia prawa świeckiego – ustawy o ochronie danych osobowych. Ale takie sformułowanie, jeżeli nawet było od początku skrótem myślowym (używanym do dziś, choćby w tym WWW), wielu osobom (również mi) nie odpowiadało, bo nigdy nie wstępowały, nawet jeżeli rodzice podali ich dane bez ich zgody. Być może Tadeusz używał jeszcze starej wersji pisma do proboszcza, ale toczy się wiele postępowań osób, które oświadczają, że nie należą do KK i żądają wpisu o takiej treści, nie wdając się nawet w rozważania czy występują, czy nie.
https://swieckapolska.pl/akcje/wystap-z-kosciola/procedura/
No mam nadzieję, że się toczy wiele postępowań osób, które oświadczyły, że nie należą…
Natomiast „wiele postępowań” to znaczy ile? Skąd w ogóle wiadomo, że toczą się już jakieś postępowania w sprawie „nienależenia do Kościoła”, a nie „występowania z Kościoła”?
Ciekawe jak Maciej Psyk, który publicznie wielokrotnie wyśmiał ideę „oświadczania o nienależeniu”, przeżyje, że ktoś śmiał oświadczyć, że nie należy?… 🙂
Rzeczowa, trafna analiza i prognoza: sprzeczność między prawem kanonicznym a powszechnym (świeckim) historycznie została rozstrzygnięta na korzyść tego drugiego w wielu sprawach, w tym w przypadku rozwodu. Wprawdzie rozwój historii nie jest linearny, ale kościołowi nie uda się go zawrócić.
Nino, groteska polega na tym, że tu nawet nie ma prawa kanonicznego tylko jakaś nie(z)obowiązująca ściągawka dla proboszczów opubikowana na stronie episkopat.pl. Z tego jest dopiero „robione” prawo kanoniczne różnymi trikami erystycznymi – głównie metodą deklinacji przez przypadki.
Teza o watykanizacji jest naciągana a wręcz niesłuszna ponieważ Stolica Apostolska od prawie trzech lat nie kwapi się do wydania recognitio dla „instrukcji KEPu o apostazji” (tej prawdziwej, której projekt wysłono do Watykanu i omawiano w lutym podczas wizyty biskupów). Gdybyśmy mieli do czynienia z watykanizacją Wysoki Sąd powiedziałby: „niestety nie ma recognitio więc prawo do informacyjnego samookreślenia tymczasowo wychodzi z drogi podporządkowanej”. W tym przypadku mamy do czynienia z pomieszaniem schizofrenii ze schizmą tzw. Kościoła Polskiego do którego publiczny akces zgłosili sędziowie.
PS: Zbyszek tym „proszę bardzo” rozbił bank i przekłuł ten balon śmieszności. Brawo Zbyszek! 🙂
Dla porządku należy jeszcze dodać, że ewentualny – a jak rozumiem spodziewany tutaj, jako oczywisty w finale przed NSA – sądowy nakaz dokonania w księdze chrztu adnotacji „dnia …. wystąpił z Kościoła Katolickiego” byłby oczywistym… pogwałceniem wolności wyznania księdza, który musiałby wbrew temu, w co wierzy, wpisać do księgi chrztów w jego ocenie nieprawdę. Jeśli ksiądz wierzy, że wystąpić z Kościoła można wyłącznie za pomocą „sakramentu apostazji”, to żaden sąd nie zmusi go do tego, aby zrobił coś wbrew swojej wierze i przekonaniom. Prawnicy kościelni byliby frajerami, gdyby takiego argumentu nie podnieśli przed NSA rozpatrującym wniosek o kasację złożony przez GIODO.
A że sąd nie może gwałcić wolności wyznania księdza kosztem wolności wyznania obywatela, to w oczywisty sposób z góry skazuje wszystkie te wnioski o wystąpienie za pomocą oświadczenia woli na sromotną porażkę.
Gdyby Tadeusz N. i inne osoby, które zrobiły to samo, co on, wnioskowały o adnotację w księdze chrztów o treści „dnia ….. poinformował Kościół, że nie należy do Kościoła” zamiast „dnia … wystąpił z Kościoła” to bylibyśmy teraz w zupełnie innym miejscu tej batalii. A zamiast tego jesteśmy w „czarnej d….” tyle że najwyraźniej wszyscy wielbiciele idei występowania oświadczeniem woli wolą żyć złudzeniami i pogrążeni w samozachwycie wolą tego nie widzieć.
