Wystąpienie z Kościoła NIE ISTNIEJE. Zanim „wystąpisz” przeczytaj!

 

Tytuł zawiera najważniejszą informację dla wszystkich ochrzczonych, którzy z dowolnego powodu nie chcą być uznawani za członków Kościoła katolickiego. To ocena prawna zarówno procedur kościelnych jak i świeckich. Dowody są banalnie oczywiste. Prawo kanoniczne wyklucza taką możliwość, a prawo świeckie, z definicji, nie zajmuje się kwestią. W żadnym polskim akcie prawnym, a także europejskim, nie ma mowy o prawie do wystąpienia ze związku wyznaniowego. Każdy natomiast ma zagwarantowane prawo – należeć, bądź nie.

Nie oznacza to, że nic nie można zrobić. Wręcz przeciwnie. Można znacznie więcej niż „wystąpić z Kościoła”, drogą kanonicznej apostazji albo „metodą świecką”. Warto opanować pierwszy odruch emocji i zrozumieć to, co nie bez powodu tak mocno zagmatwane zostało. Pozwoli to podejmować działania stosowne do oczekiwanych skutków. Nikomu nie odbierze to prawa do podjęcia własnej decyzji i „wkurzenia proboszcza aktem apostazji”. Często, w różnych miejscach, można przeczytać o takiej motywacji zainteresowanych. Uświadomienie sobie zależności, znacznie ważniejszych dla realnych zmian w Polsce niż chwilowa przyjemność, nie zaszkodzi. Zaręczam, że można bardziej „wkurzyć proboszcza” wybiciem szyby na plebanii. Po wyjściu apostaty za drzwi proboszcz ma znacznie większą satysfakcję od delikwenta. Kolejny zainteresowany został załatwiony w sposób zgodny z podstawowym interesem kościelnej władzy. Otrzyma „papierek” i przestanie się interesować faktem, że – podobnie jak cała rzesza równie „usatysfakcjonowanych” – trafia nadal do rocznika GUS, pośród niezmiennie 33,5 mln członków Kościoła w Polsce. Nie jest to informacja o liczbie „wierzących w Boga”, lecz o sile politycznej polskich biskupów. To najważniejszy powód zażartej walki episkopatu o zachowanie wyłącznej kontroli nad dostępem do informacji o liczbie „uciekinierów”. Faktycznym powodem walki nie są indywidualne adnotacje w księgach, do których nikt nie zajrzy. Stanowisko ISKK (pisma) było już w tym serwisie prezentowane. Potwierdza, że nawet 33,5 mln adnotacji o „formalnym wystąpieniu” nie zmieni liczby 33,5 mln członków Kościoła w roczniku GUS i przekazu medialnego o 95% katolików w Polsce. Świecka kontrola nad przetwarzaniem danych osobowych jest tak groźna dla Kościoła, bo doprowadzi do ujawnienia prawdy w tym zakresie. Dziś i w przyszłości, która dla biskupów wygląda coraz mniej ciekawie. Pojedyncze adnotacje, dopóki są „tajne”, nie mają znaczenia większego niż deklarowana troska o katolicki pogrzeb i duszę delikwenta. Dowodem są odpowiedzi hierarchów na pytania o liczbę apostazji w Polsce –  „To wielkość śladowa więc nie prowadzi się takich statystyk.”  🙂

Nasze stanowisko prawne (proponowane oświadczenie) wyraża skrót – „nie należę, bo nigdy nie wstąpiłam/em” (chrzest nie jest czynnością prawną) i zakazuję dalszego przetwarzania moich danych osobowych (w tym do celów statystyki członków w rocznikach GUS, a nie na potrzeby Pana Boga). Zwraca uwagę na bezpodstawność poszukiwania „skuteczności wystąpienia”, skoro w rozumieniu prawa NIGDY nie doszło do „skutecznego wstąpienia”.  Domagamy się wyłącznie respektowania wymiernych, realnych skutków naszej decyzji na użytek przestrzeni świeckiej (w tym statystyk wyznaniowych GUS). Nie mamy wpływu (i żadna władza świecka) na kształt doktryny dowolnego związku wyznaniowego i jego fantazji np. o „nieodwracalnym i dozgonnym włączeniu w mistyczne ciało Chrystusa” (teologiczne pojmowanie chrztu). Islam, czy judaizm podobnie nie uznaje możliwości „wypisania się” i wielu ochrzczonych wg zasady dziedziczenia wyznania jest uznawanych przez te religie za „swoich”. Czy kogoś to interesuje?

Oświadczenia o „wystąpieniu z Kościoła” w postępowaniach administracyjnych (GIODO, WSA, NSA), dotyczących wyłącznie przetwarzania danych osobowych, pozwoliły wykreować sztuczny konflikt kompetencji, dotyczący uprawnień do oceny „skuteczności wystąpienia” władz świeckich i kościelnych.  Z tego powodu „występowanie świeckie” nie jest właściwym postawieniem problemu, aczkolwiek wspieramy działania takich osób. Wbrew nazwie one też nie „występują” (w rozumieniu prawa), chociaż emocjonalnie większość z nich jest mocno związana z tym określeniem.

Wyroki NSA z 9 i 19 lutego br. (w obiegowym rozumieniu oznaczające, że „wystąpienie po świecku jest nieskuteczne i trzeba dokonać apostazji”) zbiegły się z wejściem w życie (19 lutego br.) nowej, zatwierdzonej przez Stolicę Apostolską, instrukcji KEP dotyczącej „występowania zgodnie z prawem”. Zbieżność terminów nie jest przypadkowa. Zasadniczym celem biskupów jest zachowanie wyłącznej kontroli nad zbiorami danych osobowych, a ułatwienia w „występowaniu kościelnym” w połączeniu z orzeczeniami NSA mają im to zapewnić.

Uchwała nr 20/370/2015 Konferencji Episkopatu Polski z dnia 7 października 2015 r. – po nadaniu mocy obowiązującej przez Stolicę Apostolską – wprowadziła w życie z dniem 19 lutego 2016 r. „Dekret Ogólny Konferencji Episkopatu Polski w sprawie wystąpień z Kościoła oraz powrotu do wspólnoty Kościoła”. Treść tego dokumentu potwierdza konflikt norm i kryteriów doktryn teologicznych oraz prawa powszechnego. Powszechne gwarantuje każdemu wolność decyzji i prawo „nienależenia”. Kościół katolicki (podobnie jak wiele religii) nie przewiduje i nie uznaje utraty przynależności, a podważanie zasad wiary jest przestępstwem wobec religii, lecz nie utratą „członkostwa”. Przypominając kanon 11 Kodeksu prawa kanonicznego dokument KEP stwierdza wprost, że pełna utrata przynależności jest niemożliwa. Definiuje równocześnie formy odstępstwa od wiary (apostazja, herezja, schizma) i nakładane sankcje oraz opisuje formę powrotu do pełni praw członka wspólnoty. To propozycja czasowego ograniczenia uprawnień religijnych, którą sądy administracyjne uznały za jedyną zgodną z polskim prawem formę skutecznego wystąpienia/uzyskania statusu osoby nienależącej. Bez wnikania w tekst dokumentu i wbrew opisanym tam skutkom (naruszenie zasad art. 65 k.c.). Pod naciskiem politycznym zdefiniowały wyłącznie doraźne narzędzie odebrania GIODO dostępu do kościelnych zbiorów danych. Domaganie się dokonania obrzędu religijnego przez obywatela żądającego wyłącznie kontroli przetwarzania własnych danych osobowych to szczyt politycznego uzależnienia sądów od kościelnych hierarchów. Prawo do „należenia, bądź nienależenia” do dowolnej denominacji wyznaniowej zostało zredukowane do możliwości uzyskania statusu członka o czasowo ograniczonym dostępie do niektórych praktyk religijnych.

