Archiwa tagu: statystyki

Katolicka Polska. Fantomowy ból instrumentem władzy kleru.

Czy „katolicka większość”, jako argument legitymizujący polityczną rolę episkopatu, to realna część społecznego organizmu? A może permanentna propaganda utrwala w powszechnej świadomości fałszywy obraz, skutkujący fantomowym bólem?

Zarejestrowany przez Video-KOD 25 marca 2018 r. panel dyskusyjny, w ramach Dni Ateizmu  zorganizowanych w Warszawie przez Koalicję Ateistyczną.

 

 

P R A W D A   N A S   W Y Z W O L I

ilu Polaków chodzi na niedzielne msze? Policz – instrukcja obsługi wskaźnika dominicantes ISKK

Na konferencji prasowej w Sekretariacie KEP 4 stycznia 2018 roku (filmowa relacja z krótkim komentarzem dostępna tutaj) ISKK poinformował, że wskaźnik obecności na niedzielnych mszach (dominicantes) za rok 2016 wynosi 36,7%.

Co to oznacza? Ilu Polaków chodzi na niedzielne msze? Zdaniem ISKK, oczywiście. Policz samodzielnie. Niezbędne dane – liczba ochrzczonych oraz ludności Polski – powszechnie dostępne w Roczniku GUS (link). Opublikowane na stronie ISKK (folder – Diecezje) Annuarium AD 2018 podaje, podobnie jak wcześniejsze, równie niezbędną „wiedzę tajemną”:

„Dominicantes – oblicza się jako odsetek katolików uczęszczających na niedzielną Eucharystię w odniesieniu do ogólnej liczby zobowiązanych

W zapisie rachunkowym:

D = Uc/Zo  (wynik mnożony przez 100 aby wskaźnik podać w procentach)

D  –  wskaźnik dominicantes

Uc – policzeni w całej Polsce uczestnicy niedzielnych mszy

Zo – zobowiązani do uczestnictwa, tzn. 82% ochrzczonych. Stałe od początku badań (1980 r.) założenie ISKK – dzieci do lat 7, starsi i chorzy to 18% ochrzczonych „niezobowiązanych”, więc „metodologicznie” prawidłowe jest analogiczne zmniejszenie mianownika. „Niezamierzony” efekt uboczny? Liczbę obecności podzieloną przez wielkość odpowiadającą ok. 70% ludności Polski upowszechnia się w mediach jako odsetek Polaków regularnie bywających w kościołach. Utrwala to mit niezmiennie katolickiej Polski.

Odkrycie „tajnej” od zawsze liczby obecności na mszach (ISKK odmawia jej podawania) wymaga policzenia nieznanego – w podanym wzorze – licznika. Pomocny w rozwiązaniu „arcytrudnego” zadania będzie podręcznik do rachunków pożyczony od dzieci/wnuków własnych bądź sąsiada. To wskazówka dla niemal wszystkich dziennikarzy piszących o procencie „Polaków” bądź „katolików”. Wyposażeni w „naukową wiedzę” odkryjemy, że:

Uc = D x Zo  (liczba obecności = wsk. dominic. x liczba zobowiązanych)

Dane dla roku 2016:

ludność Polski – 38,4 mln (podobnie jak za 2015 r.)

D = 0,367 (wskaźnik ISKK „pozbawiony” procentów)

Zo = 26,7 mln osób (82% z 32,5 mln ochrzczonych)

Korzystając z „wiedzy tajemnej” liczymy:

 0,367 x 26,65 = 9,8

9,8/38,4 = 0,258 x 100% = 25,5%

A zatem w październikową niedzielę 2016 r., policzono 9,8 mln obecności na mszach, co podzielone przez ludność Polski daje wynik 25,5%.

Dla ustalenia liczby osób (nie wejść) obecnych w świątyniach całej Polski należy oszacować wizyty dwukrotne (zdarzają się gorliwsi, ale nie przesadzajmy z jednostkową precyzją obnażając oszustwa milionowe). Masowa skala zjawiska dwukrotnego odwiedzania kościołów związana jest ze szczególnym charakterem października w kościelnym kalendarzu. Tylko w październiku odbywają się we wszystkich parafiach (ISKK podaje, że w 100%) codzienne nabożeństwa różańcowe. To jedyny powód przeniesienia w 2009 r. obrachunkowej niedzieli z listopada na październik. Pozwala to w obliczeniach dominicantes konsumować efekt „szczególnego przywiązania do kultu maryjnego”. Członkowie kół różańcowych w październikowe niedziele (mniej licznie w majowe – też codzienne nabożeństwa maryjne, o innym nieco charakterze) uczestniczą w obowiązkowej dla wszystkich mszy, zwykle jak dowodzi ISKK przed południem, a ponowną wizytą w nabożeństwie różańcowym (powszechnie odprawianym wieczorem). Zmarły niedawno ks. prof. Zdaniewicz podawał w swoich publikacjach, że wśród największych organizacji kościelnych są dwie różańcowe, w sumie ok. 1,2 mln osób oraz wiele mniejszych o liczebności ok. 100 tys. ISKK corocznie informuje o „poszerzaniu i pogłębianiu kultu maryjnego”. Oszacowanie w moim pytaniu podczas konferencji prasowej liczby takich osób na 1 mln to minimum. Należy zatem od policzonych obecności odjąć co najmniej 1 mln, aby mówić o liczbie osób, a w efekcie podać odsetek Polaków regularnie (co niedzielę) przybywających na obowiązkowe msze.

9,8 – 1 = 8,8 mln osób (nie wejść), a w efekcie:

8,8/38,4 = 0,229 x 100% = 22,9%

W październikową niedzielę 2016 r. odwiedziło zatem świątynie 8,8 mln osób, co stanowi 22,9% ludności Polski.  Proste rachunki i twarde fakty obnażają minimalną skalę propagandowego oszustwa, celowo i świadomie dokonywanego przez ISKK od lat. Na tej podstawie media przekonują nas o 37% (prawie 40%) „Polaków” lub „katolików” regularnie praktykujących. Na nasze wcześniejsze interwencje zareagował jedynie redaktor Gazety Wyborczej podając od minionego roku prawidłowo wyliczone obecności. Siły (odwagi?) brakuje na wyartykułowanie w tytule jaki to odsetek Polaków, panie Michale? Redaktorowi naczelnemu DGP – Krzysztofowi Jedlakowi podania prawdy zabrania … prawo prasowe, ponieważ słowo „dominicantes” nie występuje w języku polskim. (dowód „wierności” redaktora Jedlaka oferowałem rzecznikowi KEP).

Podczas konferencji prasowej do szybkiego przeliczenia posłużyłem się liczbą ochrzczonych podaną przez ISKK w Roczniku GUS za rok 2016 (33,0 mln, co wbrew zapisom rocznika daje 85,9% ludności Polski) zawyżając nieznacznie (do 9,9 mln i 25,8% obecności). Nie ma to większego znaczenia, a wynikało z faktu, że „z braku sił w tym roku” nie podano liczby ochrzczonych faktycznie policzonej w tym badaniu. Sił wystarczyło ks. Sadłoniowi do zamieszczenia kolorowych map i wykresów sporządzonych na ich podstawie. W latach 2014, 2015 liczba ochrzczonych w badaniu dominicantes była o 0,5 – 0,6 mln mniejsza od podawanej do rocznika GUS. Różnicę uzasadniał dyrektor ISKK, odpowiadając na nasze maile. Wynikała z „domyślnego” (choć nie „instrukcyjnego”) zmniejszania liczby ochrzczonych o apostatów w badaniach dominicantes oraz szacunkowego liczenia przez proboszczów. W danych rocznikowych proboszczowie korzystają z precyzji zapisów w księgach chrztów. Apostaci natomiast chrztu cofnąć nie mogą i dlatego „instrukcyjnie”  w danych dla GUS odliczać ich nie wolno. Pozostają katolikami „niezobowiązanymi” na zawsze. „Dobrzy apostaci” podnoszą zatem wynik dominicantes (mniejszy mianownik) i nie zmieniają odsetka katolików w GUS. Prawidłowość uzasadnia kilkudziesięcioletnia tradycja metodologii ISKK. Różnic nie uzasadnia jednak, zdaniem dyrektora ISKK, liczba apostatów. To zjawisko ma wymiar marginalny, czego dowodzi fakt, że go nie badamy. Logicznym uzasadnieniem liczbowych sprzeczności są „domyślnie” stosowane zabiegi proboszczów. Ich kreatywność spowodowała w ciągu kilku ostatnich lat m. in. spadek liczby ochrzczonych na potrzeby dominicantes o prawie 2 mln osób. Rozmija się to z rzeczywistością – nie spada liczba ludności, wg ISKK przybywa chrztów – ma jednak zbawienny wpływ na podawany do wierzenia (jako efekt „rzetelnych badań”) wskaźnik. Pisał o tym przed rokiem Rafał Maszkowski (tutaj).  W tekście sprzed dwóch lat wyraziłem też domniemanie, pokazując skutki, że mianownik wskaźnika dominicantes zmniejszany jest o zarobkowych emigrantów. W Annuariach podawano bowiem ich liczbę szacowaną przez proboszczów (2,7 mln za 2015 r. dla całej Polski), nie informując o powodach. W najnowszym dokumencie tabelka z emigrantami zniknęła, pozostały kolorowe mapki. Jeśli – hipotetycznie – wszyscy proboszczowie wykazali się „domyślnością” to osób obecnych na mszach w roku 2016 było 7,8 mln, co stanowi 20,3% ludności Polski. Z braku informacji o skali domyślności wyniku nie podaję jako „twardej tezy”. Bez żadnych wątpliwości jednak zmniejszenie takie zastosowano obligatoryjnie w roku 2017. Informując o wzroście religijności w wiodącej prym diecezji tarnowskiej na podstawie jej wstępnych wyników za rok 2017 potwierdza to ks. Zbigniew Wielgosz (http://tarnow.gosc.pl/doc/4409833.Ciezar-pierwszenstwa):