Swoją drogą wszyscy ci księża, którzy uznali do tej pory oświadczenia woli i odnotowali wystąpienia w księgach chrztu tak naprawdę kalają własne gniazdo i dziwię się episkopatowi, że nie wprowadził jeszcze do tej pory we wszystkich diecezjach kategorycznego zakazu uznawania ważności oświadczeń woli o wystąpieniu z Kościoła jako sprzecznych z prawem kanonicznym i doktryną Kościoła. Choć z drugiej strony jeśli mówimy o kiludziesięciu przypadkach złożonych oświadczeń o wystąpieniu na 32 miliony wiernych to może faktycznie słusznie episkopat póki co lekceważy to marginalne zjawisko mając o wiele poważniejsze problemy na głowie niż kilku pasjonatów ustawy o ochronie danych osobowych…
Cytuję:
„Gdyby Tadeusz N. i inne osoby, które zrobiły to samo, co on, wnioskowały o adnotację w księdze chrztów o treści „dnia .…. poinformował Kościół, że nie należy do Kościoła” zamiast „dnia … wystąpił z Kościoła” to bylibyśmy teraz w zupełnie innym miejscu tej batalii.”
Adam rozumiem z tego, że tak zrobiłeś i oczywiście jesteś już w „innym miejscu tej batalii”?
Już Ci mówiłem, nikt Cię nie zmusza do przyjęcia naszej metody! Jeżeli uważasz że Twoja jest właściwsza i skuteczniejsza to OK stosuj ją, ale jakoś nie słyszałem żebyś tą metodą coś więcej od nas osiągnął o ile w ogóle, poza krytykowaniem i pouczaniem nas, zrobiłeś to do czego z takim uporem nas przekonujesz?
To jedno.
Druga sprawa to powinieneś wiedzieć, że Episkopat nie może Diecezjom niczego nakazać bo są autonomiczne i jak powinieneś to zauważyć tą, już nieważną instrukcję z 2008 roku dotyczącą apostazji, przyjeto tylko w niektórych Diecezjach a w innych ją olano!
Zaraz…. Chwileczkę…. Co właściwie rozumiesz pod pojęciem „Waszej metody”? Czy dobrze rozumiem, że „Waszą metodą” nadal jest „oświadczenie o wystąpieniu z Kościoła”? To po co w takim razie w „procedurze” zamieściliście „oświadczenie o nienależeniu”? Mógłbyś dokonać jakiegoś samookreślenia? Bo chyba się gubię… Należysz do „ekipy” ŚP, czy do wystap.pl? 🙂
Tak, wiem, co może episkopat, a czego nie może. I wiem także, co może nakazać biskup w swojej diecezji… A biskupi, jak wiesz, spotykają się i ustalają spójna strategię w ramach KEP-u właśnie… Choć, jak widać, czysto teoretycznie, bo chaos musi tam panować nieziemski, jeśli jeden proboszcz akceptuje oświadczenia woli o wystąpieniu, a inny nie akceptuje i odwołuje się aż do WSA… Czyli kompromitują się jako instytucja, która nie ma żadnej spójnej wizji działania i opiera się na improwizacji pojedynczych kapłanów. No ale to już ich problem.
I stąd moje zdziwienie – dziwię się, że biskupi jeszcze do tej pory nie uzgodnili między sobą, że KAŻDY W SWOJEJ DIECEZJI nakaże bezwzględnie ignorować „oświadczenia woli o wystąpieniu” jako sprzeczne z prawem kanonicznym i doktryną Kościoła. Na ich miejscu już dawno bym to zrobił i byłoby „po ptakach” – nie można wbrew wyznaniu kapłana zmusić go do uznania, że ten czy ów „Tadeusz N.” wystąpił z Kościoła „oświadczeniem woli o wystąpieniu z Kościoła”, skoro kapłan WIERZY, że nie wystąpił. Byłby to oczywisty zamach na wolność wyznania kapłana.
Natomiast następnym razem postaram się unikać skrótów myślowych, żebyś nie tracił niepotrzebnie energii na czepianie się rzeczy nieistotnych. 🙂
Wieśku, nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi Cię do swojego poziomu i zabije doświadczeniem… O Adamie I. świadczy najlepiej jego humorystyczna stronka na której zostaliście wrogami jego wielkiej misji i zniknęliście z niedawno z radością „polecanych stron”.
Macieju, nazywając mnie idiotą wystawiasz sobie świadectwo, więc to mnie akurat jakoś szczególnie nie martwi jeśli, taka jest Twoja wola, natomiast pomyśl, jak może się poczuć Ekipa Świeckiej Polski, która, niestety dla Ciebie, przyznała mi (czyli w Twoim mniemaniu: idiocie) rację, że lepiej oświadczyć, że się do Kościoła nie należy, niż że się z Kościoła występuje.
No może z wyjątkiem Wiesława, który jak widać nadal nie może się zdecydować, czy lepsze jest „oświadczenie o wystąpieniu z Kościoła” czy „o nienależeniu do Kościoła”… 🙂