Ocena przynależności w obszarze religii i prawa powszechnego oparta jest na innych zasadach i kryteriach. Dla Kościoła każdy ochrzczony pozostanie członkiem wspólnoty „na zawsze”, dla Państwa nie powinien. Wieloletni spór toczy się w Polsce o odmienność tych praw oraz skutków dla religii i świata realnego. Prymat prawa powszechnego w przestrzeni świeckiej zmusza do stosowania ocen niezależnych od kryteriów doktryn religijnych. Fakt, że WSANSA potwierdzić tego nie chcą, dowodzi jedynie siły oddziaływania biskupów. O obietnicy „zajęcia się sprawą”, złożonej przez ministra A. Halickiego na posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu, pisałem w tym serwisie znacznie wcześniej. To najważniejsza przyczyna orzeczeń NSA z 9 i 19 lutego 2016 roku (np. I OSK 579/15), Wygodnym narzędziem dla NSA były rozważania o podmiocie uprawnionym do oceny „skuteczności wystąpienia”. Sąd orzekł, że tylko władza kościelna ma prawo o tym decydować. Przedwczesne zatem były podziękowania dla NSA za zakończenie procesu poszukiwania „chimery wystąpienia”, złożone na rozprawie przed NSA 5 listopada 2015 roku, przez  twórcę „chimery”- Administratora „wystąp.pl”. Pytania po co tworzyć „chimerę” i oczekiwać od sądów żeby jej nie szukały i nie wykorzystywały proszę kierować do Twórcy. NSA podziękowań (za dostarczenie łatwego narzędzia) zapewne mu nie przesłał, ale to już z powodów o których pisałem tutaj.

Twierdzenie „nie należę”, ponieważ nigdy nie dokonałem żadnej czynności prawnej „wstąpienia” uzasadnia odmienną (od religijnej) ocenę statusu w relacji z Kościołem, na gruncie prawa powszechnego. Biorąc pod uwagę zakres żądań (wzór oświadczenia w zakładce „procedura”) nie ma logicznego uzasadnienia do podejmowania prób wystąpienia z organizacji, do której nigdy się nie wstąpiło. Strona kościelna wielokrotnie podnosiła, że relacja obywatel – kościół nie jest stosunkiem prawnym. Nie sposób podważyć to twierdzenie, podobnie jak jego konsekwencje – żaden obrzęd religijny nie jest czynnością prawną. Nasze oświadczenie jest zatem żądaniem wskazania normy prawnej ustanawiającej wyjątek w tym zakresie dla aktu chrztu. A skoro norma taka nie istnieje, GIODO bezpodstawnie i bezprawnie uznaje za osobę należącą do Kościoła każdego kto jednoznacznie, zgodnie z prawem (kodeks cywilny) oświadcza odmiennie. Konsekwencje tego stanowiska rzutują także na interpretację wyłączenia uprawnień GIODO w stosunku do zbiorów danych osób należących do kościołów (art. 43 ust. 2, w związku z ust. 1pkt 3; tzw. „i3”). Skoro akt chrztu nie rozstrzyga o przynależności (w pojęciu świeckim) nie istnieją również w rozumieniu prawa powszechnego „zbiory danych osób należących”. Interpretacja „kukułczego jaja” podrzuconego w 1997 r. do projektu Ustawy z inicjatywy Leszka Millera (antyklerykalny SLD :)) pozostanie wyłącznym problemem GIODO i sądów. Czy zostanie wyrugowane z obrotu prawnego stwierdzeniem o niezgodności z prawem europejskim, czy odniesione do określonego wąskiego zakresu to nie nasz problem. „Wąski zakres” może np. obejmować rejestr ślubów kościelnych. Tam dane trafiają przecież za pisemną akceptacją zainteresowanych. 🙂

Zdaję sobie sprawę, że dyktowana emocjami chęć wyrażenia sprzeciwu wobec polskich realiów  podpowiada  konieczność  „wystąpienia z Kościoła”. Mam nadzieję, że przynajmniej niektórych skłonię do przeanalizowania skomplikowanej – nie z mojej winy – sytuacji prawnej. Chętni nadal do dokonania apostazji w celu „wkurzenia proboszcza” mają prawo do zaspokojenia swojej potrzeby. Podpowiadam, że poszukanie kamienia do wybicia szyby na plebanii jest łatwiejsze, a wymierny efekt większy. Oczywiście nie zachęcam do popełniania wykroczeń. Uparcie walczący o uznanie skuteczności „świeckiego wystąpienia” kopią się z przysłowiowym koniem. Żądają od prawa powszechnego uznania skuteczności aktu, którego ono nie definiuje. Mogą uzyskać kontrolę nad przetwarzaniem własnych danych osobowych, ale nie taką ocenę. W istocie tego i tylko tego (ochrony danych) się domagają, chociaż dali się uwieść emocjom i prostym hasełkom, krzewionym z pełną świadomością zupełnie innego wymiaru prawnego tych działań.

Nie odmawiam nikomu prawa do wybrania własnej drogi i właściwych środków zrealizowania emocjonalnych potrzeb. Zachęcam jednak do chłodnej analizy przed podjęciem działań. Potęga Kościoła przez wieki budowana jest na emocjach naiwnych. Także tych wyrażających sprzeciw. Apostazja zgodnie z dekretem KEP jest wodą na młyn episkopatu, a „świeckie występowanie” użytecznym narzędziem dla polityków i uzależnionych sądów. Może zatem warto pomyśleć, a potem działać?

Zainteresowani wyrażeniem sprzeciwu mogą w dowolnej chwili wysłać proboszczowi parafii chrztu (WYŁĄCZNIE TEJ PARAFII; odpis aktu chrztu nie jest konieczny) oświadczenie „nie należę/nie jestem członkiem, proszę zaprzestać przetwarzania moich danych osobowych” (nie żądamy wykreślania FAKTU chrztu). Brak ŻĄDANEGO działania proboszcza upoważnia do skierowania skargi do GIODO. Po upływie minimum 30 dni, ale również po upływie roku, czy dwóch. Przełom prawny wcześniej czy później nastąpi.