„Po raz pierwszy nieznacznie zmieniono metodę badań odliczając od liczby osób zobowiązanych do udziału we Mszy św. parafian przebywających na emigracji zarobkowej.”

Wracając do terminologii ks. Sadłonia – prezentowany za rok wskaźnik „instrukcyjnie” poprawi obraz religijności Polaków. Porównaniem do poprzednich pozwoli także ocenić wcześniejszą „domyślność” proboszczów i moją.

Nasza aktywność, znana księdzu Sadłoniowi od lat (na moje pytanie o szczegóły metodologii odpowiadał już w  2012 r.) powoduje eliminowanie z materiałów dostępnych na konferencji istotnych danych. Ciemny lud ma każdą prawdę przyjąć do wierzenia i nie szukać innej. Są jednak inne źródła, autoryzowanych przez ISKK informacji oraz nieostrożni księża ujawniający „korekty domyślne i instrukcyjne” stosowane w badaniu. Kłamstwo, zwłaszcza szybkie na oczach kamer, wymaga  refleksu i błyskotliwej inteligencji, Wojtusiu. Zostawiłem furtkę na drodze do prawdy i zachowania twarzy. Wystarczyło powiedzieć, że nie Twoja wina, bo to dziennikarze nie czytają, że zobowiązani to 70% Polaków. Wybrałeś zachowanie przedszkolaka. Skoro 2 x 2 nie równa się 6 policzyłeś dwa razy i wyszło, że może być nawet OSIEM! („mam drugie badanie i wychodzi 50%”). Wiem, że zaskoczony brakiem tradycyjnie padających wielu wazeliniarskich pytań o „nic”, poczułeś się jak Andrzej Gołota w pamiętnej wielosekundowej walce. Wypadłeś jednak zdecydowanie gorzej od przypomnianego boksera tuż po. Trafiony drugim ciosem Rafała (trochę nieczystym – po rzuceniu białego ręcznika przez rzecznika KEP) oznajmiłeś – „zabrakło sił w tym roku”. Za moment przed kamerami ogłosiłeś jednak tradycyjne zwycięstwo mitu katolickiej Polski i własne. I to już było żenujące.

Wskaźnik dominicantes maximum osiągnął w roku 1982 – 57%. W latach osiemdziesiątych potwierdzał udział w niedzielnych mszach ok. 40% (max nieco ponad) ludności Polski. Mentalne zatrzymanie się w tamtych czasach spowodowało, że obecna rzeczywistość nie dociera, nawet wyłożona prostym rachunkiem.

Przypadkowe fragmenty (filmiki niżej), zarejestrowane przez Zofię Achinger, „wykładu” w kuluarach, dlaczego 2 x 2 to jednak 4, potwierdzają, że nawet ogłoszenie sukcesu nie pozwoliło wrócić do równowagi i zrozumieć „matematyki wyższej”.

Współczując, podpowiem strategię na przyszłoroczny rewanż, o ile sędzia dopuści do walki bez podziału na kategorie wagowe. Wyniki pięciu badań, z 20 (nie 18) krajów. Finał łatwo przewidzieć (5 badań x 25% x 20 krajów). 2500% Polaków znokautuje każdego przeciwnika, nim wyprowadzi cios. Powodzenia. Pomoże Ci wiara w sukces i donoszący o nim życzliwi dziennikarze.

Zachowania gospodarzy konferencji prasowej 4 stycznia 2018 r. nie zaskakują i nie dziwią. Statystyczna prawda delegitymizuje, pokazaniem braku większościowego poparcia, nadrzędną rolę episkopatu w stosunku do wszystkich dotychczasowych sił politycznych. (Uległość tzw. lewicy nie była mniejsza niż obecna bezczelność PiS-u.) Najmniej istotne w spektakularnym prezentowaniu kościelnych statystyk jest pokazanie faktycznego przywiązania do katolicyzmu części Polaków. Mają oszukać Króla Polski? Prezentacja służy wyłącznie zademonstrowaniu wielkiego społecznego poparcia dla episkopatu. Niezadowoleni (w 80-90%, bez względu na światopogląd, czy obecność na mszach) z finansowego rozpasania i politycznej pozycji kleru Polacy informowani są statystyczną propagandą o swojej znikomej sile. Opóźnia to powstawanie partii politycznych, o różnych programach społeczno-gospodarczych, świadomych wyborczego potencjału kryjącego się za jednoznacznym deklarowaniem laickości. Dominuje strach przed posądzeniem o „atak na Kościół” lub „ateizację Polski”, co jest utożsamiane z wizją wyborczej klęski w niepodważalnie „katolickiej Polsce”. Statystyki religijności obnażają słabość episkopatu. Nie ma to bezpośredniego przełożenia na identyfikację religijną, czy światopoglądową, pozostającą w sferze prywatności, wbrew temu co wmawia się nam od lat. Potwierdzają to również liczne sondaże, dotyczące kwestii, w których episkopat zabiera głos i żąda posłuszeństwa. Ostatnio było to widoczne w gorącym temacie prawa kobiet do rezygnacji z ciąży. Przytłaczająca większość jest przeciw zaostrzeniu dotychczasowych regulacji, a mniej więcej połowa za ich liberalizacją.

Upowszechnianie prostej statystycznej prawdy ma w wymiarze politycznym moc ładunku wybuchowego podłożonego pod siedzibę KEP. Z opóźnionym zapłonem, bo to proces na lata, ale czas podpalić lont.

UDOSTĘPNIAJCIE – PRAWDA NAS WYZWOLI

 

ks. Paweł Rytel Andrianik rzecznik KEP kontra autor

ks. Wojciech Sadłoń dyrektor ISKK kontra autor

Im bliżej ujawnienia prawdy, tym krótsze konferencje ISKK
około jednej czwartej Polaków chodzi na msze