Działania prawne (wykraczające także poza GIODO i sądy administracyjne) są w toku. Na razie nie mogą zostać tutaj ujawnione. Prokościelne lobby, czytujące nasz serwis, ma mniej czasu na reakcję politycznymi naciskami. Tendencyjne interpretowanie zapisów Konkordatu odbiera nam podstawowe prawa. Ta polityczna gra żądnych władzy i naszych pieniędzy (ok. 15 mld zł rocznie z budżetu) biskupów musi zakończyć się naszym sukcesem. Gwarancje respektowania wolności sumienia i wyznania oraz ochrony prywatności (ochrona danych osobowych jest istotnym aspektem) ulokowane są w normach fundamentalnych dla Rady Europy i nawet Konkordat tam nie doskoczy. Odmowa realizacji obywatelskich żądań wypisze Polskę z Rady Europy i przekształci oficjalnie w kolonię Watykanu. Fakt, że realnie już nią jest próbuje się na razie maskować. Historia uczy, że deptanie podstawowych praw obywateli prowadzi do rewolucji. I o tym warto politykom – przez trzecią dekadę prowadzonym na biskupiej smyczy – przypomnieć.

Kilka setek/tysięcy aktów apostazji uraduje biskupów. Nikt, poza nimi, tej liczby i jej skutków nie pozna. Podobna ilość wysłanych pocztą oświadczeń woli „nie wkurzy proboszczów”, ale wzmocni strach biskupów. Presja wywołana ich liczbą wspomoże też działania prawne i uświadomi, że czas na zerwanie się Polski z biskupiej smyczy. To cel naszego działania. Chwile  indywidualnych satysfakcji z uzyskania oczekiwanej adnotacji w księdze chrztów są miłymi i niezbędnymi, ale tylko epizodami w tej walce.

 

==================================================

Powyższy tekst jest odpowiedzią na prośby o możliwie przystępne wyjaśnienie mocno skomplikowanych spraw rozstrzyganych na płaszczyźnie prawnej. Złożoność problemu i jego historii prawnej powoduje, że materiał jest obszerny. Chcąc, chociaż częściowo, spełnić oczekiwania celowo unikałem stosowania odsyłaczy do źródeł prawnych i historycznych warunkujących opisany stan rzeczy.

 

 

65 komentarzy do “Wystąpienie z Kościoła NIE ISTNIEJE. Zanim „wystąpisz” przeczytaj!”

  1. „Nasze oświadczenie jest zatem żądaniem wskazania normy prawnej ustanawiającej wyjątek w tym zakresie dla aktu chrztu”
    Skoro chrzest nie jest wstąpieniem to mamy w Polsce 0 katolików. Nie wiem tylko jak zaklasyfikować duchownych. Nie ma więc sensu pisać pisma czy ciągać się po sądach. Wszystko jest kwestią interpretacji danych statystycznych. Należy więc pisać listy protestacyjne go GUS-u, że bzdury publikuje w swych rocznikach.

    1. Tak dokładnie – w świetle prawa w Polsce jest 0,0% Członków kk ( to neco lepiej oddaje problem niż „katolików”). Listy do GUS każdy może pisać. Projektujemy chyba skuteczniejsz „rozwiązania” problemów „interpretacyjnych, ale na wszystko musi nadejść właściwy moment y dlatego realizujemy plan krok po kroku. A w innym temacie, ważne żeby jakieś pospolite ruszenie nie szło na oszustwo biskupów – wystąpienie apostazją z prawem kościelnych władz do zachowania tajemnicy liczby „realnych katolków”. To problem sprawowania realnej władzy politycznej w Polsce, a nie wiary w jakiegokolwiek Boga. Chodzi o formalno-prawne określenie liczby chętnych do bycia członkami w oparciu o ŚWIADOMĄ WŁASNĄ DECYZJĘ. Na razie „realnych członków” Kk posiada tylu ilu na obowiązkowe zebrania (niedzielne msze) zagląda. Jak wiesz wg samego Kk jest to 27% obywateli, a może nawet tylko 25%. Dlatego nie mieszam do tematu władzy politycznej „interpretowania” poparcia dla żądań biskupów liczbą katolików po różnych dziwnych i niesprawdzalnych cechach dotyczących wierzenia w coś tam. Każdy ma sobie prawo wierzyć w Boga, a formalnej przynależności do ziemskiej placówki nie potwierdzać, a nawet żądać odmiennego traktowania na użytek przestrzeni świeckiej. Co o tym Bóg myśli w niebie to Jego sprawa i nieba. Mistyczna prznależność do Boga nie ma prawa kosztować wszystkich Polaków 15 mld. zł rocznie i np. prawa do zabijania kobiet w imię ochrony boskiego plemnika.

      1. Kiedyś planowaliście założyć coś na kształt Stowarzyszenia Wystap.pl. Plany były już zaawansowane, funkcje pewnie rozdzielone, nie wyszło z wiadomego powodu, ale ja nie o tym. Pewnie mieliście już napisany jakiś projekt statutu a w nim sposób wstąpienia do stowarzyszenia. Na jakiej zasadach chcieliście więc przyjmować członków? Na tych w statucie, czy na zasadach wynikających z prawa ogólnego (których nie ma)?
        Kościoły i związki wyznaniowe też mają swe statuty, a nawet wymaga tego od nich ustawa (Ustawa o gwarancjach wolności sumienia i wyznania Art.32 ustęp 2 punkt 8)
        zobacz: http://apostazja.info/index.php/strona/14-artykuy/493-prawie-wszystkie-sposoby-wystepowania-ze-zwiazkow-wyznaniowych-w-polsce
        Kościół rzymskokatolicki jest z tego obowiązku zwolniony, ale ma przecież swoje prawo wewnętrzne i powołuje się na nie NSA w jednym z wyroków:
        Członkiem Kościoła Katolickiego jest każda osoba ochrzczona i może nim zostać każda osoba fizyczna jeszcze nieochrzczona (…) poprzez przyjęcie sakramentu chrztu (kan. 849). Chrzest – zgodnie z prawem kanonicznym – jest jedynym sposobem włączenia człowieka do tego Kościoła (kan. 849). (…) Jak wyjaśnia to Katechizm Kościoła Katolickiego (p. 1269), ochrzczony staje się członkiem tego Kościoła, podlegającym jego prawom i obowiązkom.

        Gdybyście założyli swoje stowarzyszenie i zaczęli się sądzić o coś z MP to sąd też przecież opierał by swe wyroki na statucie stowarzyszenia.

        Przepraszam, ale takie tezy jak twoja zaczynają graniczyć z paranoją i udowadnianiem ich tylko po to, aby być oryginalnym, a nie dlatego, że mają sens.

        Ja się zgadzam, że jest jeszcze sporo niejasności i Kościół (zwłaszcza proboszczowie) leci sobie w kulki zdecydowanie zbyt często. Postuluję jednak abyście trzymali się ziemi i nie odfruwali w stratosferę z takimi tezami.

        1. 1. Nigdy nie zamierzałem być członkiem żadnego stowarzyszenia, a wspomnianego przez Ciebie w szczególności. Sprawdź zanim użyjesz argumentu.
          2. Do reszty wypowiedzi nie będę się odnosił, bo rozmowiamy o dwóch różnych tematach, więc chyba faktycznie schizofrenią zalatuje. Pozdrawiam.

          1. Piszesz, że chrzest jest obrzędem religijnym i nie jest wstąpieniem do KRK, bo „nie jest czynnością prawną”.
            Wg Ciebie więc NSA bzdury pisze w przytoczonym przeze mnie fragmencie?

          2. Dokładnie tak. I robi to na wyraźne żądanie polityczne. O obietnicach A. Halickiego też piszę. Najzabawniejsze, że zwroty na które czekałem kilka lat – „relacja obywatel-kościół nie jest stosunkiem prawnym” – pojawiły się w pismach kościelnych prawników, znajdujących się w aktach kilku spraw. 🙂
            Temat ma już nowy wątek wykraczający poza GIODO.

        2. Czyli mam rozumieć, że złożenie apostazji ORAZ następnie wysłanie oświadczenia woli do parafii chrztu nt. przetwarzania danych osobowych się wyklucza? Nie wyjaśniliście tego.

          1. Nie tyle się wyklucza, co „staje się bezprzedmiotowe”. Adnotacja przecież już jest, więc? KK stwierdzi, że już „zaktualizował i nie przetwarza”. I na tym polega oszustwo i „wielka tajemnica wiary w apostazję”, do której KK tak mocno zachęca. Sekundują episkopatowi propagatorzy, którzy nie mają ochoty myśleć i analizować skutków, bo wolą zabłysnąć „odkryciem” łatwej i przyjemnej metody ” nie wiadomo czego”. Proszę samodzielnie przeczytać dekret KEP i przeanalizować (ten najnowszy z 7.10.2015, wchodzący w życie 19.02.2016). Proszę się zastanowić również z jakiego powodu KK idzie na takie ustępstwa, byle tylko uniknąć świeckiej kontroli w tym zakresie? Jeśli wierzy Pan, że z troski o los duszy i konieczność przeprowadzenia z delikwentem „pełnej troski rozmowy”, to ma Pan prawo „wierzyć”. Ja nie wierzę. 🙂 Prezentowaliśmy już na tym serwisie pisma ISKK, który wprost potwierdził, że każdy apostata jest nadal w statystykach dla GUS wykazywany jako członek KK, bo tak nakazuje prawo kanoniczne. GIODO o tym wie (proszę zobaczyć moje wpisy z czerwca i lipca ubiegłego roku na tym serwisie) ale jak w tamtych odpowiedziach twierdzi „nie ma instrumentów reagowania”, pomimo że jest to przestępstwo opisane w u.o.d.o. Walka toczy się bowiem nie o pojedyncze adnotacje, lecz o zapewnienie świeckiej (GIODO) kontroli nad CAŁYM przetwarzaniem danych przez KK. Dopiero wówczas możliwe będzie pełne obnażenie prawne statystycznych kłamst. W obecnej sytuacji apostaci z biskupiej łaski robią dwa ray dobrze kościelnej władzy jednym aktem. Nie zaniżają ogólnej liczby wiernych (i nie tworzą takiego zagrożenia w przyszłości, o ile tego innymi działaniami choć w części nie obnażymy) oraz podnoszą wskaźnik obecności na niedzielnych mszach (dominicantes). Niedostępna dla postronnych liczba apostatów (i innych odstępców – schizmatyków, heretyków, konwertytów itp.) zmniejsza bowiem mianownik, a więc podnosi wartość wskaźnika (to też z odpowiedzi ISKK na nasze pytania). Pisałem o tym tutaj https://swieckapolska.pl/dogmat-o-katolickiej-wiekszosci-w-polsce/. Podobne teksty znaleźć można u nas na początku br. po tagach/kategoriach „ISKK,GUS,statystyki).

        3. Zgadza się ale ze stowarzyszenia możesz w każdej chwili wystąpić. Z KK w tej chwili jest to niemożliwe.

        4. Moi rodzice , którzy już nie żyją, poddali mnie temu nikczemnemu rytuałowi…i stało się. Ja to olewam i to jest moja APOSTAZJA.??✝️??????????CZEKAM, WY KRZYŻACY, NA OSKARZENIE, ŻE WASZYCH PRALNI MÓZGÓW NIE ODWIEDZAM, przed krzyżami SIĘ NIE ŻEGNAM I WAS PO ŁAPKACH I STÓPKACH nie cmokam. Tym straszącym nas bogiem jesteście wy sami ……..

        1. Dzięki, Ateistko Wierząca.W „niewiecznośc”. 🙂 Wierzący nie jestem, ale wiedzący, że też wiecznie nie potrwam, ale.. Póki żyjemy polski episkopat nie może snem spokojnym marzyć o świetlanej przyszłości dla siebie w dłuższej perspektywie. I o to się bijemy. WYŁĄCZNIE. To żmudny proces i trochę do przeorania, a niewielu zdaje sobie sprawę, że bez tego „fundamentu” marzenia o „normalnej Polsce to czekanie na mannę z nieba. Episkopat ją niekumatym chętnie już zrzuca ofertą „wystąpienia bez utraty członkostwa” i „wiecznej” obecności w statystykach wiernych. za pomocą apostazji wg „ich Dekretu”. Obarowani „manną” chwalą się, i pierś po ordery czasem wystawiają, że zawalczyli o laicki kraj, i mają prawo już do świętego spokuju (np. niegdyś „Gucio”). Byskupom dokładnie O TO CHoDZI. Przekonuj więc gdy i gdzie możesz o co chodzi NA PRAWDĘ. Zapewne nie o czyjąkolwiek, w szczególności moją, „chwałę”. Pozdrowionka „Murzynko”. 🙂

    2. Robercie, chyba jako Watykańczykow, służących biskupów…..Wiem o toczących się debatach nad odebraniem Watykanowi statusu państwa….Warto też wytoczyć im proces za to , czego naucza Biblia i inne przestępstwa popełnione i nadal popełniane przez tzw. Kościół, chociaż wiele nieudolnych prób już spaliło na panewce…….Pozdrawiam.

    3. 1)Przede wszystkim należy uznać, że opiekun dziecka traci moc prawno opiekuńczą nad dzieckiem wraz z osiągnięciem konkretnego wieku i dlatego chrzest traci moc prawną. 2)Sama osoba nigdy nie wstąpiła do kościoła. To rodzic podjął decyzje, a więc to rodzic posiadający moc prawną ją użył. 3) Między kościołem, a osobą trwa sytuacja domniemywania przynależności do katolicyzmu, która w sensie formalnym wygasła wraz z osiągnięciem samodzielności dziecka w kwestiach poglądowych. W sensie prawnym jest jak nie podpisana umowa z firmą Orange na telefon, a więc dopóki nikt się nie zgłosi problemu to należy uznawać takiego kogoś za katolika. 4) Kościół powinien sformalizować charakter przynależności wraz z uzyskaniem prawnych zdolności dziecka. ( w Polsce wiek około 18 lat), gdyż nie powinien rozporządzać danymi osób bez uzyskania nad nimi prawnej zdolności.