Dzisiaj o godz. 11 w siedzibie Sekretariatu KEP w Warszawie odbyła się coroczna konferencja prasowa ISKK prezentująca wyniki badań religijności Polaków. Najważniejszym, przywoływanym tytułami przekazów medialnych, komunikatem każdorazowo jest informacja o odsetku Polaków uczęszczających regularnie na msze święte. Dyrektor ISKK ks. dr Wojciech Sadłoń poinformował, że wskaźnik dominicantes za rok 2016 opisujący tę wielkość wynosi 36,7%. Tradycyjnie nie podano liczby faktycznie obecnych na mszach. Wskaźnik nie oznacza jednak odsetka ogółu ludności Polski, a jedynie zobowiązanych do uczestniczenia we mszy, którzy w myśl skomplikowanych założeń ISKK stanowią 82% ochrzczonych. Jak na podstawie wzoru podanego przez ISKK (D = Uc/Zo * 100) w prosty sposób przeliczyć ten wskaźnik na ogół ludności Polski pisaliśmy wielokrotnie (1, 2, 3). Zgodnie z tym wskaźnik 36,7% zobowiązanych oznacza 25,8% ludności Polski. Zwrócił na to uwagę w części poświęconej zadawaniu pytań przedstawiciel Świeckiej Polski. Równocześnie zadał pytanie o powody kreowania od lat medialnym przekazem mitu o 40 procentach Polaków regularnie uczęszczających na niedzielne msze święte. Stwierdził też, że odsetek regularnie praktykujących na podstawie badań ISKK wynosi najwyżej 23%, ponieważ niektórzy praktykujący są liczeni podwójnie z powodu październikowych praktyk różańcowych. Dyrektor ISKK w krótkiej odpowiedzi nie podważył słuszności twierdzeń zadającego pytanie, bo trudno kwestionować wyniki obliczeń opartych na  elementarnych rachunkach. Ratując twarz Instytutu i Kościoła stwierdził, że na podstawie innych badań (przeprowadzonych w 18 krajach) można stwierdzić, że regularnie praktykuje 50% Polaków. Szkoda, że ksiądz dyrektor nie był w stanie przywołać jeszcze trzecich badań, bo doszlibyśmy do wniosku, że regularnie praktykuje 75% Polaków.

Tegoroczna konferencja była wyjątkowo krótka.

 

Zapraszamy do obejrzenia końcowego fragmentu konferencji poniżej lub pełnego nagrania z transmisji prowadzonej przez Video-KOD: początek, dalszy przebieg (nasze pytanie od 28 minuty).

Statystyki wyznaniowe i przynależność do Kościoła
wystąpienie na Kongresie Świeckości

21 i 22 października 2017 r. w Warszawie na skwerze Hoovera odbył się Kongres Świeckości. Brali w nim udział również uczestnicy grupy Świecka Polska. Zbigniew Szetela wygłosił wystąpienie „Statystyki wyznaniowe i przynależność do Kościoła”, w którym opisywał zależności między Instytucjami państwa i Kościoła Katolickiego. Są one schematycznie pokazane na rysunku, którego nieco poprawiona wersja jest poniżej i może być przydatna przy słuchaniu wystąpienia. Pierwsze minuty dźwięku są słabej jakości, potem jest użyte lepsze nagranie.

 

Czy Polacy wybijają się na autonomię moralną?

W listopadzie 2016 r. Centrum Badania Opinii Społecznej przeprowadziło kolejny sondaż dotyczący religii i moralności (nr 318). Podobne badania odbyły się też w latach 2005, 2009 i 2013 (badanie nr 283).

 

Mimo, że 92% ankietowanych określa się jako katolicy (badanie nr 319, grudzień 2016 r.), według listopadowego sondażu katolickie zasady moralne za najlepszą podstawę moralności uważa tylko 18% pytanych, 14% uważa, że powinny być podstawą wychowania w szkole, a 12% sądzi, że „tylko religia może uzasadniać słuszne nakazy moralne”.

 

Jedno z pytań zadanych przez CBOS dotyczyło tego, kto powinien ustalać zasady moralne:

  • To czym jest dobro i zło, powinno być przede wszystkim wewnętrzną sprawą każdego człowieka.

  • O tym czym jest dobro i zło, powinno decydować przede wszystkim społeczeństwo.

  • O tym czym jest dobro i zło, powinny decydować przede wszystkim prawa Boże.

  • Trudno powiedzieć.

Odpowiedź pierwsza, którą określiłbym jako deklarację autonomii moralnej, miała w kolejnych badaniach (2005, 2009, 2013, 2016) 46, 59, 57 i aż 69% zwolenników. Największe zmniejszenie poparcia dla „praw Bożych” nastąpiło między 2005 i 2009 rokiem, ale spadek 2013-2016 też jest spory, przy równoczesnym skokowym wzroście „sprawy każdego człowieka”.

diagram z publikacji CBOS

 

 

Jak deklarowanie autonomii moralnej zależy od częstotliwości praktyk religijnych? Sporządziłem wykres, opierając się na pełnym raporcie CBOS-u. Nawet między dwiema najnowszymi ankietami (2013, 2016) są znaczące różnice. Przede wszystkim widać wzrost we wszystkich kategoriach, oprócz najczęściej praktykujących (różnica może jednak nie być znacząca – szerokość linii pokazuje orientacyjną dokładność pomiaru). W 2013 r. osoby poglądy osób praktykujących gorliwie (raz w tygodniu) były w tej kwestii w połowie pomiędzy grupą najczęściej praktykujących (kilka razy w tygodniu) a grupą mniej gorliwych (raz – dwa razy w miesiącu). Do 2016 r. w tej grupie nastąpił ogromny wzrost autonomii, tym bardziej znaczący, że grupa ta stanowi 46% ankietowanych (2016). Wynik osób w ogóle niepraktykujących podniósł się równie mocno (w 2013 r. wiele z tych osób było za wersją decydowania przez społeczeństwo). W wyniku tego płynne przejście między poglądami od najgorliwszych do najmniej gorliwych (2013, niebieska linia) zmieniło się na wyraźną polaryzację: najgorliwsi religijnie i oddalona od o 31 punktów procentowych reszta, której zakres zmienności to tylko 11 punktów (czerwona linia).

 

 

Zależność autonomii moralnej od wieku ilustruje kolejny wykres. Dla 2013 r. wygląda tak, jak się można było domyślać z procesów społecznych w ostatnich latach: niechęć do autonomii na obu końcach (chociaż we wszystkich grupach poza najstarszą bardziej na rzecz społeczeństwa niż Boga). W 2016 r. grupa 35-44, która miała najwyższy wynik w 2013 r. została w tyle (ale spadek jest na pograniczu dokładności sondażu), a wyniki pozostałych grup gwałtownie urosły i nawet najstarsza jest już wyraźnie powyżej 50%.

 

W dziedzinie autonomii w obu analizowanych badaniach przodują kobiety. Ale po trzech latach mężczyźni, którzy mieli i mają nadal gorszy wynik, uzyskali wynik lepszy niż miały kobiety w 2013 r. (mężczyźni:kobiety – 53:61 i 64:73%). Wśród grup społecznych i zawodowych najniższy wynik dla wersji „Bożej” mają uczniowie: 4%, przy wysokim wyniku „autonomii”: 71%. Inną grupą o jednocyfrowym wyniku „Bożym” i jeszcze wyższym niż uczniowie „autonomicznym” są – nie wiem dlaczego – pracownicy usług: 77 i 6%.

 

W ankiecie było więcej pytań, których tu nie omawiam: o niezłomne zasady moralne, uzasadnienie zasad moralnych, stosunek do moralności katolickiej i moralność w wychowaniu. Odpowiedzi przeważnie potwierdzają gwałtowny wzrost rozziewu między grupą najbardziej religijną a całą resztą i odchodzenie od uzasadniania moralności religią. Przez trzy lata niewiele zmieniły się sumaryczne odpowiedzi na pytanie o stosunek do zasad moralności katolickiej (do wyboru: najlepsza i wystarczająca; słuszna, ale trzeba ją uzupełniać innymi zasadami; niezgoda z niektórymi jej zasadami; zgoda tylko z niektórymi; całkowita obcość tych zasad). Trochę zwiększyły się różnice dla grup wiekowych (najmłodsza grupa jeszcze mniej wierzy, że moralność katolicka jest najlepsza, najstarsza – trochę bardziej). Najciekawsza różnica to spadek wiary w najlepszy katolicyzm wśród uczniów i studentów z 10% do 0%! Ta grupa to tylko kilka procent próbki (która obejmuje tylko osoby pełnoletnie), więc wynik może nie być dokładny, jednak zmiana jest zauważalna.

 

Źródła:

  • Badanie CBOS „Aktualne problemy i wydarzenia” (283), metoda wywiadów bezpośrednich wspomaganych komputerowo, 5-12 grudnia 2013 r., reprezentatywna próbka dorosłych mieszkańców Polski, 910 osób, pełny komunikat nr 15/2014 r. „Religijność a zasady moralne”.
  • Badanie CBOS „Aktualne problemy i wydarzenia” (318), metoda wywiadów bezpośrednich wspomaganych komputerowo, 4-13 listopada 2016 r., reprezentatywna próbka dorosłych mieszkańców Polski, 1019 osób, pełny komunikat nr 4/2017 „Zasady moralne a religia”.
  • Badanie CBOS „Aktualne problemy i wydarzenia” (319), metoda wywiadów bezpośrednich wspomaganych komputerowo, 1-11 grudnia 2016 r., reprezentatywna próbka dorosłych mieszkańców Polski, 1136 osób.

Liczba katolików spada u nas jak w Niemczech

Nowe dane ISKK ogłoszone 4 stycznia 2017 r. pokazują dalszy spadek liczby katolików. Poznaliśmy dopiero dane za 2015 r., w którym Instytut naliczył o 236 tys. katolików mniej niż rok wcześniej. Spadki w latach 2013 i 2014 to 528 i 435 tys., ale średnia od 2007 r. to 218 tys. osób rocznie. Jest to tempo bliskie niemieckiemu, gdzie spadek jest podobny, chociaż przy mniejszej liczbie katolików (tam 23,8 mln, u nas, według ISKK 32,7 mln). Dyrektor ISKK ks. dr Wojciech Sadłoń, zapytany listownie o przyczyny spadku, wyjaśnił je niedokładnością danych z parafii. W danych widoczna jest jednak wyraźna wieloletnia tendencja spadkowa, a nie przypadkowe zmiany w górę i w dół, które mogłyby być spowodowane niedokładnością. Ale jeżeli to niedokładność, to używanie tej liczby do wyliczania współczynnika dominicantes zamiast podania samej liczby obecnych kościołach jest metodologicznie wątpliwe.

O ułamek punktu procentowego wzrósł „udział dominicantes wśród katolików zobowiązanych”. To dość zawiłe pojęcie. Najlepiej by było poznawać bezwzględną liczbę chodzących do kościoła w dniu zliczeń. Na konferencji prasowej 4 stycznia zapytał o nią dziennikarz „Gazety Wyborczej” Michał Wilgocki, ale dyrektor ISKK odmówił jej podania, chociaż potwierdził, że wynosi ok. 10,5 mln, a liczba przyjmujących komunię to ok. 4,5 mln. Z danych ISKK można jednak dość dokładnie odtworzyć te liczby i stąd znał je dziennikarz. Dla lat 2013-2015 liczby chodzących do kościoła to 10,69 mln, 10,55 mln i 10,66 mln. Widać wzrost w ostatnim roku, ale nie powyżej wartości dla roku 2013. Od 2007 r., kiedy było ich 12,47 mln, spadek wyniósł 1810 tys. Jeżeli przeliczyć te liczby na procent obywateli, to zmienił się on od 33% w 2007 r. do 28% w 2015 r.

Liczby katolików podawane przez GUSISKK nadal mocno się różnią. Jeszcze kilka lat temu GUS podawał przez kilka lat o równo 710 tys. mniej, potem o 480 tys. mniej katolików niż ISKK. Wszystko wskazuje na to, że GUS odliczał od danych ISKK Ordynariat Polowy Wojska Polskiego (napisałem wtedy tekst GUS nie wierzy w Ordynariat Polowy”). Obecnie GUS podaje liczbę katolików większą niż ISKK. Dla 2014 r. o 592 tys. więcej, za 2015 r. o 548 tys. więcej. Ksiądz dyrektor Sadłoń, zapytany przez Zbigniewa Szetelę listownie o tę kwestię poinformował, że dane GUS-u pochodzą nie z ISKK, ale z diecezji, które zbierają je na potrzeby watykańskiego biura statystycznego. Na razie nie wiemy skąd biorą się rozbieżności w danych pobieranych przecież z tych samych parafii. Jedna z informacji ogłoszonych 4 stycznia mówi o 8 procentach brakujących danych z parafii (odpowiada to ok. 2,7 mln osób w ostatecznych danych). Być może różne sposoby uzupełniania braków wprowadzają rozbieżności na poziomie setek tysięcy osób. Mam nadzieję, że uda się o to jeszcze dopytać. Na razie można założyć, że nie należy zwracać przesadnie uwagi na dziesiąte części procenta, a nawet całe procenty we wskaźniku dominicantes.

Obecność Polaków na mszach wzrasta w… mediach

 

PAP oraz większość mediów podała NIEPRAWDZIWĄ INFORMACJĘ, ŻE 40% POLAKÓW UCZĘSZCZA NA MSZE, a 17% przyjmuje komunię, powołując się na błędnie interpretowane dane Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego.

Na konferencji prasowej 4 stycznia 2017 r. zaprezentowano najnowsze statystyki opisujące rok 2015. Dokument „Annuarium Statisticum Ecclesiae in Polonia AD 2017” został udostępniony także na stronie internetowej ISKK. Liczbę obecnych na niedzielnych mszach (oraz komunikowanych) ustala się zliczaniem, prowadzonym w październikową niedzielę we wszystkich kościołach. Do publicznej wiadomości nie trafiają jednak liczby bezwzględne. Od początku badań (1980 r.) ISKK operuje wskaźnikami – dominicantes (obecności) i communicantes. Za rok 2015 wyniosły one – 39,8% i 17%, notując nieznaczne wzrosty (za 2014 r. – 39,1% i 16,3%).

Wskaźnik dominicantes (identycznie communicantes) to: D = Uc/Zo * 100 (liczba uczestników/ZOBOWIĄZANYCH). Definicję podano w „Annuarium” (s. 25). Dyrektor ISKK, ks. dr Wojciech Sadłoń, przywołał ją na wstępie konferencji, przypominając że zobowiązani stanowią 82% katolików mieszkających w parafiach. Od 1980 r. przyjęto stałe założenie, że 18% wiernych to dzieci do lat 7, starsi oraz chorzy, którzy nie mają obowiązku obecności na mszy. „Annuarium” podaje, że w 2015 r. było ogółem 32.666.644 katolików (tab. 3), z których 82% to 26.786.648 ZOBOWIĄZANYCH. Z tej liczby 39,8%, czyli 10.661.086 osób, przybyło na niedzielne msze w badaną niedzielę. Analogicznie ustalamy, że przystępujących do komunii było 4.553.730.

Ludność Polski na 31.12.2015 r. wynosiła 38.437.000 (Rocznik Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej 2016, wersja PDF, s. 206). Badanie ISKK stwierdza zatem, że niedziele 2015 r. gromadziły 27,7% (nie 39,8%) POLAKÓW na mszach, podczas których komunię przyjmowało 11,8% (nie 17%) POLAKÓW. Identyczne zastrzeżenia dotyczą podanego przez ISKK odsetka katolików (92%), odnoszącego się do zsumowania własnych ustaleń poszczególnych parafii, dotyczących ogółu zamieszkałych na ich terenie. To wielkość o blisko 3 mln mniejsza od ogółu ludności kraju. Powołując się zatem na ISKK należy stwierdzić: w 2015r. katolicy stanowili 85,0% polskiego społeczeństwa.

Od lat przekazywaniu wartości wskaźników ISKK towarzyszy mechaniczne zastępowanie ich nazw „Polakami” (lub „wiernymi”). Fałszuje to rzeczywistość drastycznym zawyżaniem wyników badań. Np. 15.374.800 osób (40% Polaków) to ponad 4,7 mln (44%) więcej niż obecni w świątyniach, zdaniem ISKK. Przekazane opinii publicznej dane dotyczą wrażliwej sfery życia społecznego. To dodatkowy argument do zerwania z dezinformującą praktyką przez media zobligowane do rzetelnego przekazywania prawdziwych informacji zasadami etyki dziennikarskiej.

 

XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX

 

Zadaniem powyższego tekstu jest rzetelne objaśnienie najświeższych danych ISKK, fałszowanych przekazem medialnym. Wątpliwości dotyczące funkcji danych o emigracji, zamieszczonych w dokumencie ISKK, opóźniły publikację. Ks. dr W. Sadłoń wyjaśnił już mailowo, za co dziękuję, że pełnią one wyłącznie funkcję informacyjną, bez znaczenia dla obliczeń. W tej sytuacji każdy może łatwo sprawdzić prawidłowość dokonanych w tekście przeliczeń. Tekst przesyłamy również do mediów, które zamieściły nieprawdziwe informacje, z żądaniem sprostowania w trybie prawa prasowego. W terminie 21 dni od zamieszczenia takiej informacji może to zrobić każdy (dotyczy to również stacji radiowych i telewizyjnych).