      1. Ja też tam nie wstępowałem, a w piętnastym roku życia przstalem korzystać z ich bezdusznej opieki….

    4. 1) Chrzest jest umową cywilno – prawną podpisywaną między rodzicami dziecka(posiadającymi moc prawną), a kościołem udokumentowany papierem, który także ma moc prawną, gdyż umożliwia dostęp do danych dziecka. Jeżeli kościół uważa, że żadnej umowy nie ma to na jakiej zasadzie korzysta z dostępu do danych dziecka i nimi się posługuje?
      2) Problemem nie jest różnica praw świeckich i religijnych tylko problem z uzgodnieniem w jaki sposób będą prowadzone statystyki i kto będzie katolikiem. Czy dziecko po ukończeniu 18 lat jest nadal katolikiem czy może traci ten status? Jeżeli kościół używa w statystykach tych osób to uważa, że nadal jest w zawieszeniu umowa cywilno – prawna podpisana przez rodziców. Jeśli nie to nie powinien uważać tych ludzi w statystykach 😉

      1. Jedna uwaga. Chrzest nie jest umową „cywilno-prawną” z definicji i wiek (do 18 lat) nie ma tu żadnego znaczenia. Nadanie mu takiego statusu wymaga regulacji prawnych, w drodze umowy Państwo-Kościół, albo jednostronną decyzją władzy państwowej – ustawa. W Polsce nic takiego nie miało miejsca. Chrzest to wyłącznie akt religijnym i nie ma ŻADNEGO znaczenia (nie rodzi żadnych skutków) w obszarze prawa powszechnego. Ten pogląd podzieliła nawet Rada Prawna KEP w piśmie z 2011 r., wskazując śluby konkordatowe jako przykład uregulowania podobnych kwestii umową

  2. Czyli utopiono NAS w chrzcielnicy!
    Nie zrobiłam TEGO moim synom… z czego coraz bardziej się cieszę..
    Jak będziecie mięli jeszcze jakieś KONKRETNE POMYSŁY na „WZIĘCIE całkowitego ROZWODU” z Krk to jestem bardzo zainteresowana.
    Pozdrawiam.

    1. Miro, właściwą drogą podążasz, a z tym POTWOREM już się rozwiodłas, bo tam nie chodzisz i swoich dzieci tam nie posyłasz, a nawet tam nie zameldowałas i strzezesz je przed skatoluszeniem!…………… Może jeszcze wyślemy sobie liścik do proboszcza?!………..

    2. Miro, dla umocnienia się w ATEIZMIE warto uważnie studiować Biblię. Chętnie Ci w tym pomogę!.?

  3. Znalazłem coś takiego jak Ekskomunika latae sententiae.
    Polega na świadomym, dobrowolnym, umyślnym dopuszczeniu się czynu obłożonego karą – wtedy osoba, jeśli już ukończyła 16 rok życia, staje się podmiotem tej kary. Mówiąc krótko, taki człowiek jest sprawcą czynu i swoim sędzią. Sam na siebie nakłada tę karę, czyli sam zaciąga ekskomunikę.
    M.in. „Ekskomunikę latae sententiae można zaciągnąć na siebie w następujących przypadkach: kiedy człowiek odstępuje od wiary, jest heretykiem czy schizmatykiem, a tym samym podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa (por. KPK 1364) (…)”
    Czyli jeśli się ekskomunikuję to powinni mnie wykluczyć z Kościoła. Jak by to się miało do powyższych rozważań?

    1. @Joh: moim zdaniem, to na co Joh zwraca uwagę, nie ma większego znaczenia w kwestii statystyk GUS, i tego jak KrK ogłasza ilość swoich członków. Jak rozumiem, w wymienionym przypadku jedyną procedurą „sądową” jest proces we własnym sumieniu, a więc odbywa się poza jakimikolwiek instytucjami świeckimi czy kościelnymi. W związku z tym, owa procedura nie wydaje się mieć jakikolwiek wpływ na dane osobowe przechowywane w kościelnej kartotece.

      1. Po prostu chwalić się swoim ateizmem i część. A watyki niech se z tym robią, co chcą…..
        ….i mieć nie może…..

    2. Proszę przeczytać cały tekst, bo w nim jest odpowiedź wprost. Do poruszanego zagadnienie to o czym Pan wspomina ma się nijak. Podobnie jak dowolne mistyczne fantazje dowolnej religii.

    3. Ty się namęczysz, a oni to oleją. Te zmory już od dawna nikogo nie ekskomunikują, bo te zdechłe dusze, to ich kapitał.

  4. Mnie, male dzieciatko zaniesiono do kosciola, ochrzczono.Ja tego nie chcialam.Kazde dziecko moze ochrzcic sie w wieku odpowiedzialnosci za siebie..Wystapic z listy kosciola???? wolno.Za komuny mozna bylo wystąpic z Partii. jezeli nie zalezalo na karierze

    1. Alko, ta pozorna dobrowolnośc wstąpienia, to zawsze skutek uwiedzenia!………

  5. Może ktoś wie, co dzieje się ze stroną Wystąp.pl ? Od długiego czasu jest niedostępna, a od kilku tygodni trzeba znać hasło, żeby na nią wejść.

  6. A może tak. Złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa z art. 49 par. 2 ust. o ochronie danych osobowych przez proboszcza. A kwestię speudo-wstąpienia do kk potraktować jako wadę oświadczenia woli? 🙂

    1. To już przerabialiśmy i wrócimy w stosownym czasie do tematu.Proszę sprawdzić teksty za linkiem (i wcześniejszy z czerwca 2015) https://swieckapolska.pl/2015/07/. Temat podnoszony także w trybie indywidualnej skargi. GIODO zaniechaniem reakcji (w tekście przywołane nakazy dla organu w tym zakresie opisane u.o.d.o.) popełnia sama przestępstwo z kk. Możliwe jest zawiadomienie prokuratury o przestępstwie GIODO, z czego Pani Minister zdaje sobie sprawę zapewne, bo sugestia dla prawniczki tam dość jasno pada. GIODO chroni jednak immunitet, a obecny Prok. Gen. i Sejm stanowią odpowiedź dlaczego tego nie zrobiliśmy. Na razie. 🙂

  7. Kosciol katolicki nie jest religia! Religia jest chrzescijanstwo. Przy takim bledzie wszystkie panskie wywody nie maja podstawy. Swoja droga nie potrafi pan napisac wprost, jasno i sensownie, o co panu chodzi?
    Przyjecie aktu apostazji oznacza odrzucenie wiary chrzescijanskiej. Nie kazdy chce opuscic kosciol katolicki, bo stracil wiare. Chce opuscic kosciol! I tu dla osob wierzacych, a ktorum kk jest wrazy, szykuje sie pulapka. Prosze sie tym zajac. Ciekawa jestem panskiego stanowiska.