W 36-letniej historii badań najwyższe wartości dominicantes odnotowano w latach osiemdziesiątych (max. 1982 r. – 57,0%). Opisywało to wówczas faktyczny udział w niedzielnych mszach ok. 40% społeczeństwa. Po roku 1990 nastąpił stały i znaczący spadek zainteresowania Polaków obecnością w kościołach. Teza o zahamowaniu procesu i stabilizacji oparta na tendencji wskaźnika dominicantes jest logicznie niepoprawna. Na tendencję wskaźnika wpływają – odwrotnie proporcjonalnie – także zmiany mianownika, a liczba katolików notuje spadki (także rok 2015 do 2014). (Szerzej wkrótce na ten temat Rafał Maszkowski.)

W obiegu publicznym funkcją informacji o nawiedzaniu kościołów przez wiernych jest utrwalanie przekonania o wysokim społecznym poparciu dla głosu Kościoła (czytaj: żądań biskupów). Odsetek stałych bywalców świątyń opisuje jego niepodważalny fundament, nawet jeśli spora część oponuje tezom biskupów w kwestiach społecznych. Skuteczne antidotum na niekorzystne trendy i zachowania społeczne stanowi propaganda. Dane źródłowe do obliczeń ISKK ustalają zainteresowani poprawą wizerunku własnej parafii. Brak kontroli nad skalą kreatywnego liczenia pozwala jednak podawać wyniki jako statystyki policzonych faktów. ISKK nie oponuje także, konsekwentnie, przez lata, „drobnym medialnym podwyżkom”. Nader często dzięki temu słychać później stwierdzenia ludzi Kościoła: „media informują o 95% katolików i 40% Polaków chodzących do kościoła, co uzasadnia jego miejsce w życiu publicznym”. Skuteczność propagandowego mechanizmu potwierdza automatyczne powtarzanie tych samych wielkości przez niemal wszystkich, z zagorzałymi oponentami Kościoła na czele.

Kościelny instytut naliczył wśród Polaków 85% ochrzczonych i niespełna 28% odwiedzających świątynie. Upowszechniajcie tę informację, bo odsetek nieobecnych w kościołach opisuje niechęć wobec galopującej już klerykalizacji. Struktura wyznaniowa tej niechęci nie ma znaczenia, jeśli świadomość wspólnej siły wyzwoli działania laicyzujące Polskę.

Udostępniajcie i powielajcie, bo:

PRAWDA NAS WYZWOLI!

Święty wkurw Czarnego Protestu – świt wolności?

CZARNY PROTEST święty wkurw

 

Decyzja Sejmu dotycząca projektów zmian w prawie antyaborcyjnym wyzwoliła szeroki społeczny sprzeciw. Ten „święty wkurw” – bo święte życie i prawa kobiet – będzie narastał, jak zawsze po przekroczeniu przez władzę istotnej granicy deptania obywatelskich praw. Mam nadzieję, że społeczeństwo zrozumie, gdzie jest główny ośrodek realnej władzy politycznej w Polsce, od blisko trzydziestu lat i przyczyna nieszczęść. Ośrodek faktycznie odpowiedzialny za kształtowanie prawa w Polsce rękami polityków wszystkich dotychczasowych opcji politycznych, nie wyłączając „antyklerykalnego” SLD. Wcześniejsze działania PO, czy SLD były tylko  zakamuflowaną formą realizowania takich samych poleceń. Okradanie społeczeństwa z godności i pieniędzy, w majestacie prawa przez pazernych hipokrytów w koloratkach, tuszowane było werbalnymi deklaracjami o odmiennym wydźwięku. Jaka część społeczeństwa śledzi bowiem realne skutki kolejnych ustaw i interpretacji prawa w różnych sektorach, na korzyść kościelnych właścicieli nadwiślańskiego folwarku.

Chwała zatem politycznej głupocie Prezesa-Dyktatora, naciskanego przez koloratkowych uzurpatorów. Mam nadzieję, że to początek zdecydowanego głosu Suwerena, jakim jest Naród (cytując Prezesa), że nie będzie dłużej tolerować biskupiego buta nad sobą w żadnej sferze życia doczesnego. I nie chodzi tu o losy PiS i jego chwilowej władzy. Ta władza jest epizodem – kaczym pionkiem na historycznej szachownicy walki o realną władzę polityczną w Polsce. Fakt, że to pionek najbardziej „ofiarny” w obronie swojego „króla” przyspieszy tylko wyeliminowanie go z realnej gry. Wyborcy wszystkich partii powinni zatem zdecydowanie pokazać, że politycy muszą realizować ich żądania i chronić prawa. Spełnianie żądań kościelnych hierarchów, wbrew interesom i oczekiwaniom wyborców, musi być karane zesłaniem na polityczną banicję w następnych wyborach.

„Świecka Polska” nastawiona jest na uświadamianie tej zależności. Działania prawne zmierzające do respektowania suwerennej decyzji obywatela – o braku formalnej przynależności do Kościoła – temu właśnie służą. Nie ma to nic wspólnego z religią, czy wiarą (bądź jej brakiem) w dowolnego Boga. Od indywidualnych decyzji osób wierzących zależy, czy potrafią wierzyć nadal, deklarując poprzez oświadczenie „nie należę (formalnie)” brak poparcia dla politycznych żądań oficjalnych struktur kościelnych. Nie walczymy z religią, czy dowolną wiarą, która jest osbistym, intymnym wyborem indywidualnym. Próbujemy społeczeństwu pokazać, że oddzielenie mistycznego świata od doczesnych realiów jest nie tylko prawnie możliwe, ale też dla prawidłowo rozumianego interesu społecznego niezbędne. Obecna sytuacja kosztuje nas ok. 15 mld zł rocznie oraz stopniowe odbieranie godności i praw.

Punkt krytyczny – ustawa antyaborcyjna – nie jest zatem sprawą kobiet i ewentualnie „nawiedzonych lewaków”. To problem całego społeczeństwa. To walka o prawo do decydowania o sobie naszymi głosami, a nie dyktatem biskupiej troski o „życie”. Pora zatem, panowie, czarnym strojem i nieobecnością w pracy wykazać nie tylko solidarność (łaska niewielka – kobiety same w ciąże nie zachodzą), ale i zrozumienie, że bronicie WŁASNYCH PRAW.

Istotą i sensem ludzkiego życia jest jego przekazanie. Kontrolowanie tej sfery jest celem każdej religii. Przekonanie wyznawców, że zarządza nią „boski pierwiastek”, nie decyzje własne człowieka, pozwala na sprawowanie niepodzielnej władzy nad jednostką. Początek i koniec ludzkiego życia zależny jest od boskich wyroków, a ich tłumaczami na ziemi są religijni szamani. Banalnie prostacki mechanizm sprawowania ziemskiej władzy i dobrobytu kapłańskich kast od wieków. Przerażające, że tak skutecznie wykorzystywany we współczesnej Polsce.

Konferencja Edukacji Pochwy, zwana też Konferencją Episkopatu Polski, odnalazła „boski pierwiastek” w plemniku. Z chwilą gdy wnika w żeńską komórkę jajową nowy twór podlega wyłącznej ochronie boskiej delegatury w Polsce. Narzędziem realizacji boskiej misji jest kodeks karny, a wykonawcą  władza państwowa. W plemniku gwałciciela mieszka bowiem bóg, o czym durna baba nie wie i chce boga życia pozbawić, zamiast za łaskę podziękować. Konferencja Edukacji Pochwy zapomina, że nie dotyczy to dziewiczej pochwy maryjnej, świętym duchem zgwałconej i boskim synem owocującej macicy. Formalni teoretycy sexu i prokreacji wpychają łapy w sfery, z którymi kontaktów fizycznych się wyrzekli. Bezżenni i teoretycznie bezdzietni onaniści, zaopiekujcie się własnymi boskimi plemnikami, aby nie dotykały naszych dzieci oraz nie płodziły nowych pozbawionych w praktyce ojców. Zaopiekujcie się dziewiczym łonem maryjnym, a kobiecie zostawcie troskę o własne. Decyzja o usunięciu ciąży, bez względu na powody, jest dla każdej normalnej kobiety osobistym dramatem. Ma jednak wyłączne prawo do decydowania o własnym życiu, a najmniej potrzebuje waszego miłosierdzia, chroniącego przed traumą więzieniem.