    1. Szanowna Pani, proszę wskazać miejsce, w którym nazywam KK religią. Potem może Pani przeczytać jeszcze raz spokojnie i bez emocji. Być może zauważy Pani, że pokazuję jak kwestie wiary i formalnej przynależności, celowym zacieraniem różnic znaczeniowych, wykorzystywane są do walki o umacnianie realnej władzy politycznej grupki pazernych hierarchów kk w Polsce. To jedyny aspekt, który mnie inteesuje, bo decyduje o losach kraju, w którym żyję. Nie ingeruję w osobiste wybory dotyczące czyjejkolwiek wiary lub potrzeby jej odrzucenia. Realizacja indywidualnych potrzeb emocjonalnych w tym zakresie jest prawem i przywilejem każdego z nas. A od strony prawnej każdy ma zagwarantowane Konstytucją i prawem międzynarodowym, że nie może być w żaden sposób i przez nikogo przymuszany do ujawniania swoich decyzji w tej dziedzinie. Każdy kto nie ma ochoty opowiadać urzędnikom państwowym czy kościelnym w co wierzy i dlaczego ma jednocześnie prawo nie życzyć sobie formalnego przypisywania do dowolnego związku wyznaniowego. Fundamentem tego prawa jest w Europie EKPC (art. 9). Problemy konwersji wyznania mnie nie interesują. Proszę się z tym zwrócić do funkcjonariuszy konkretnych związków wyznaniowych.

    2. Ewo, KRK. jest aż do bólu biblijny! Czytaj tę księgę uważnie i ze zrozumieniem, to sama się przekonasz….. Chętnie odpowiem na pytania, nie szczędząc biblijnych cytatów…. Pozdrawiam!

    3. Ewo, tą pułapką, jest najwyraźniej Twoja i nie tylko, nieznajomość Biblii. Chętnie pomogę w tej kwestii!….. Pozdrawiam!…

    4. Ewo, chrześcijaństwo jest co najwyżej tym, co można przeczytać w Biblii, czyli bestialską doktryną głosząca hegemonie kapłaństwa pod przywództwem okrutnego, fikcyjnego demagoga….

  8. przepraszam, ze troche na okolo, ale…
    szukajac roznych opcji wyjscia z tej „matni” zaczelismy sie zastanawiac ze znajomymi czy nie znalazlby sie jakis tzw. „polski” sposob na rozwiazanie problemu,
    czy istnieje jakis inny zwiazek wyznaniowy w Polsce, ktory nie czyni takich problemow w momencie deklaracji „wystapienia” z niego?
    bo jesli tak to byc moze latwiej byloby zmienic wyznanie na moment,
    tak, wiem , ze to chore, ale potraktujmy to jako rozprawke teoretyczna,
    pozdrawiam

    1. Wpisując się w konwencję „rozprawki teoretycznej”- wydaje mi się, że „polskie” rozwiązanie problemu jest opisane w tekście. Propagujemy je i walczymy o nie na salach sądowych od lat. Rozwiązaniem nie jest apostazja albo konwersja wyznania „na chwilę”. Zdanie KK na temat „wiecznej” przynależności ochrzczonego w żadnym przypadku się nie zmieni i to nas NIE INTERESUJE. Interesuje nas jedynie aby PAŃSTWO opisywało wielkość poparcia dla żądań biskupów w oparciu o deklarację świadomą obywateli, a nie informacje (też mocno przekłamywane, jeśli idzie o udział procentowy) KK o liczbie ochrzczonych. Ta liczba (bez względu na liczbę dokonanych apostazji) jest stała (zgony i nowe chrzty tylko ją zmieniają). Równocześnie liczba ochrzczonych jest w przekazie propagandowym pokazywana jako liczba obecnych członków KK – czytaj popierających każdy biskupi absurd. Nawet jeśli nie wszyscy wierzą w precyzję tego przekazu, to prawie nikt nie zastanawia się jaka jest PRAWDA. A prawda jest taka, że postawy antyklerykalne (nie mylić z wiarą/niewiarą w bogów) – w różnym stopniu objawiane – prezentuje dziś minimum 80% naszego społeczeństwa. Siła realnej władzy politycznej episkopatu wynika przede wszystkim z faktu, że owe 80% nie ma pojęcia o własnej sile i nie posiada żadnego przełożenia poprzez jakiekolwiek struktury na świat realnych decyzji politycznych w Polsce. Z tego powodu najważniejsze, na obecnym etapie, jest uświadamianie tej siły sprzeciwu wobec wszechwładzy KK, wszystkim zainteresowanym. Kroki prawne i tzw. „świeckie oświadczenia” niechęci wobec uznawania poszczególnych osób przez PAŃSTWO za członków KK to narzędzia jedynie do realizacji celu. Bardzo ważne, ale nie będące celem. Jakie znaczenie ma śmieszna w sumie adnotacja w księdze ochrzczonych, jeśli nikt poza proboszczem i zainteresowanym nie ma o niej (i liczbie podobnych) pojęcia? KK ich z własnej woli nie ujawni, a jeśli nawet raz na kilka lat (ostatnio za rok 2010 – chyba 484 akty apostazji), to po to aby skomentować, że jak widać jest to zjawisko statystycznie śladowe i z tego powodu nie bada się go nawet. Dlatego nawet 33,5 mln apostatów, konwertytów i innych „odstępców” tego obrazu i przekazu nie zmieni 🙂 Jedyna możliwość to zmuszenie PAŃSTWA do niezależnej kontroli przetwarzania danych osobowych przez KK.Podstawy prawne (w fundamentach prawa europejskiego) są niepodważalne, ale strach władzy przed biskupami ogromny, więc musimy sobie to wywalczyć. I zrobimy to. Na marginesie, kończąc, wyjątkowo szkodliwi są propagatorzy apostaazji wg instrukcji KEP. Potrzebą własnego zaistnienia i brakiem myślenia o SKUTKACH WYMIERNYCH (i sprawdzalnych) takiego działania oddają wielkie przysługi od lat episkopatowi. Równocześnie wprowadzają w błąd zainteresowanych, którzy po otrzymaniu „apostatycznego papierka” przestają się interesować tematem w przekonaniu, że załatwili sobie już wszytkie pożądane efekty. TO NAJWIĘKSZE OSZUSTWO KEP I PROPAGATORÓW APOSTAZJI WOBEC TAKICH OSÓB. Ciąg dalszy „rozprawki teoretycznej” w kolejnych tekstach. 🙂 Pozdrawiam.

      1. Świeckosci trzeba się uczyć i ją samemu propagować, bo niewiedza ciemnota przecież jest!….. Cdn……PS:, a pralnie mózgów z daleka omijać…. cdn……!…..

      2. Kodeks zawarty w Biblii już sam w sobie jest ciężkim przestępstwem, a propagowanie czegoś takiego tym bardziej. Idąc tym tokiem rozumowania można chyba coś zdziałać….. Kto ma jakieś wątpliwości, to niech sobie poczyta, wypisze te nawoływania do zbrodni itp, porozumie się z niekosciółkowymi prawnikami….