Oby ten protest rósł i przybierał na sile. Oby także dostrzegł faktycznych sprawców ograniczania i deptania naszych praw przez trzecią dekadę. Społeczeństwo ogłupiane medialną papką nie dostrzega (w większości) potrzeby reagowania na miękkie formy stopniowego zniewalania i okradania.

Trwa nadal konflikt wokół Trybunału Konstytucyjnego. Na ikonę obrony demokracji i wolności wyrósł Prezes TK. Tenże prof. Rzepliński zrobił wszystko, aby skarga na niekonstytucyjność działania osławionej Komisji Majątkowej nie została rozpatrzona przez TK, dopóki „oskarżana” nie zakończyła – decyzją polityczną – swojego żywota. Pozwoliło to – uznaniem skargi za bezprzedmiotową – przyklepać bezprecedensową grabież naszego majątku przez watykańskich namiestników. Wyrok o niekonstytucyjności był nieuchronny, więc należało do niego nie dopuścić. Za te i inne zasługi dla Kościoła nagrodą był papieski medal przyjęty z dumą przez prof. A. Rzeplińskiego. Ten sam Prezes był jedyną osobą, która zadecydowała, że orzeczenie o niekonstytucyjności poprawki, umożliwiającej wybór dwóch dodatkowych sędziów TK, nie wyprzedziło dokonania tego aktu przez Sejm poprzedniej kadencji. Obrona TK jest sprawą bezdyskusyjnie słuszną. Kreowanie prof. Rzeplińskiego – przypadkowo znajdującego się tym razem po właściwej stronie – na obrońcę wolności i demokracji dowodem amnezji lub ogłupienia znacznej części mediów i społeczeństwa.

Podobnie jak A. Rzepliński apolityczni są biskupi, ponieważ powtarzają często, że „Kościół do polityki się nie miesza”. Odpowiedzialność za ogłupianie społeczeństwa spada na media głównego nurtu kreujące fałszywych bohaterów. Wyzwolicielem Polski został Karol Wojtyła, który skutecznie zabiegał o zastąpienie radzieckiej niewoli watykańską. Wyzwoliciel na miarę poprzednika – Stalina. Zachłanność stalinowskich żołdaków wynikała z ich ojczystej biedy. Wojtyłowi pazerność mają zaszczepioną wielowiekową tradycją społecznego przyzwolenia na bezkarność i rozpasanie. Utrwalanie tego przyzwolenia w świadomości społecznej to też zasługa medialnych autorytetów. A. Michnik, jako „nieochrzczony katolik” (deklaracja z listu do papieża w sprawie ks. Lemańskiego) twierdzi na przykład, że nie widzi przyszłości Polski bez Kościoła. Miejsce Kościoła, Panie Adamie, jest tam gdzie wszelkich innych stowarzyszeń i związków wyznaniowych, natomiast przyszłość Polski bez jego obecności w polityce i drenażu budżetu jest zdecydowanie lepsza od Pańskich wizji. Szkodliwość takich wypowiedzi wynika z faktu, że znieczulają społeczeństwo na miękkie formy zawłaszczania przestrzeni publicznej i polityki przez kościelnych władców.

Protest aborcyjny stanowi szansę na otwarcie społeczeństwu oczu na problem znacznie szerszy i fundamentalnie zagrażający jego wolności. Wg kościelnych danych na obowiązkowe niedzielne zebrania partyjne (msze) przybywa jedna czwarta Polaków. Jaką zatem legitymację posiadają przywódcy politycznej superpartii (biskupi) do stawiania żądań w imieniu większości? Słabość trzech czwartych wynika z braku świadomości własnej liczebności i siły oraz formalnych struktur oddziaływania na władzę państwową. Mam nadzieję, że rodzący się święty wkurw aborcyjny rozwinie się szerzej i przyspieszy uświadomienie społeczeństwa. Nasz kraj przekształcany jest w dyktaturę sukienkowych dygnitarzy, a bohaterowie pokroju prof. Rzeplińskiego kreowani na obrońców wolności, bowiem wspierali łagodniejsze jej formy.

Wsparciem protestu i oporu może być masowe wysyłanie proponowanych przez nas oświadczeń do proboszczów parafii własnego chrztu (wyłącznie – nigdy parafii zamieszkania). „Nie należę do Kościoła (bo nigdy nie wstąpiłem/am aktem prawnym) i żądam zaprzestania przetwarzania moich danych osobowych” (szczegóły w zakładce „wystąp” z Kościoła – procedura). Aktualnie żądania te nie są respektowane, a sklerykalizowane sądy opierają się zastosowaniu PRAWA. Przełom jednak wcześniej czy później wywalczymy i dziś wysłane oświadczenia będą honorowane.

Tak mi dopomóż święty wkurw na wszechwładzę biskupów i ich okradanie Polski. Amen.

Policzcie wszystkich – Bóg rozpozna swoich. Statystyki wyznaniowe a polityczna siła Kościoła.

2016-04-01.DniAteizmu.Policzcie_wszystkich.StatystykaKK.RMaszkowski.4a

fragment prezentacji

 

1 kwietnia 2016 r. wystąpiliśmy w ramach Dni Ateizmu z prelekcją dotyczącą statystyki Kościoła Katolickiego i politycznych konsekwencji manipulowania tą statystyką. Przedstawiamy nagrania naszych wystąpień oraz dyskusji:

 

Statystyczne kłamstwa kościoła.
Czy nakaz GIODO urealni statystyki wiernych?

Policz sam 5

Dziesięć miesięcy zajęło Generalnemu Inspektorowi Ochrony Danych Osobowych rozstrzygnięcie skomplikowanego zagadnienia prawnego – czy wykazywanie apostaty w statystykach, nadal jako członka Kościoła,  narusza jego prawa zagwarantowane przepisami o ochronie danych osobowych. Żmudna analiza wyjaśnień ISKK doprowadziła do odkrywczej konkluzji, że ISKK ma prawo zawyżać statystyki wiernych dowolną liczbą odstępców – apostatów, konwertytów itp., Instytut używa w tym celu anonimowych liczb, co w żaden sposób nie narusza praw takich osób.

 

Nawiązując do poprzednich tekstów na naszej stronie, pokazujących m. in. różnie podawaną przez ISKK, do różnych celów, liczbę wiernych, warto przypomnieć istotny szczegół. Wyjaśnia on – przynajmniej częściowo – pokazane różnice. Podawana do rocznika GUS liczba wiernych obejmuje absolutnie wszystkich ochrzczonych, a więc także wszelkiego rodzaju odstępców. ISKK podaje równocześnie jaki odsetek ogółu ludności mają oni stanowić, co GUS skwapliwie powiela. Za omawiany ostatnio rok 2014 było to 94,4% i tak podaje rocznik GUS, mimo że rachunkowo (do podanej tamże liczby ludności) daje to tylko 87%. Konsekwencje naruszenia prawd rachunkowych i objawionych (przez Instytut) są oczywiście różne. Na potrzeby wskaźników – dominicantes i communicantes – ogólna liczba ochrzczonych jest każdorazowo pomniejszana o wszystkich formalnie wypisanych – z jakiegokolwiek  powodu – z grona wiernych. Pismo ISKK, potwierdzające te zasady, było prezentowane na naszym portalu na przełomie czerwca i lipca 2015 r. W efekcie, wyłącznie z powodów „metodologicznych”, do rocznika GUS musi trafić większa liczba wiernych, niż do mianownika wspomnianych wskaźników, podnosząc ich wartość. Nie należy jednak w tym różnym ustalaniu liczby wyznawców doszukiwać się zamiaru poprawy wizerunku Kościoła w Polsce, a tym bardziej łamania prawa. Jak wyjaśnia ISKK przyczyną jest właśnie respektowanie prawa. Tylko, że kanonicznego. Trudno podejrzewać, że autorzy kanonów kierują się chęcią zmanipulowania świadomości maluczkich, a nie wolą Ducha Świętego 🙂 .


****************

 

UPORZĄDKOWANIE DANYCH ZA 2014 R. 

 

OCHRZCZENI STANOWIĄ 85,5% LUDNOŚCI POLSKI.

Na podstawie  komunikatu ISKK to 32,9 mln osób. To liczba po odjęciu wszystkich osób, które formalnie odrzuciły katolickie wyznanie (z różnych powodów i w różnej formie, a więc nie tylko tzw. „apostatów”). W roczniku GUS podawana jest natomiast liczba wszystkich (obejmująca zatem „odstępców”) ochrzczonych – 33,5 mln osób, co stanowi 87% ogółu ludności. Z porównania tych liczb wynika, że ISKK ocenia  populację „odstępców” na ok. 0,6 mln osób (wg stanu na rok 2014).

NA NIEDZIELNYCH MSZACH BYŁO 27,4% POLAKÓW

– bazując na  oficjalnym wskaźniku ISKK, a jeśli – co bardzo prawdopodobne – uwzględniono policzonych przez proboszczów  emigrantów (2,7 mln osób), to:

 MOŻLIWE, ŻE TYLKO  25,0% POLAKÓW UCZESTNICZYŁO W NIEDZIELNYCH MSZACH.


****************



 

Naukowo-badawcze efekty stosowania metodologii, hołdującej kanonom, najłatwiej pokazać na przykładzie. Załóżmy, że w roku 2014 liczba oficjalnie zdeklarowanych odstępców od katolickiej wspólnoty w Polsce wynosiła 21 mln osób. Nierealne? No cóż, to tylko „robocza hipoteza”, a wielkości tej i tak nikt poza ISKK (i episkopatem może) nie zna. W pozostałym zakresie obowiązują nadal obliczenia ISKK.  Nie zmieni to niczego w roczniku GUS. Liczba wiernych wynosiłaby nadal 33,5 mln (dokładnie 33 494 741). Podany odsetek zapewne nadal 94,4%, bo przecież nie wyliczane 87%, skoro GUS – komentując analogiczną sytuację we wcześniejszym roczniku – jednoznacznie ocenia, że „to się wydaje być za mało”. Nie należy zatem oczekiwać wyliczonego „za mało”, skoro objawione (przez ISKK) jest w sam raz. Jeśli komuś 5,6% niekatolików wydaje się za mało, może sobie powiększyć poprzez zwiększenie ludności ogółem np. do 150% 🙂 . To bardziej logiczne i mniej ryzykowne, niż zmiana objawień ISKK. Wpasuje się także w rzeczywistość opisaną wyliczonym wówczas wskaźnikiem obecności na niedzielnej mszy. Liczba wiernych, do jego wyliczenia, wyniosłaby 12,5 mln (33,5 mln ochrzczonych z rocznika minus 21 mln odstępców). Stały od kilkunastu lat odsetek zobowiązanych do uczestniczenia w niedzielnej mszy, stosowany do tych obliczeń, wynosi 82%. Zatem mianownik wyniósłby 10,25 mln osób. Obecność na mszach w całej Polsce – 10,5 mln osób – stanowi licznik. Na msze dociera przecież także istotna część niezobowiązanych (z „wyrzucanych” w mianowniku 18% wiernych) – staruszków, dzieci do lat 7 i chorych. ISKK, równie rzetelnie jak dotychczas, zaprezentowałby efekty naukowo – badawczej analizy praktyk religijnych, opisane wskaźnikiem dominicantes – 102,4%. (Pełne wyliczenie: [10,5/0,82x(33,5-21)] x 100% = 102,4%). Nadal wnikliwie badający konstrukcję wskaźnika dziennikarze rozpowszechnią informację, że 102,4% POLAKÓW chodzi na msze. Propagandowe, wbrew faktom, utrwalanie wizerunku katolickiego społeczeństwa przekształca coraz mocniej, teoretycznie świecką Polskę, w śmieszną Polskę.

Uprzedzając zarzuty, że epatuję wyssaną z palca fantazją, zapytam – a czym innym, w tym zakresie, karmione jest od lat polskie społeczeństwo? Niemal każdy, nawet ateista, przekonany jest, że do kościoła chodzi 40% POLAKÓW (a rzadziej może jeszcze ze 20 – 30%), zamiast, że góra co czwarty. Powszechnie słychać, że 95% to katolicy, chociaż ochrzczonych jest najwyżej 87%, a dla trzech czwartych spośród nich nie rozstrzyga to o przynależności  a nawet nie ma żadnego znaczenia. Nakarmiona tymi fantazjami społeczna świadomość pozwala garstce kościelnych hierarchów zawłaszczać naszą rzeczywistość – zmianami i interpretacją prawa pod dyktando, a przede wszystkim wyciąganiem miliardów zł rocznie z naszych kieszeni, za pośrednictwem budżetu państwa i samorządów. Prymitywne propagandowe tricki ISKK, w połączeniu z hałasem „toruńskich” mediów oraz polityków na miarę p. o. prof. Posłanki – mistrzyni finezyjnej riposty, pozwalają zniewolić, nakładanym haraczem, blisko 40 milionowy naród, w środku Europy XXI wieku. Śmiech i łzy. Wracam zatem do nudnej  prawniczej frazy, która pozwala żmudnie, lecz realnie zmieniać rzeczywistość, pomimo zażartego oporu wielu państwowych instytucji.

 

Przetwarzanie danych apostatów, na potrzeby statystyk przekazywanych przez ISKK do roczników GUS, łamie przepisy Ustawy o ochronie danych osobowych. W związku z zainicjowanym w styczniu 2015 r. postępowaniem indywidualnym, skarżący otrzymał w listopadzie decyzję I instancji GIODO. Generalny Inspektor umorzył postępowanie. Odmówił tym samym wydania, adresowanego do ISKK, nakazu zabraniającego takiego przetwarzania danych. Treść uzasadnienia informuje o ustaleniu, że ISKK nie przetwarza danych skarżącego, bowiem otrzymuje „anonimowe liczby”. Wypada skomentować, że dane osobowe przetwarzają „nieznani sprawcy”, po czym podsyłają ISKK anonimy, aby rzucić niecne podejrzenia na szacowną placówkę, wyłącznie naukowo – badawczą 🙂 . Podstawą „ustaleń” były wyjaśnienia ISKK, o których wspominaliśmy powyżej. Warto zajrzeć, aby zrozumieć kontekst, a może nawet powody kilkumiesięcznej analizy pisma ISKK, przez organ ochrony danych osobowych. Poniżej tekst wniosku, o ponowne rozpatrzenie sprawy w II instancji – także przez GIODO, ponieważ nasza analiza prowadzi do innych wniosków.

 

 30 listopada 2015 roku

Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych
ul. Stawki 2
00-193 Warszawa

Dotyczy: DOLiS – XXX
DOLiS/DEC – XXX

Wniosek
o ponowne rozpatrzenie skargi

Na podstawie art. 127 § 3 Kodeksu postępowania administracyjnego oraz art. 21 ust. 1 Ustawy o ochronie danych osobowych wnoszę o ponowne rozpatrzenie mojej skargi, będącej przedmiotem postępowania DOLiS–XXX, zakończonego wydaniem decyzji – DOLiS/DEC-XXX z dnia 10 listopada 2015 roku (doręczonej 17 listopada 2015 r. )

 

U Z A S A D N I E N I E

Przywołaną decyzją Generalny Inspektor umorzył postępowanie w oparciu o art. 105 K.p.a., uznając je za bezprzedmiotowe. Podstawę stanowiło stwierdzenie ISKK, że nie przetwarza moich danych osobowych, pozyskuje bowiem wyłącznie „anonimowe” dane liczbowe. Nie kwestionuję tego faktu, podobnie jak prawa podmiotu naukowo – badawczego do pozyskiwania tych informacji. Decyzja GIODO oznacza jednak brak zrozumienia zarzutów i żądań mojej skargi. Zmusza mnie tym samym do ich szerszego omówienia.

Aby uniknąć ponownego (jak w kwietniu br.) wyjaśniania podstaw żądania rozstrzygnięcia w trybie indywidualno – skargowym, przypominam, że opisywany niżej proces dotyczy także przetwarzania MOICH DANYCH OSOBOWYCH. Mianem „apostatów” zaś – na potrzeby poniższego wywodu – określam wszystkie osoby ochrzczone posiadające w kościelnych rejestrach adnotacje, którymi określiły się jako „nienależące do Kościoła”, bez względu na tryb ich uzyskania.

ISKK, zgodnie ze złożonymi wyjaśnieniami, „pozyskuje z parafii lub diecezji jedynie zbiorcze zestawienia liczbowe dotyczące badanego zjawiska”. Jednym z „badanych zjawisk” jest aktualna liczba wiernych (członków Kościoła). Potwierdza to przesłana GIODO „przykładowa ankieta”. Pismo ISKK z dnia 29 maja 2013 r. (załączone do mojej skargi) potwierdza jednoznacznie w pkt. 1, że liczba wiernych jest tożsama z liczbą ochrzczonych i obejmuje także tzw. apostatów Doktryna Kościoła uznaje bowiem chrzest za akt „nieodwracalnego wstąpienia”.