  9. W zasadzie to, czy kościół przyjmie do wiadomości moją informację o nienależeniu do zbioru wiernych i co z tą informacją zrobi jest mi obojętne. Bardziej mi zależy na tym, żeby nie być ujmowanym w statystykach przez agendy państwowe, jako że dotacje są częściowo uzależnione od ilości wiernych. Więc może lepiej i skuteczniej by było zamiast do kościoła wysyłać taką deklarację bezpośrednio do GIODO, może do GUS-u, albo jeszcze gdzieś indziej?

  10. Sprawa do rozstrzygnięcia:
    Konkordat – pomoc w interpretacji prawnej. Dz.U. 1998 nr 51 poz. 318, Art.5 „Przestrzegając prawa do wolności religijnej, Państwo zapewnia Kościołowi katolickiemu, bez względu na obrządek, swobodne i publiczne pełnienie jego misji, łącznie z wykonywaniem jurysdykcji oraz zarządzaniem i administrowaniem jego sprawami na podstawie prawa kanonicznego.” Wysłałem dwa pisma do MSWiA oraz do Rzecznika Spraw Obywatelskich, pytając dlaczego K.K. nie ma złożonego w ministerstwie MSWiA STATUTU. Ministerstwo odpowiedziało mi mętnie, a rzecznik dosadnie, że wszystko reguluje konkordat i prawo kanoniczne. I prawdopodobnie jest to art. 5 konkordatu. Jak się to ma do Dz.U. 1989 Nr 25 poz. 155 (USTAWA z dnia 17 maja 1989 r. o gwarancjach wolności sumienia i wyznania) Dział III art. 32 p.1, pp.5 „powinien zawierać: statut”. A punkt 1a, pp.8 „sposób nabywania i utraty członkostwa oraz prawa i obowiązki członków”. Czy art.5 konkordatu wyklucza konieczność stosowania się K.K. do Ustawy o gwarancji wolności sumienia i wyznania? Czy w.w. art. 5 włącza prawo kanoniczne do polskiego prawa, i powoduje, że staje się ono nadrzędne nad ustawą?
    ——-
    Umowy międzynarodowe są ważniejsze, ale czy gdy one kaskadowo odwołują się do dalszych przepisów, w tym przypadku do prawa kanonicznego, które nie zostały w umowie międzynarodowej przytoczone w szczegółach, to czy ustalenia prawa kanonicznego mogą być nadrzędne nad polskimi ustawami? Konstytucja RP Art. 91. 1. Ratyfikowana umowa międzynarodowa, po jej ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej, stanowi część krajowego porządku prawnego i jest bezpośrednio stosowana, chyba że jej stosowanie jest uzależnione od wydania ustawy. 2. Umowa międzynarodowa ratyfikowana za uprzednią zgodą wyrażoną w ustawie ma pierwszeństwo przed ustawą, jeżeli ustawy tej nie da się pogodzić z umową. 3. Jeżeli wynika to z ratyfikowanej przez Rzeczpospolitą Polską umowy konstytuującej organizację międzynarodową, prawo przez nią stanowione jest stosowane bezpośrednio, mając pierwszeństwo w przypadku kolizji z ustawami.
    ——-
    To czy Prawo Kanoniczne wymienione w art.5 Konkordatu, mimo że jest dokumentem spoza polskiego prawa, obowiązuje polską stronę. Np gdy w Prawie Kanonicznym są przepisy opisujące fakt wystąpienia z kościoła, to czy one zastępują konieczność złożenia przez KK statutu wymaganego stosowną polską ustawą.

  11. Ja z Kościoła, do którego wpakowali mnie moi rodzice, nie pytając mnie uprzednio o zgodę, wystąpiłem w piętnastym roku mojego życia…… Moją APOSTAZJA była kategoryczna odmowa uczestniczenia we wszystkim co kościółkowe. Wszelkie ekskomuniki, klątwy i egzorcyzmy…… Najlepszy byłby całkowity zakaz takiego wcielania i przymuszania, jak również indoktrynowania. Przed uwiedzeniem najlepiej chroni porządna edukacja……..I mądrzy rodzice…..

    1. Zakaz obrzędów religijnych (np. chrztów) mało realny. Chodzi TYLKO o to aby Państwo nie uważało takich „czarów”
      za nawiązanie formalno-prawnej przynależności i w konsekwencji nie uzasadniało istnieniem 95 % członków krk (=katolików?) oddawania władzy i naszych pieniędzy z budżetu Kościołowi. O to toczy się nadal nasza „gra”, a nie o indywidualne emocje i satysfakcje.

      1. Jakie prywatne emocje i satysfakcje?!….Sami nazywacie te obrządki czarami…..Ja przede wszystkim chciałem wesprzeć tych, którzy się jeszcze wachaja……Sam akt tzw. chrztu nie ma dla mnie znaczenia, bo go nie pamiętam, ale to nachalne przymuszanie do ochydnych dla mnie praktyk, wciąż nawiedza mnie w koszmarnych snach….. Uważam zatem, że nasze cele bardziej się wspierają, niż to na pierwszy rzut oka wygląda. Wiem, gdzie byłem ochrzczony…………….. Pozdrawiam i życzę mniej kasliwosci do Braci w świeckosci. PS: Wasza riposta bardzo mnie zabolala!…….. Czy puste pralnie mózgów, to nie koniec tego KOSZMARU?!….

        1. Panie Jerzy, proszę spokojnie podejść do mojej wypowiedzi, bo niewłaściwie ją Pan interpretuje. Nie atakuję „Braci w świeckości” i nie odmawiam nikomu prawa do własnego zdania. Jednak „kategoryczne apostazje” i podobne akty indywidualnego sprzeciwu dostarczają zainteresowanym osobistej satysfakcji, ale nie powodują WYMIERNYCH zmian w polskich realiach społeczno-politycznych. Doprowadzenie do nich jest powodem i celem mojego zaangażowania od ponad sześciu lat w działania PRAWNE, które nadal prowadzę. Zwróciłem na to uwagę w poprzeniej wypowiedzi Mam nadziję, że to zamyka temat domniemanego konfliktu. Jeśli oczekuje Pan szerszej polemiki (było „c.d.n.”) proszę o kontakt mailowy (zakładka „kontakt”) – umówimy się na rozmowę tel. lub skype. Nie mam możliwości prowadzenia tutaj ewentualnej dalszej dyskusji o subtelnościach i detalach. Pozdrawiam Pana oraz Siostry i Braci w świeckości. P. S. Wiele osób odcinających się od formalnej przynależności do kk nie uważa się za ateistów, więc nie należy utożsamiać tych pojęć.

          1. Zbigniewie, mamy wspólnego przyjaciela, Marka Kraka……Skoro zarzucasz mi mylenie pojęć……Czemu nie czytasz uważniej, co piszą inni?! …..Wojtek Skrobot już za swoje ….Bycie wybitnym prawnikiem…….. Grzegorz Zbyszewski się kłania i Bolesław Parma……To był mój ostatni wpis pod Twoim, pardon, Pańskim adresem; z pozostałymi gośćmi tej strony jak najbardziej zamierzam dyskutować, chyba że mnie wywalicicie……….jureczek4278, to moje imię w Skype…….To tylko tak, na wszelki……. Pozdrów ode mnie Adama Ciocha……Chyba się ucieszy…….