Nie budzi żadnych wątpliwości fakt, że „zbiorcze Przywołaną decyzją Generalny Inspektor umorzył postępowanie w oparciu o art. 105 K.p.a., uznając je za bezprzedmiotowe. Podstawę stanowiło stwierdzenie ISKK, że nie przetwarza moich danych osobowych, pozyskuje bowiem wyłącznie „anonimowe” dane liczbowe. Nie kwestionuję tego faktu, podobnie jak prawa podmiotu naukowo – badawczego do pozyskiwania tych informacji. Decyzja GIODO oznacza jednak brak zrozumienia zarzutów i żądań mojej skargi. Zmusza mnie tym samym do ich szerszego omówienia. Aby uniknąć ponownego (jak w kwietniu br.) wyjaśniania podstaw żądania rozstrzygnięcia w trybie indywidualno – skargowym, przypominam, że opisywany niżej proces dotyczy także przetwarzania MOICH DANYCH OSOBOWYCH. Mianem „apostatów” zaś – na potrzeby poniższego wywodu – określam wszystkie osoby ochrzczone posiadające w kościelnych rejestrach adnotacje, którymi określiły się jako „nienależące do Kościoła”, bez względu na tryb ich uzyskania. ISKK, zgodnie ze złożonymi wyjaśnieniami, „pozyskuje z parafii lub diecezji jedynie zbiorcze zestawienia liczbowe dotyczące badanego zjawiska”. Jednym z „badanych zjawisk” jest aktualna liczba wiernych (członków Kościoła). Potwierdza to przesłana GIODO „przykładowa ankieta”. Pismo ISKK z dnia 29 maja 2013 r. (załączone do mojej skargi) potwierdza jednoznacznie w pkt. 1, że liczba wiernych jest zestawienia liczbowe”, docierające do ISKK, powstają poprzez przetwarzanie danych konkretnych osób (w tym apostatów). Bezpośrednio przetwarzania tego dokonują podmioty posiadające informacje, dotyczące poszczególnych osób – najczęściej parafie ich miejsca zamieszkania.

W przypadku przetwarzania moich danych jest to zapewne inny administrator, bowiem GIODO w postępowaniu DOLiS – 440 – 150/11 „ustalił”, że parafia taka nie posiada ŻADNYCH informacji dotyczących mojej osoby. Podtrzymanie tych „ustaleń” wyrokiem WSA z 21 października br. zmusza mnie do złożenia w tamtym postępowaniu – drugiej już – skargi kasacyjnej. Rozstrzygnięciem pierwszej – w kwietniu 2013 r. – NSA „przywrócił” Generalnemu Inspektorowi „kognicję”. Mam nadzieję, że szczegółowe opisanie przedmiotu niniejszej skargi pozwoli uniknąć podobnych komplikacji.
Sam fakt przetwarzania danych apostatów, w celu określenia wartości „badanych przez ISKK zjawisk”, nie narusza jednak przepisów o ochronie danych osobowych. Zbędne jest zatem ustalenie konkretnego podmiotu dokonującego takiej operacji i kierowanie do niego zarzutów. Zarzuty łamania przepisów U.o.d.o. (m. in. wskazanych w skardze – art. 23 i 26 ust. 2) adresuję do ISKK, który nadając „zbiorczym zestawieniom liczbowym” określoną interpretację, zmienia pierwotny charakter i cel przetwarzania danych osobowych apostatów. Przetwarzanie danych tych osób dla opisania wielkości „badanych zjawisk” (ogólnej liczby ochrzczonych, czy też opuszczających szeregi wiernych) nie narusza w żadnej mierze moich praw, chronionych przepisami U.o.d.o. Diametralna zmiana tej oceny następuje z chwilą prezentowania przez ISKK ogólnej liczby ochrzczonych, jako aktualnej liczby członków Kościoła, z równoczesnym zatajeniem liczby osób, których odmienny status został jasno określony adnotacjami w kościelnych rejestrach. Ma to miejsce m.in. w przypadku przekazywania takich informacji na potrzeby GUS. Z dokładnością jednostkową podawana jest liczba ochrzczonych, z pominięciem informacji o liczbie apostatów, w odpowiedzi na pytanie GUS o „liczbę członków związku wyznaniowego”. Potwierdzają to późniejsze publikacje w rocznikach statystycznych. Operując przykładem skrajnym, aby podkreślić świadomą manipulację ISKK, – jeśli nawet 33 miliony ochrzczonych Polaków będzie posiadało adnotacje, stwierdzające brak przynależności do Kościoła, rocznik GUS zamieści i tak informację, że liczba członków Kościoła wynosi 33 miliony, z adnotacją „na podstawie liczby ochrzczonych”. ISKK zamienia tym samym proces przetwarzania danych apostatów, dokonywany wspólnym działaniem podmiotów Kościoła, w postępowanie łamiące prawo. Takie przetwarzanie – wbrew jasno wyrażonemu przez zainteresowanych zakazowi – art. 49 U.o.d.o. nazywa przestępstwem, zagrożonym – w przypadku przetwarzania danych sensytywnych – karą pozbawienia wolności do lat 3. Ustawa nakłada na GIODO, w takim przypadku, dodatkowe obowiązki wymagające podejmowania także działań z urzędu. Ich brak, mimo wyrażonej przez poprzedniego Generalnego Inspektora, podczas telekonferencji, oceny o łamaniu tym procederem przepisów o ochronie danych, skłonił mnie do wniesienia w styczniu br. niniejszej skargi. Fakt przetwarzania w opisany sposób także moich danych osobowych stanowi wystarczającą podstawę wydania żądanego nakazu administracyjnego, adresowanego do ISKK. Precyzując – powinien on „tylko” zobowiązywać do podawania liczby osób, które określiły się jako „nienależące do Kościoła”, zawsze wraz z przekazywaną na zewnątrz informacją o liczbie wiernych (członków Kościoła), wyrażanej – zgodnie z nakazem doktryny – liczbą ochrzczonych. Rozwiązanie takie przywraca podawanym informacjom neutralny, opisujący jedynie wielkość zbadanych zjawisk charakter, pozostawiając interpretację odbiorcom. Nie narusza to – tak ważnych dla Kościoła – nakazów doktryny, a co najważniejsze, usuwa zarzut łamania przepisów U.o.d.o. w procesie przetwarzania danych osobowych apostatów. Wykonanie takiego obowiązku nie wymaga nawet żadnych dodatkowych działań ISKK, poza każdorazowym ujawnianiem posiadanych informacji. W pkt. 3 przywoływanego wyżej pisma z 2013 r., ISKK stwierdza: – „w statystykach dominicantes i communicantes – nie liczymy apostatów”. Badania te prowadzone są corocznie. Zadaje to kłam oficjalnym twierdzeniom, że nie są prowadzone statystyki dotyczące liczby osób występujących formalnie z Kościoła. Pokazuje także właściwy powód „żonglowania” tą informacją. Wykorzystanie tej liczby, dla zmniejszenia mianownika, konstruowanych wskaźników obecności w świątyniach i przyjmowania komunii, podnosi ich wartość, co wpływa pozytywnie na „wizerunek statystyczny” Kościoła. Brak „statystyki apostatów” obok liczby ochrzczonych spełnia zadanie podobne. Naruszanie w ten sposób praw osób, chronionych teoretycznie przepisami U.o.d.o. nie stanowi żadnego problemu, wobec braku reakcji właściwego organu.
Mam nadzieję, że ten szczegółowy opis spowoduje zmianę stanowiska GIODO w II instancji. Możliwe jest nakazanie ISKK ujawniania posiadanych informacji, lub otwarcie kolejnego aktu swoistej „wojny religijnej”, w której rozjemcą – za jakiś czas – zostanie znowu NSA. Rolę WSA – z powodów oczywistych – pomijam.

 

Tekst niniejszego wniosku zostanie opublikowany na portalu internetowym Świecka Polska https://swieckapolska.pl/

                  

PODZIĘKOWANIA dla Ekipy ŚP za pomoc w pracy nad opublikowaniem tekstu.