          2. Mam za sobą ponad sześć lat konkretnych działań prawnych i setki stron napisanych skarg i pozwów. Na opisywanie obecnych i ich skutków jest za wcześnie. O przyczynach i celu tych działań pisałem i nie widzę „konfliktu” z Pan/Twoimi tezami. Nie znam Adama Ciocha. Marek Krak niedawno zaprosił mnie do znajomych na FB. Zaakceptowałem i to cała historia. Nie kojarzę też pozostałych wymienianych osób oraz ich zasług?, błędów? w Pana/Twojej ocenie. Nie rozumiem też powodów usilnego szukania osobistego konfliktu ze mną. Na skype można mnie znaleźć po nazwisku. Też tak na wszelki wypadek.:) Realnych wspólnych znajomych chyba jednak nie mamy, więc tylko osobiste pozdrowienia przesyłam z życzeniami sukcesów
            w podejmowanych działaniach.

          3. Panie Zbigniewie, najmocniej Pana przepraszam za stworzenie wrażenia szukania z Panem osobistego konfliktu. Wziąłem Pana za jednego z aktywistów skupionych wokół Tygodnika Faktycznie, gdzie Marek Krak publikuje……. Ja szukam owocnych kontaktów……. Proszę jeszcze raz przeczytać moje wpisy (nie tylko do Pana się odezwalem), to może ociepli się nieco mój wizerunek w Pana krytycznych oczach…….. Jeśli Pan sobie życzy, to mogę podesłać kilka fragmentów z Biblii, które już same w sobie mają znamiona czynów karalnych…………. PS: między wierszami……..

          4. Nie czuję się obrażony i mam nadzieję, że nie obraziłem. Wysłałem info na skype, bo za dużo tych nieporozumień i nikomu nie służy ich kontynuowanie? 🙂

      2. Zbysiu, jak może nie uważać tych czarów, skoro większość z tych funkcjonariuszy świetnie się w tym układzie czuje. Ale propagowanie zbrodniczych doktryn władzy, to wystarczajacy powód, aby zainteresować tym prawników…..

        1. „Funkcjonariusze” twierdzą, że chrzest pozostawia nieusuwalny znak. Ochrzczono mnie w lutym, zimną wodą i do dziś nie mogę usunąć nawracającego kataru, więc tu mają rację. 🙂

  12. Pan Krzysztof Rozbicki słusznie zauważył, że: „…jednego twórca artykułu nie bierze pod uwagę. Gdyby te 33 miliony Polaków złożyło akt apostazji wf procedury kościelnej i nawet gdyby w statystykach GUSu widnieli cały czas jako katolicy. To w świetle prawa kanonicznego nie mogą przystąpić do żadnego sakramentu. To znaczy brak nowych chrztów, ślubów, komunii, bierzmowań, pogrzebów. W związku z tym brak 'co łaska’ za w.w. usługi. I to chyba bardziej zdenerwuje proboszcza niż ta wspomniana wybita szyba.” Okazuje się, że nie tylko wart, ale trzeba dokonać apostazji. Nie wolno się zniechęcać.

    1. Myślałam nad apostazją, bo nigdy nie należałam do KK (jestem luteranką od 1997 roku, tylko chrzest miałam w KK, gdyż naciskała na to rodzina mojej mamy, która sama nie była specjalnie religijna – i na tym mój kontakt z KK się skończył). Tak, że stwierdziłam, że mam mocne podstawy do tego, by się wypisać z KK, z którym nigdy się nie identyfikowałam, tylko w pewnym momencie stwierdziłam: no właśnie, co z tego, jeśli GUS nadal będzie mnie zaliczał do grona katolików. Dziękuję za niniejszy wpis i w odpowiednim czasie zamierzam wykorzystać jego treść w praktyce. 🙂 Pozdrawiam serdecznie.

  13. Zabawne forum, choć dla uczestników temat ŚMIERTELNIE POWAŻNY. Nie szkoda czasu na bezproduktywne przetwarzanie niczego w nic?

  14. Po złożeniu wniosku o wystąpienie probosz przeczytał w mojej obecności jakieś pismo, gdzie było napisane, że bezwzględnie zabrania się wszystkim „panom w czarnych kieckach” spełniania jakichkolwiek próśb osób, które złożyły wniosek o wystąpienie opartych wyrokami sądów państwa polskiego, bo nie wolno pod żadnym pozorem postępować „Kościołowi” zgodnie z polskim (czytaj jakimkolwiek) prawem, bo jest niezależną organizacją. I teraz pomyślcie sobie, bo niektórzy z Was są ogromnie wkur.., bo zostają w ich księgach już na zawsze Wasze dane, ja też jestem wkur…, ale ten problem jest na większą skalę, bo ten zakaz ingerencji państwa prawa w Kościół jest powodem bezkarności księży=pedofili. Nie słyszałem o jakimkolwiek w Polsce ukaranym, a tylko o tych, którzy krzywdzili dzieci. To jest dopiero powód do wkur… W niektórych państwach ten problem prawie całkowicie rozwiązano, ale w Polsce to sobie możemy walczyć a oni i tak zrobią swoje. Przynajmniej pocieszajmy się, że ta walka z pewnością ich nie uszczęśliwia, bo pokazuje, że się nie boimy a o wzbudzenie strachu im głównie chodzi.

  15. Rozumiem, że nie istnieje coś takiego jak wystąpienie z kościoła, ale jednocześnie nie istnieje prawo, które zezwala kościołowi na posiadanie wiedzy, że ktoś należy do kościoła, gdy ktoś odmówi kościołowi posiadania takich danych.

    1. Stąd jeśli ktoś odmówi kościołowi posiadania takich danych to kościół nie może mówić, że posiada takiego wiernego, gdyż nie będzie o tym wiedział.

  16. Z tego co zrozumiałem to na dzień dzisiejszy cały spór sprowadza się do tego na jakiej podstawie zostanie dokonana adnotacja w księgach chrztów – albo po „KEP-owemu”, albo po reakcji GIODO. Ale nadal finalnie ten sam proboszcz w tej samej parafii dokonuje tego samego wpisu.

    A batalia prawna o uznanie, że chrzest nie jest formalnym przystąpieniem do KK nadal trwa i nikt dotąd nie dostał na piśmie (w formie np. wyroku sądu), że NIE JEST członkiem KK.
    I istotą sporu jest nie faktyczna przynależność do KK, a prawo KK do administrowania danymi?
    Czy coś pominąłem?

    A co jeśli mam wiele przeciwko KK i nie chcę być jego członkiem, ale akurat nie mam nic przeciwko temu, że KK przechowuje dane o mojej dacie urodzenia, moich rodzicach? Mało tego – uważam, że to bardzo przydatna wiedza do celów genealogicznych?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *