Archiwa tagu: GUS

Katolicka Polska. Fantomowy ból instrumentem władzy kleru.

Czy „katolicka większość”, jako argument legitymizujący polityczną rolę episkopatu, to realna część społecznego organizmu? A może permanentna propaganda utrwala w powszechnej świadomości fałszywy obraz, skutkujący fantomowym bólem?

Zarejestrowany przez Video-KOD 25 marca 2018 r. panel dyskusyjny, w ramach Dni Ateizmu  zorganizowanych w Warszawie przez Koalicję Ateistyczną.

 

 

P R A W D A   N A S   W Y Z W O L I

ilu Polaków chodzi na niedzielne msze? Policz – instrukcja obsługi wskaźnika dominicantes ISKK

Na konferencji prasowej w Sekretariacie KEP 4 stycznia 2018 roku (filmowa relacja z krótkim komentarzem dostępna tutaj) ISKK poinformował, że wskaźnik obecności na niedzielnych mszach (dominicantes) za rok 2016 wynosi 36,7%.

Co to oznacza? Ilu Polaków chodzi na niedzielne msze? Zdaniem ISKK, oczywiście. Policz samodzielnie. Niezbędne dane – liczba ochrzczonych oraz ludności Polski – powszechnie dostępne w Roczniku GUS (link). Opublikowane na stronie ISKK (folder – Diecezje) Annuarium AD 2018 podaje, podobnie jak wcześniejsze, równie niezbędną „wiedzę tajemną”:

„Dominicantes – oblicza się jako odsetek katolików uczęszczających na niedzielną Eucharystię w odniesieniu do ogólnej liczby zobowiązanych

W zapisie rachunkowym:

D = Uc/Zo  (wynik mnożony przez 100 aby wskaźnik podać w procentach)

D  –  wskaźnik dominicantes

Uc – policzeni w całej Polsce uczestnicy niedzielnych mszy

Zo – zobowiązani do uczestnictwa, tzn. 82% ochrzczonych. Stałe od początku badań (1980 r.) założenie ISKK – dzieci do lat 7, starsi i chorzy to 18% ochrzczonych „niezobowiązanych”, więc „metodologicznie” prawidłowe jest analogiczne zmniejszenie mianownika. „Niezamierzony” efekt uboczny? Liczbę obecności podzieloną przez wielkość odpowiadającą ok. 70% ludności Polski upowszechnia się w mediach jako odsetek Polaków regularnie bywających w kościołach. Utrwala to mit niezmiennie katolickiej Polski.

Odkrycie „tajnej” od zawsze liczby obecności na mszach (ISKK odmawia jej podawania) wymaga policzenia nieznanego – w podanym wzorze – licznika. Pomocny w rozwiązaniu „arcytrudnego” zadania będzie podręcznik do rachunków pożyczony od dzieci/wnuków własnych bądź sąsiada. To wskazówka dla niemal wszystkich dziennikarzy piszących o procencie „Polaków” bądź „katolików”. Wyposażeni w „naukową wiedzę” odkryjemy, że:

Uc = D x Zo  (liczba obecności = wsk. dominic. x liczba zobowiązanych)

Dane dla roku 2016:

ludność Polski – 38,4 mln (podobnie jak za 2015 r.)

D = 0,367 (wskaźnik ISKK „pozbawiony” procentów)

Zo = 26,7 mln osób (82% z 32,5 mln ochrzczonych)

Korzystając z „wiedzy tajemnej” liczymy:

 0,367 x 26,65 = 9,8

9,8/38,4 = 0,258 x 100% = 25,5%

A zatem w październikową niedzielę 2016 r., policzono 9,8 mln obecności na mszach, co podzielone przez ludność Polski daje wynik 25,5%.

Dla ustalenia liczby osób (nie wejść) obecnych w świątyniach całej Polski należy oszacować wizyty dwukrotne (zdarzają się gorliwsi, ale nie przesadzajmy z jednostkową precyzją obnażając oszustwa milionowe). Masowa skala zjawiska dwukrotnego odwiedzania kościołów związana jest ze szczególnym charakterem października w kościelnym kalendarzu. Tylko w październiku odbywają się we wszystkich parafiach (ISKK podaje, że w 100%) codzienne nabożeństwa różańcowe. To jedyny powód przeniesienia w 2009 r. obrachunkowej niedzieli z listopada na październik. Pozwala to w obliczeniach dominicantes konsumować efekt „szczególnego przywiązania do kultu maryjnego”. Członkowie kół różańcowych w październikowe niedziele (mniej licznie w majowe – też codzienne nabożeństwa maryjne, o innym nieco charakterze) uczestniczą w obowiązkowej dla wszystkich mszy, zwykle jak dowodzi ISKK przed południem, a ponowną wizytą w nabożeństwie różańcowym (powszechnie odprawianym wieczorem). Zmarły niedawno ks. prof. Zdaniewicz podawał w swoich publikacjach, że wśród największych organizacji kościelnych są dwie różańcowe, w sumie ok. 1,2 mln osób oraz wiele mniejszych o liczebności ok. 100 tys. ISKK corocznie informuje o „poszerzaniu i pogłębianiu kultu maryjnego”. Oszacowanie w moim pytaniu podczas konferencji prasowej liczby takich osób na 1 mln to minimum. Należy zatem od policzonych obecności odjąć co najmniej 1 mln, aby mówić o liczbie osób, a w efekcie podać odsetek Polaków regularnie (co niedzielę) przybywających na obowiązkowe msze.

9,8 – 1 = 8,8 mln osób (nie wejść), a w efekcie:

8,8/38,4 = 0,229 x 100% = 22,9%

W październikową niedzielę 2016 r. odwiedziło zatem świątynie 8,8 mln osób, co stanowi 22,9% ludności Polski.  Proste rachunki i twarde fakty obnażają minimalną skalę propagandowego oszustwa, celowo i świadomie dokonywanego przez ISKK od lat. Na tej podstawie media przekonują nas o 37% (prawie 40%) „Polaków” lub „katolików” regularnie praktykujących. Na nasze wcześniejsze interwencje zareagował jedynie redaktor Gazety Wyborczej podając od minionego roku prawidłowo wyliczone obecności. Siły (odwagi?) brakuje na wyartykułowanie w tytule jaki to odsetek Polaków, panie Michale? Redaktorowi naczelnemu DGP – Krzysztofowi Jedlakowi podania prawdy zabrania … prawo prasowe, ponieważ słowo „dominicantes” nie występuje w języku polskim. (dowód „wierności” redaktora Jedlaka oferowałem rzecznikowi KEP).

Podczas konferencji prasowej do szybkiego przeliczenia posłużyłem się liczbą ochrzczonych podaną przez ISKK w Roczniku GUS za rok 2016 (33,0 mln, co wbrew zapisom rocznika daje 85,9% ludności Polski) zawyżając nieznacznie (do 9,9 mln i 25,8% obecności). Nie ma to większego znaczenia, a wynikało z faktu, że „z braku sił w tym roku” nie podano liczby ochrzczonych faktycznie policzonej w tym badaniu. Sił wystarczyło ks. Sadłoniowi do zamieszczenia kolorowych map i wykresów sporządzonych na ich podstawie. W latach 2014, 2015 liczba ochrzczonych w badaniu dominicantes była o 0,5 – 0,6 mln mniejsza od podawanej do rocznika GUS. Różnicę uzasadniał dyrektor ISKK, odpowiadając na nasze maile. Wynikała z „domyślnego” (choć nie „instrukcyjnego”) zmniejszania liczby ochrzczonych o apostatów w badaniach dominicantes oraz szacunkowego liczenia przez proboszczów. W danych rocznikowych proboszczowie korzystają z precyzji zapisów w księgach chrztów. Apostaci natomiast chrztu cofnąć nie mogą i dlatego „instrukcyjnie”  w danych dla GUS odliczać ich nie wolno. Pozostają katolikami „niezobowiązanymi” na zawsze. „Dobrzy apostaci” podnoszą zatem wynik dominicantes (mniejszy mianownik) i nie zmieniają odsetka katolików w GUS. Prawidłowość uzasadnia kilkudziesięcioletnia tradycja metodologii ISKK. Różnic nie uzasadnia jednak, zdaniem dyrektora ISKK, liczba apostatów. To zjawisko ma wymiar marginalny, czego dowodzi fakt, że go nie badamy. Logicznym uzasadnieniem liczbowych sprzeczności są „domyślnie” stosowane zabiegi proboszczów. Ich kreatywność spowodowała w ciągu kilku ostatnich lat m. in. spadek liczby ochrzczonych na potrzeby dominicantes o prawie 2 mln osób. Rozmija się to z rzeczywistością – nie spada liczba ludności, wg ISKK przybywa chrztów – ma jednak zbawienny wpływ na podawany do wierzenia (jako efekt „rzetelnych badań”) wskaźnik. Pisał o tym przed rokiem Rafał Maszkowski (tutaj).  W tekście sprzed dwóch lat wyraziłem też domniemanie, pokazując skutki, że mianownik wskaźnika dominicantes zmniejszany jest o zarobkowych emigrantów. W Annuariach podawano bowiem ich liczbę szacowaną przez proboszczów (2,7 mln za 2015 r. dla całej Polski), nie informując o powodach. W najnowszym dokumencie tabelka z emigrantami zniknęła, pozostały kolorowe mapki. Jeśli – hipotetycznie – wszyscy proboszczowie wykazali się „domyślnością” to osób obecnych na mszach w roku 2016 było 7,8 mln, co stanowi 20,3% ludności Polski. Z braku informacji o skali domyślności wyniku nie podaję jako „twardej tezy”. Bez żadnych wątpliwości jednak zmniejszenie takie zastosowano obligatoryjnie w roku 2017. Informując o wzroście religijności w wiodącej prym diecezji tarnowskiej na podstawie jej wstępnych wyników za rok 2017 potwierdza to ks. Zbigniew Wielgosz (http://tarnow.gosc.pl/doc/4409833.Ciezar-pierwszenstwa):

„Po raz pierwszy nieznacznie zmieniono metodę badań odliczając od liczby osób zobowiązanych do udziału we Mszy św. parafian przebywających na emigracji zarobkowej.”

Wracając do terminologii ks. Sadłonia – prezentowany za rok wskaźnik „instrukcyjnie” poprawi obraz religijności Polaków. Porównaniem do poprzednich pozwoli także ocenić wcześniejszą „domyślność” proboszczów i moją.

Nasza aktywność, znana księdzu Sadłoniowi od lat (na moje pytanie o szczegóły metodologii odpowiadał już w  2012 r.) powoduje eliminowanie z materiałów dostępnych na konferencji istotnych danych. Ciemny lud ma każdą prawdę przyjąć do wierzenia i nie szukać innej. Są jednak inne źródła, autoryzowanych przez ISKK informacji oraz nieostrożni księża ujawniający „korekty domyślne i instrukcyjne” stosowane w badaniu. Kłamstwo, zwłaszcza szybkie na oczach kamer, wymaga  refleksu i błyskotliwej inteligencji, Wojtusiu. Zostawiłem furtkę na drodze do prawdy i zachowania twarzy. Wystarczyło powiedzieć, że nie Twoja wina, bo to dziennikarze nie czytają, że zobowiązani to 70% Polaków. Wybrałeś zachowanie przedszkolaka. Skoro 2 x 2 nie równa się 6 policzyłeś dwa razy i wyszło, że może być nawet OSIEM! („mam drugie badanie i wychodzi 50%”). Wiem, że zaskoczony brakiem tradycyjnie padających wielu wazeliniarskich pytań o „nic”, poczułeś się jak Andrzej Gołota w pamiętnej wielosekundowej walce. Wypadłeś jednak zdecydowanie gorzej od przypomnianego boksera tuż po. Trafiony drugim ciosem Rafała (trochę nieczystym – po rzuceniu białego ręcznika przez rzecznika KEP) oznajmiłeś – „zabrakło sił w tym roku”. Za moment przed kamerami ogłosiłeś jednak tradycyjne zwycięstwo mitu katolickiej Polski i własne. I to już było żenujące.

Wskaźnik dominicantes maximum osiągnął w roku 1982 – 57%. W latach osiemdziesiątych potwierdzał udział w niedzielnych mszach ok. 40% (max nieco ponad) ludności Polski. Mentalne zatrzymanie się w tamtych czasach spowodowało, że obecna rzeczywistość nie dociera, nawet wyłożona prostym rachunkiem.

Przypadkowe fragmenty (filmiki niżej), zarejestrowane przez Zofię Achinger, „wykładu” w kuluarach, dlaczego 2 x 2 to jednak 4, potwierdzają, że nawet ogłoszenie sukcesu nie pozwoliło wrócić do równowagi i zrozumieć „matematyki wyższej”.

Współczując, podpowiem strategię na przyszłoroczny rewanż, o ile sędzia dopuści do walki bez podziału na kategorie wagowe. Wyniki pięciu badań, z 20 (nie 18) krajów. Finał łatwo przewidzieć (5 badań x 25% x 20 krajów). 2500% Polaków znokautuje każdego przeciwnika, nim wyprowadzi cios. Powodzenia. Pomoże Ci wiara w sukces i donoszący o nim życzliwi dziennikarze.

Zachowania gospodarzy konferencji prasowej 4 stycznia 2018 r. nie zaskakują i nie dziwią. Statystyczna prawda delegitymizuje, pokazaniem braku większościowego poparcia, nadrzędną rolę episkopatu w stosunku do wszystkich dotychczasowych sił politycznych. (Uległość tzw. lewicy nie była mniejsza niż obecna bezczelność PiS-u.) Najmniej istotne w spektakularnym prezentowaniu kościelnych statystyk jest pokazanie faktycznego przywiązania do katolicyzmu części Polaków. Mają oszukać Króla Polski? Prezentacja służy wyłącznie zademonstrowaniu wielkiego społecznego poparcia dla episkopatu. Niezadowoleni (w 80-90%, bez względu na światopogląd, czy obecność na mszach) z finansowego rozpasania i politycznej pozycji kleru Polacy informowani są statystyczną propagandą o swojej znikomej sile. Opóźnia to powstawanie partii politycznych, o różnych programach społeczno-gospodarczych, świadomych wyborczego potencjału kryjącego się za jednoznacznym deklarowaniem laickości. Dominuje strach przed posądzeniem o „atak na Kościół” lub „ateizację Polski”, co jest utożsamiane z wizją wyborczej klęski w niepodważalnie „katolickiej Polsce”. Statystyki religijności obnażają słabość episkopatu. Nie ma to bezpośredniego przełożenia na identyfikację religijną, czy światopoglądową, pozostającą w sferze prywatności, wbrew temu co wmawia się nam od lat. Potwierdzają to również liczne sondaże, dotyczące kwestii, w których episkopat zabiera głos i żąda posłuszeństwa. Ostatnio było to widoczne w gorącym temacie prawa kobiet do rezygnacji z ciąży. Przytłaczająca większość jest przeciw zaostrzeniu dotychczasowych regulacji, a mniej więcej połowa za ich liberalizacją.

Upowszechnianie prostej statystycznej prawdy ma w wymiarze politycznym moc ładunku wybuchowego podłożonego pod siedzibę KEP. Z opóźnionym zapłonem, bo to proces na lata, ale czas podpalić lont.

UDOSTĘPNIAJCIE – PRAWDA NAS WYZWOLI

 

ks. Paweł Rytel Andrianik rzecznik KEP kontra autor

ks. Wojciech Sadłoń dyrektor ISKK kontra autor

Statystyki wyznaniowe i przynależność do Kościoła
wystąpienie na Kongresie Świeckości

21 i 22 października 2017 r. w Warszawie na skwerze Hoovera odbył się Kongres Świeckości. Brali w nim udział również uczestnicy grupy Świecka Polska. Zbigniew Szetela wygłosił wystąpienie „Statystyki wyznaniowe i przynależność do Kościoła”, w którym opisywał zależności między Instytucjami państwa i Kościoła Katolickiego. Są one schematycznie pokazane na rysunku, którego nieco poprawiona wersja jest poniżej i może być przydatna przy słuchaniu wystąpienia. Pierwsze minuty dźwięku są słabej jakości, potem jest użyte lepsze nagranie.

 

Liczba katolików spada u nas jak w Niemczech

Nowe dane ISKK ogłoszone 4 stycznia 2017 r. pokazują dalszy spadek liczby katolików. Poznaliśmy dopiero dane za 2015 r., w którym Instytut naliczył o 236 tys. katolików mniej niż rok wcześniej. Spadki w latach 2013 i 2014 to 528 i 435 tys., ale średnia od 2007 r. to 218 tys. osób rocznie. Jest to tempo bliskie niemieckiemu, gdzie spadek jest podobny, chociaż przy mniejszej liczbie katolików (tam 23,8 mln, u nas, według ISKK 32,7 mln). Dyrektor ISKK ks. dr Wojciech Sadłoń, zapytany listownie o przyczyny spadku, wyjaśnił je niedokładnością danych z parafii. W danych widoczna jest jednak wyraźna wieloletnia tendencja spadkowa, a nie przypadkowe zmiany w górę i w dół, które mogłyby być spowodowane niedokładnością. Ale jeżeli to niedokładność, to używanie tej liczby do wyliczania współczynnika dominicantes zamiast podania samej liczby obecnych kościołach jest metodologicznie wątpliwe.

O ułamek punktu procentowego wzrósł „udział dominicantes wśród katolików zobowiązanych”. To dość zawiłe pojęcie. Najlepiej by było poznawać bezwzględną liczbę chodzących do kościoła w dniu zliczeń. Na konferencji prasowej 4 stycznia zapytał o nią dziennikarz „Gazety Wyborczej” Michał Wilgocki, ale dyrektor ISKK odmówił jej podania, chociaż potwierdził, że wynosi ok. 10,5 mln, a liczba przyjmujących komunię to ok. 4,5 mln. Z danych ISKK można jednak dość dokładnie odtworzyć te liczby i stąd znał je dziennikarz. Dla lat 2013-2015 liczby chodzących do kościoła to 10,69 mln, 10,55 mln i 10,66 mln. Widać wzrost w ostatnim roku, ale nie powyżej wartości dla roku 2013. Od 2007 r., kiedy było ich 12,47 mln, spadek wyniósł 1810 tys. Jeżeli przeliczyć te liczby na procent obywateli, to zmienił się on od 33% w 2007 r. do 28% w 2015 r.

Liczby katolików podawane przez GUSISKK nadal mocno się różnią. Jeszcze kilka lat temu GUS podawał przez kilka lat o równo 710 tys. mniej, potem o 480 tys. mniej katolików niż ISKK. Wszystko wskazuje na to, że GUS odliczał od danych ISKK Ordynariat Polowy Wojska Polskiego (napisałem wtedy tekst GUS nie wierzy w Ordynariat Polowy”). Obecnie GUS podaje liczbę katolików większą niż ISKK. Dla 2014 r. o 592 tys. więcej, za 2015 r. o 548 tys. więcej. Ksiądz dyrektor Sadłoń, zapytany przez Zbigniewa Szetelę listownie o tę kwestię poinformował, że dane GUS-u pochodzą nie z ISKK, ale z diecezji, które zbierają je na potrzeby watykańskiego biura statystycznego. Na razie nie wiemy skąd biorą się rozbieżności w danych pobieranych przecież z tych samych parafii. Jedna z informacji ogłoszonych 4 stycznia mówi o 8 procentach brakujących danych z parafii (odpowiada to ok. 2,7 mln osób w ostatecznych danych). Być może różne sposoby uzupełniania braków wprowadzają rozbieżności na poziomie setek tysięcy osób. Mam nadzieję, że uda się o to jeszcze dopytać. Na razie można założyć, że nie należy zwracać przesadnie uwagi na dziesiąte części procenta, a nawet całe procenty we wskaźniku dominicantes.

Wystąpienie z Kościoła NIE ISTNIEJE. Zanim „wystąpisz” przeczytaj!

 

Tytuł zawiera najważniejszą informację dla wszystkich ochrzczonych, którzy z dowolnego powodu nie chcą być uznawani za członków Kościoła katolickiego. To ocena prawna zarówno procedur kościelnych jak i świeckich. Dowody są banalnie oczywiste. Prawo kanoniczne wyklucza taką możliwość, a prawo świeckie, z definicji, nie zajmuje się kwestią. W żadnym polskim akcie prawnym, a także europejskim, nie ma mowy o prawie do wystąpienia ze związku wyznaniowego. Każdy natomiast ma zagwarantowane prawo – należeć, bądź nie.

Nie oznacza to, że nic nie można zrobić. Wręcz przeciwnie. Można znacznie więcej niż „wystąpić z Kościoła”, drogą kanonicznej apostazji albo „metodą świecką”. Warto opanować pierwszy odruch emocji i zrozumieć to, co nie bez powodu tak mocno zagmatwane zostało. Pozwoli to podejmować działania stosowne do oczekiwanych skutków. Nikomu nie odbierze to prawa do podjęcia własnej decyzji i „wkurzenia proboszcza aktem apostazji”. Często, w różnych miejscach, można przeczytać o takiej motywacji zainteresowanych. Uświadomienie sobie zależności, znacznie ważniejszych dla realnych zmian w Polsce niż chwilowa przyjemność, nie zaszkodzi. Zaręczam, że można bardziej „wkurzyć proboszcza” wybiciem szyby na plebanii. Po wyjściu apostaty za drzwi proboszcz ma znacznie większą satysfakcję od delikwenta. Kolejny zainteresowany został załatwiony w sposób zgodny z podstawowym interesem kościelnej władzy. Otrzyma „papierek” i przestanie się interesować faktem, że – podobnie jak cała rzesza równie „usatysfakcjonowanych” – trafia nadal do rocznika GUS, pośród niezmiennie 33,5 mln członków Kościoła w Polsce. Nie jest to informacja o liczbie „wierzących w Boga”, lecz o sile politycznej polskich biskupów. To najważniejszy powód zażartej walki episkopatu o zachowanie wyłącznej kontroli nad dostępem do informacji o liczbie „uciekinierów”. Faktycznym powodem walki nie są indywidualne adnotacje w księgach, do których nikt nie zajrzy. Stanowisko ISKK (pisma) było już w tym serwisie prezentowane. Potwierdza, że nawet 33,5 mln adnotacji o „formalnym wystąpieniu” nie zmieni liczby 33,5 mln członków Kościoła w roczniku GUS i przekazu medialnego o 95% katolików w Polsce. Świecka kontrola nad przetwarzaniem danych osobowych jest tak groźna dla Kościoła, bo doprowadzi do ujawnienia prawdy w tym zakresie. Dziś i w przyszłości, która dla biskupów wygląda coraz mniej ciekawie. Pojedyncze adnotacje, dopóki są „tajne”, nie mają znaczenia większego niż deklarowana troska o katolicki pogrzeb i duszę delikwenta. Dowodem są odpowiedzi hierarchów na pytania o liczbę apostazji w Polsce –  „To wielkość śladowa więc nie prowadzi się takich statystyk.”  🙂

Nasze stanowisko prawne (proponowane oświadczenie) wyraża skrót – „nie należę, bo nigdy nie wstąpiłam/em” (chrzest nie jest czynnością prawną) i zakazuję dalszego przetwarzania moich danych osobowych (w tym do celów statystyki członków w rocznikach GUS, a nie na potrzeby Pana Boga). Zwraca uwagę na bezpodstawność poszukiwania „skuteczności wystąpienia”, skoro w rozumieniu prawa NIGDY nie doszło do „skutecznego wstąpienia”.  Domagamy się wyłącznie respektowania wymiernych, realnych skutków naszej decyzji na użytek przestrzeni świeckiej (w tym statystyk wyznaniowych GUS). Nie mamy wpływu (i żadna władza świecka) na kształt doktryny dowolnego związku wyznaniowego i jego fantazji np. o „nieodwracalnym i dozgonnym włączeniu w mistyczne ciało Chrystusa” (teologiczne pojmowanie chrztu). Islam, czy judaizm podobnie nie uznaje możliwości „wypisania się” i wielu ochrzczonych wg zasady dziedziczenia wyznania jest uznawanych przez te religie za „swoich”. Czy kogoś to interesuje?

Oświadczenia o „wystąpieniu z Kościoła” w postępowaniach administracyjnych (GIODO, WSA, NSA), dotyczących wyłącznie przetwarzania danych osobowych, pozwoliły wykreować sztuczny konflikt kompetencji, dotyczący uprawnień do oceny „skuteczności wystąpienia” władz świeckich i kościelnych.  Z tego powodu „występowanie świeckie” nie jest właściwym postawieniem problemu, aczkolwiek wspieramy działania takich osób. Wbrew nazwie one też nie „występują” (w rozumieniu prawa), chociaż emocjonalnie większość z nich jest mocno związana z tym określeniem.

Wyroki NSA z 9 i 19 lutego br. (w obiegowym rozumieniu oznaczające, że „wystąpienie po świecku jest nieskuteczne i trzeba dokonać apostazji”) zbiegły się z wejściem w życie (19 lutego br.) nowej, zatwierdzonej przez Stolicę Apostolską, instrukcji KEP dotyczącej „występowania zgodnie z prawem”. Zbieżność terminów nie jest przypadkowa. Zasadniczym celem biskupów jest zachowanie wyłącznej kontroli nad zbiorami danych osobowych, a ułatwienia w „występowaniu kościelnym” w połączeniu z orzeczeniami NSA mają im to zapewnić.

Uchwała nr 20/370/2015 Konferencji Episkopatu Polski z dnia 7 października 2015 r. – po nadaniu mocy obowiązującej przez Stolicę Apostolską – wprowadziła w życie z dniem 19 lutego 2016 r. „Dekret Ogólny Konferencji Episkopatu Polski w sprawie wystąpień z Kościoła oraz powrotu do wspólnoty Kościoła”. Treść tego dokumentu potwierdza konflikt norm i kryteriów doktryn teologicznych oraz prawa powszechnego. Powszechne gwarantuje każdemu wolność decyzji i prawo „nienależenia”. Kościół katolicki (podobnie jak wiele religii) nie przewiduje i nie uznaje utraty przynależności, a podważanie zasad wiary jest przestępstwem wobec religii, lecz nie utratą „członkostwa”. Przypominając kanon 11 Kodeksu prawa kanonicznego dokument KEP stwierdza wprost, że pełna utrata przynależności jest niemożliwa. Definiuje równocześnie formy odstępstwa od wiary (apostazja, herezja, schizma) i nakładane sankcje oraz opisuje formę powrotu do pełni praw członka wspólnoty. To propozycja czasowego ograniczenia uprawnień religijnych, którą sądy administracyjne uznały za jedyną zgodną z polskim prawem formę skutecznego wystąpienia/uzyskania statusu osoby nienależącej. Bez wnikania w tekst dokumentu i wbrew opisanym tam skutkom (naruszenie zasad art. 65 k.c.). Pod naciskiem politycznym zdefiniowały wyłącznie doraźne narzędzie odebrania GIODO dostępu do kościelnych zbiorów danych. Domaganie się dokonania obrzędu religijnego przez obywatela żądającego wyłącznie kontroli przetwarzania własnych danych osobowych to szczyt politycznego uzależnienia sądów od kościelnych hierarchów. Prawo do „należenia, bądź nienależenia” do dowolnej denominacji wyznaniowej zostało zredukowane do możliwości uzyskania statusu członka o czasowo ograniczonym dostępie do niektórych praktyk religijnych.

Ocena przynależności w obszarze religii i prawa powszechnego oparta jest na innych zasadach i kryteriach. Dla Kościoła każdy ochrzczony pozostanie członkiem wspólnoty „na zawsze”, dla Państwa nie powinien. Wieloletni spór toczy się w Polsce o odmienność tych praw oraz skutków dla religii i świata realnego. Prymat prawa powszechnego w przestrzeni świeckiej zmusza do stosowania ocen niezależnych od kryteriów doktryn religijnych. Fakt, że WSANSA potwierdzić tego nie chcą, dowodzi jedynie siły oddziaływania biskupów. O obietnicy „zajęcia się sprawą”, złożonej przez ministra A. Halickiego na posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu, pisałem w tym serwisie znacznie wcześniej. To najważniejsza przyczyna orzeczeń NSA z 9 i 19 lutego 2016 roku (np. I OSK 579/15), Wygodnym narzędziem dla NSA były rozważania o podmiocie uprawnionym do oceny „skuteczności wystąpienia”. Sąd orzekł, że tylko władza kościelna ma prawo o tym decydować. Przedwczesne zatem były podziękowania dla NSA za zakończenie procesu poszukiwania „chimery wystąpienia”, złożone na rozprawie przed NSA 5 listopada 2015 roku, przez  twórcę „chimery”- Administratora „wystąp.pl”. Pytania po co tworzyć „chimerę” i oczekiwać od sądów żeby jej nie szukały i nie wykorzystywały proszę kierować do Twórcy. NSA podziękowań (za dostarczenie łatwego narzędzia) zapewne mu nie przesłał, ale to już z powodów o których pisałem tutaj.

Twierdzenie „nie należę”, ponieważ nigdy nie dokonałem żadnej czynności prawnej „wstąpienia” uzasadnia odmienną (od religijnej) ocenę statusu w relacji z Kościołem, na gruncie prawa powszechnego. Biorąc pod uwagę zakres żądań (wzór oświadczenia w zakładce „procedura”) nie ma logicznego uzasadnienia do podejmowania prób wystąpienia z organizacji, do której nigdy się nie wstąpiło. Strona kościelna wielokrotnie podnosiła, że relacja obywatel – kościół nie jest stosunkiem prawnym. Nie sposób podważyć to twierdzenie, podobnie jak jego konsekwencje – żaden obrzęd religijny nie jest czynnością prawną. Nasze oświadczenie jest zatem żądaniem wskazania normy prawnej ustanawiającej wyjątek w tym zakresie dla aktu chrztu. A skoro norma taka nie istnieje, GIODO bezpodstawnie i bezprawnie uznaje za osobę należącą do Kościoła każdego kto jednoznacznie, zgodnie z prawem (kodeks cywilny) oświadcza odmiennie. Konsekwencje tego stanowiska rzutują także na interpretację wyłączenia uprawnień GIODO w stosunku do zbiorów danych osób należących do kościołów (art. 43 ust. 2, w związku z ust. 1pkt 3; tzw. „i3”). Skoro akt chrztu nie rozstrzyga o przynależności (w pojęciu świeckim) nie istnieją również w rozumieniu prawa powszechnego „zbiory danych osób należących”. Interpretacja „kukułczego jaja” podrzuconego w 1997 r. do projektu Ustawy z inicjatywy Leszka Millera (antyklerykalny SLD :)) pozostanie wyłącznym problemem GIODO i sądów. Czy zostanie wyrugowane z obrotu prawnego stwierdzeniem o niezgodności z prawem europejskim, czy odniesione do określonego wąskiego zakresu to nie nasz problem. „Wąski zakres” może np. obejmować rejestr ślubów kościelnych. Tam dane trafiają przecież za pisemną akceptacją zainteresowanych. 🙂

Zdaję sobie sprawę, że dyktowana emocjami chęć wyrażenia sprzeciwu wobec polskich realiów  podpowiada  konieczność  „wystąpienia z Kościoła”. Mam nadzieję, że przynajmniej niektórych skłonię do przeanalizowania skomplikowanej – nie z mojej winy – sytuacji prawnej. Chętni nadal do dokonania apostazji w celu „wkurzenia proboszcza” mają prawo do zaspokojenia swojej potrzeby. Podpowiadam, że poszukanie kamienia do wybicia szyby na plebanii jest łatwiejsze, a wymierny efekt większy. Oczywiście nie zachęcam do popełniania wykroczeń. Uparcie walczący o uznanie skuteczności „świeckiego wystąpienia” kopią się z przysłowiowym koniem. Żądają od prawa powszechnego uznania skuteczności aktu, którego ono nie definiuje. Mogą uzyskać kontrolę nad przetwarzaniem własnych danych osobowych, ale nie taką ocenę. W istocie tego i tylko tego (ochrony danych) się domagają, chociaż dali się uwieść emocjom i prostym hasełkom, krzewionym z pełną świadomością zupełnie innego wymiaru prawnego tych działań.

Nie odmawiam nikomu prawa do wybrania własnej drogi i właściwych środków zrealizowania emocjonalnych potrzeb. Zachęcam jednak do chłodnej analizy przed podjęciem działań. Potęga Kościoła przez wieki budowana jest na emocjach naiwnych. Także tych wyrażających sprzeciw. Apostazja zgodnie z dekretem KEP jest wodą na młyn episkopatu, a „świeckie występowanie” użytecznym narzędziem dla polityków i uzależnionych sądów. Może zatem warto pomyśleć, a potem działać?

Zainteresowani wyrażeniem sprzeciwu mogą w dowolnej chwili wysłać proboszczowi parafii chrztu (WYŁĄCZNIE TEJ PARAFII; odpis aktu chrztu nie jest konieczny) oświadczenie „nie należę/nie jestem członkiem, proszę zaprzestać przetwarzania moich danych osobowych” (nie żądamy wykreślania FAKTU chrztu). Brak ŻĄDANEGO działania proboszcza upoważnia do skierowania skargi do GIODO. Po upływie minimum 30 dni, ale również po upływie roku, czy dwóch. Przełom prawny wcześniej czy później nastąpi.

Działania prawne (wykraczające także poza GIODO i sądy administracyjne) są w toku. Na razie nie mogą zostać tutaj ujawnione. Prokościelne lobby, czytujące nasz serwis, ma mniej czasu na reakcję politycznymi naciskami. Tendencyjne interpretowanie zapisów Konkordatu odbiera nam podstawowe prawa. Ta polityczna gra żądnych władzy i naszych pieniędzy (ok. 15 mld zł rocznie z budżetu) biskupów musi zakończyć się naszym sukcesem. Gwarancje respektowania wolności sumienia i wyznania oraz ochrony prywatności (ochrona danych osobowych jest istotnym aspektem) ulokowane są w normach fundamentalnych dla Rady Europy i nawet Konkordat tam nie doskoczy. Odmowa realizacji obywatelskich żądań wypisze Polskę z Rady Europy i przekształci oficjalnie w kolonię Watykanu. Fakt, że realnie już nią jest próbuje się na razie maskować. Historia uczy, że deptanie podstawowych praw obywateli prowadzi do rewolucji. I o tym warto politykom – przez trzecią dekadę prowadzonym na biskupiej smyczy – przypomnieć.

Kilka setek/tysięcy aktów apostazji uraduje biskupów. Nikt, poza nimi, tej liczby i jej skutków nie pozna. Podobna ilość wysłanych pocztą oświadczeń woli „nie wkurzy proboszczów”, ale wzmocni strach biskupów. Presja wywołana ich liczbą wspomoże też działania prawne i uświadomi, że czas na zerwanie się Polski z biskupiej smyczy. To cel naszego działania. Chwile  indywidualnych satysfakcji z uzyskania oczekiwanej adnotacji w księdze chrztów są miłymi i niezbędnymi, ale tylko epizodami w tej walce.

 

==================================================

Powyższy tekst jest odpowiedzią na prośby o możliwie przystępne wyjaśnienie mocno skomplikowanych spraw rozstrzyganych na płaszczyźnie prawnej. Złożoność problemu i jego historii prawnej powoduje, że materiał jest obszerny. Chcąc, chociaż częściowo, spełnić oczekiwania celowo unikałem stosowania odsyłaczy do źródeł prawnych i historycznych warunkujących opisany stan rzeczy.

 

 

Statystyczne kłamstwa kościoła.
Czy nakaz GIODO urealni statystyki wiernych?

Policz sam 5

Dziesięć miesięcy zajęło Generalnemu Inspektorowi Ochrony Danych Osobowych rozstrzygnięcie skomplikowanego zagadnienia prawnego – czy wykazywanie apostaty w statystykach, nadal jako członka Kościoła,  narusza jego prawa zagwarantowane przepisami o ochronie danych osobowych. Żmudna analiza wyjaśnień ISKK doprowadziła do odkrywczej konkluzji, że ISKK ma prawo zawyżać statystyki wiernych dowolną liczbą odstępców – apostatów, konwertytów itp., Instytut używa w tym celu anonimowych liczb, co w żaden sposób nie narusza praw takich osób.

 

Nawiązując do poprzednich tekstów na naszej stronie, pokazujących m. in. różnie podawaną przez ISKK, do różnych celów, liczbę wiernych, warto przypomnieć istotny szczegół. Wyjaśnia on – przynajmniej częściowo – pokazane różnice. Podawana do rocznika GUS liczba wiernych obejmuje absolutnie wszystkich ochrzczonych, a więc także wszelkiego rodzaju odstępców. ISKK podaje równocześnie jaki odsetek ogółu ludności mają oni stanowić, co GUS skwapliwie powiela. Za omawiany ostatnio rok 2014 było to 94,4% i tak podaje rocznik GUS, mimo że rachunkowo (do podanej tamże liczby ludności) daje to tylko 87%. Konsekwencje naruszenia prawd rachunkowych i objawionych (przez Instytut) są oczywiście różne. Na potrzeby wskaźników – dominicantes i communicantes – ogólna liczba ochrzczonych jest każdorazowo pomniejszana o wszystkich formalnie wypisanych – z jakiegokolwiek  powodu – z grona wiernych. Pismo ISKK, potwierdzające te zasady, było prezentowane na naszym portalu na przełomie czerwca i lipca 2015 r. W efekcie, wyłącznie z powodów „metodologicznych”, do rocznika GUS musi trafić większa liczba wiernych, niż do mianownika wspomnianych wskaźników, podnosząc ich wartość. Nie należy jednak w tym różnym ustalaniu liczby wyznawców doszukiwać się zamiaru poprawy wizerunku Kościoła w Polsce, a tym bardziej łamania prawa. Jak wyjaśnia ISKK przyczyną jest właśnie respektowanie prawa. Tylko, że kanonicznego. Trudno podejrzewać, że autorzy kanonów kierują się chęcią zmanipulowania świadomości maluczkich, a nie wolą Ducha Świętego 🙂 .


****************

 

UPORZĄDKOWANIE DANYCH ZA 2014 R. 

 

OCHRZCZENI STANOWIĄ 85,5% LUDNOŚCI POLSKI.

Na podstawie  komunikatu ISKK to 32,9 mln osób. To liczba po odjęciu wszystkich osób, które formalnie odrzuciły katolickie wyznanie (z różnych powodów i w różnej formie, a więc nie tylko tzw. „apostatów”). W roczniku GUS podawana jest natomiast liczba wszystkich (obejmująca zatem „odstępców”) ochrzczonych – 33,5 mln osób, co stanowi 87% ogółu ludności. Z porównania tych liczb wynika, że ISKK ocenia  populację „odstępców” na ok. 0,6 mln osób (wg stanu na rok 2014).

NA NIEDZIELNYCH MSZACH BYŁO 27,4% POLAKÓW

– bazując na  oficjalnym wskaźniku ISKK, a jeśli – co bardzo prawdopodobne – uwzględniono policzonych przez proboszczów  emigrantów (2,7 mln osób), to:

 MOŻLIWE, ŻE TYLKO  25,0% POLAKÓW UCZESTNICZYŁO W NIEDZIELNYCH MSZACH.


****************



 

Naukowo-badawcze efekty stosowania metodologii, hołdującej kanonom, najłatwiej pokazać na przykładzie. Załóżmy, że w roku 2014 liczba oficjalnie zdeklarowanych odstępców od katolickiej wspólnoty w Polsce wynosiła 21 mln osób. Nierealne? No cóż, to tylko „robocza hipoteza”, a wielkości tej i tak nikt poza ISKK (i episkopatem może) nie zna. W pozostałym zakresie obowiązują nadal obliczenia ISKK.  Nie zmieni to niczego w roczniku GUS. Liczba wiernych wynosiłaby nadal 33,5 mln (dokładnie 33 494 741). Podany odsetek zapewne nadal 94,4%, bo przecież nie wyliczane 87%, skoro GUS – komentując analogiczną sytuację we wcześniejszym roczniku – jednoznacznie ocenia, że „to się wydaje być za mało”. Nie należy zatem oczekiwać wyliczonego „za mało”, skoro objawione (przez ISKK) jest w sam raz. Jeśli komuś 5,6% niekatolików wydaje się za mało, może sobie powiększyć poprzez zwiększenie ludności ogółem np. do 150% 🙂 . To bardziej logiczne i mniej ryzykowne, niż zmiana objawień ISKK. Wpasuje się także w rzeczywistość opisaną wyliczonym wówczas wskaźnikiem obecności na niedzielnej mszy. Liczba wiernych, do jego wyliczenia, wyniosłaby 12,5 mln (33,5 mln ochrzczonych z rocznika minus 21 mln odstępców). Stały od kilkunastu lat odsetek zobowiązanych do uczestniczenia w niedzielnej mszy, stosowany do tych obliczeń, wynosi 82%. Zatem mianownik wyniósłby 10,25 mln osób. Obecność na mszach w całej Polsce – 10,5 mln osób – stanowi licznik. Na msze dociera przecież także istotna część niezobowiązanych (z „wyrzucanych” w mianowniku 18% wiernych) – staruszków, dzieci do lat 7 i chorych. ISKK, równie rzetelnie jak dotychczas, zaprezentowałby efekty naukowo – badawczej analizy praktyk religijnych, opisane wskaźnikiem dominicantes – 102,4%. (Pełne wyliczenie: [10,5/0,82x(33,5-21)] x 100% = 102,4%). Nadal wnikliwie badający konstrukcję wskaźnika dziennikarze rozpowszechnią informację, że 102,4% POLAKÓW chodzi na msze. Propagandowe, wbrew faktom, utrwalanie wizerunku katolickiego społeczeństwa przekształca coraz mocniej, teoretycznie świecką Polskę, w śmieszną Polskę.

Uprzedzając zarzuty, że epatuję wyssaną z palca fantazją, zapytam – a czym innym, w tym zakresie, karmione jest od lat polskie społeczeństwo? Niemal każdy, nawet ateista, przekonany jest, że do kościoła chodzi 40% POLAKÓW (a rzadziej może jeszcze ze 20 – 30%), zamiast, że góra co czwarty. Powszechnie słychać, że 95% to katolicy, chociaż ochrzczonych jest najwyżej 87%, a dla trzech czwartych spośród nich nie rozstrzyga to o przynależności  a nawet nie ma żadnego znaczenia. Nakarmiona tymi fantazjami społeczna świadomość pozwala garstce kościelnych hierarchów zawłaszczać naszą rzeczywistość – zmianami i interpretacją prawa pod dyktando, a przede wszystkim wyciąganiem miliardów zł rocznie z naszych kieszeni, za pośrednictwem budżetu państwa i samorządów. Prymitywne propagandowe tricki ISKK, w połączeniu z hałasem „toruńskich” mediów oraz polityków na miarę p. o. prof. Posłanki – mistrzyni finezyjnej riposty, pozwalają zniewolić, nakładanym haraczem, blisko 40 milionowy naród, w środku Europy XXI wieku. Śmiech i łzy. Wracam zatem do nudnej  prawniczej frazy, która pozwala żmudnie, lecz realnie zmieniać rzeczywistość, pomimo zażartego oporu wielu państwowych instytucji.

 

Przetwarzanie danych apostatów, na potrzeby statystyk przekazywanych przez ISKK do roczników GUS, łamie przepisy Ustawy o ochronie danych osobowych. W związku z zainicjowanym w styczniu 2015 r. postępowaniem indywidualnym, skarżący otrzymał w listopadzie decyzję I instancji GIODO. Generalny Inspektor umorzył postępowanie. Odmówił tym samym wydania, adresowanego do ISKK, nakazu zabraniającego takiego przetwarzania danych. Treść uzasadnienia informuje o ustaleniu, że ISKK nie przetwarza danych skarżącego, bowiem otrzymuje „anonimowe liczby”. Wypada skomentować, że dane osobowe przetwarzają „nieznani sprawcy”, po czym podsyłają ISKK anonimy, aby rzucić niecne podejrzenia na szacowną placówkę, wyłącznie naukowo – badawczą 🙂 . Podstawą „ustaleń” były wyjaśnienia ISKK, o których wspominaliśmy powyżej. Warto zajrzeć, aby zrozumieć kontekst, a może nawet powody kilkumiesięcznej analizy pisma ISKK, przez organ ochrony danych osobowych. Poniżej tekst wniosku, o ponowne rozpatrzenie sprawy w II instancji – także przez GIODO, ponieważ nasza analiza prowadzi do innych wniosków.

 

 30 listopada 2015 roku

Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych
ul. Stawki 2
00-193 Warszawa

Dotyczy: DOLiS – XXX
DOLiS/DEC – XXX

Wniosek
o ponowne rozpatrzenie skargi

Na podstawie art. 127 § 3 Kodeksu postępowania administracyjnego oraz art. 21 ust. 1 Ustawy o ochronie danych osobowych wnoszę o ponowne rozpatrzenie mojej skargi, będącej przedmiotem postępowania DOLiS–XXX, zakończonego wydaniem decyzji – DOLiS/DEC-XXX z dnia 10 listopada 2015 roku (doręczonej 17 listopada 2015 r. )

 

U Z A S A D N I E N I E

Przywołaną decyzją Generalny Inspektor umorzył postępowanie w oparciu o art. 105 K.p.a., uznając je za bezprzedmiotowe. Podstawę stanowiło stwierdzenie ISKK, że nie przetwarza moich danych osobowych, pozyskuje bowiem wyłącznie „anonimowe” dane liczbowe. Nie kwestionuję tego faktu, podobnie jak prawa podmiotu naukowo – badawczego do pozyskiwania tych informacji. Decyzja GIODO oznacza jednak brak zrozumienia zarzutów i żądań mojej skargi. Zmusza mnie tym samym do ich szerszego omówienia.

Aby uniknąć ponownego (jak w kwietniu br.) wyjaśniania podstaw żądania rozstrzygnięcia w trybie indywidualno – skargowym, przypominam, że opisywany niżej proces dotyczy także przetwarzania MOICH DANYCH OSOBOWYCH. Mianem „apostatów” zaś – na potrzeby poniższego wywodu – określam wszystkie osoby ochrzczone posiadające w kościelnych rejestrach adnotacje, którymi określiły się jako „nienależące do Kościoła”, bez względu na tryb ich uzyskania.

ISKK, zgodnie ze złożonymi wyjaśnieniami, „pozyskuje z parafii lub diecezji jedynie zbiorcze zestawienia liczbowe dotyczące badanego zjawiska”. Jednym z „badanych zjawisk” jest aktualna liczba wiernych (członków Kościoła). Potwierdza to przesłana GIODO „przykładowa ankieta”. Pismo ISKK z dnia 29 maja 2013 r. (załączone do mojej skargi) potwierdza jednoznacznie w pkt. 1, że liczba wiernych jest tożsama z liczbą ochrzczonych i obejmuje także tzw. apostatów Doktryna Kościoła uznaje bowiem chrzest za akt „nieodwracalnego wstąpienia”.

Nie budzi żadnych wątpliwości fakt, że „zbiorcze Przywołaną decyzją Generalny Inspektor umorzył postępowanie w oparciu o art. 105 K.p.a., uznając je za bezprzedmiotowe. Podstawę stanowiło stwierdzenie ISKK, że nie przetwarza moich danych osobowych, pozyskuje bowiem wyłącznie „anonimowe” dane liczbowe. Nie kwestionuję tego faktu, podobnie jak prawa podmiotu naukowo – badawczego do pozyskiwania tych informacji. Decyzja GIODO oznacza jednak brak zrozumienia zarzutów i żądań mojej skargi. Zmusza mnie tym samym do ich szerszego omówienia. Aby uniknąć ponownego (jak w kwietniu br.) wyjaśniania podstaw żądania rozstrzygnięcia w trybie indywidualno – skargowym, przypominam, że opisywany niżej proces dotyczy także przetwarzania MOICH DANYCH OSOBOWYCH. Mianem „apostatów” zaś – na potrzeby poniższego wywodu – określam wszystkie osoby ochrzczone posiadające w kościelnych rejestrach adnotacje, którymi określiły się jako „nienależące do Kościoła”, bez względu na tryb ich uzyskania. ISKK, zgodnie ze złożonymi wyjaśnieniami, „pozyskuje z parafii lub diecezji jedynie zbiorcze zestawienia liczbowe dotyczące badanego zjawiska”. Jednym z „badanych zjawisk” jest aktualna liczba wiernych (członków Kościoła). Potwierdza to przesłana GIODO „przykładowa ankieta”. Pismo ISKK z dnia 29 maja 2013 r. (załączone do mojej skargi) potwierdza jednoznacznie w pkt. 1, że liczba wiernych jest zestawienia liczbowe”, docierające do ISKK, powstają poprzez przetwarzanie danych konkretnych osób (w tym apostatów). Bezpośrednio przetwarzania tego dokonują podmioty posiadające informacje, dotyczące poszczególnych osób – najczęściej parafie ich miejsca zamieszkania.

W przypadku przetwarzania moich danych jest to zapewne inny administrator, bowiem GIODO w postępowaniu DOLiS – 440 – 150/11 „ustalił”, że parafia taka nie posiada ŻADNYCH informacji dotyczących mojej osoby. Podtrzymanie tych „ustaleń” wyrokiem WSA z 21 października br. zmusza mnie do złożenia w tamtym postępowaniu – drugiej już – skargi kasacyjnej. Rozstrzygnięciem pierwszej – w kwietniu 2013 r. – NSA „przywrócił” Generalnemu Inspektorowi „kognicję”. Mam nadzieję, że szczegółowe opisanie przedmiotu niniejszej skargi pozwoli uniknąć podobnych komplikacji.
Sam fakt przetwarzania danych apostatów, w celu określenia wartości „badanych przez ISKK zjawisk”, nie narusza jednak przepisów o ochronie danych osobowych. Zbędne jest zatem ustalenie konkretnego podmiotu dokonującego takiej operacji i kierowanie do niego zarzutów. Zarzuty łamania przepisów U.o.d.o. (m. in. wskazanych w skardze – art. 23 i 26 ust. 2) adresuję do ISKK, który nadając „zbiorczym zestawieniom liczbowym” określoną interpretację, zmienia pierwotny charakter i cel przetwarzania danych osobowych apostatów. Przetwarzanie danych tych osób dla opisania wielkości „badanych zjawisk” (ogólnej liczby ochrzczonych, czy też opuszczających szeregi wiernych) nie narusza w żadnej mierze moich praw, chronionych przepisami U.o.d.o. Diametralna zmiana tej oceny następuje z chwilą prezentowania przez ISKK ogólnej liczby ochrzczonych, jako aktualnej liczby członków Kościoła, z równoczesnym zatajeniem liczby osób, których odmienny status został jasno określony adnotacjami w kościelnych rejestrach. Ma to miejsce m.in. w przypadku przekazywania takich informacji na potrzeby GUS. Z dokładnością jednostkową podawana jest liczba ochrzczonych, z pominięciem informacji o liczbie apostatów, w odpowiedzi na pytanie GUS o „liczbę członków związku wyznaniowego”. Potwierdzają to późniejsze publikacje w rocznikach statystycznych. Operując przykładem skrajnym, aby podkreślić świadomą manipulację ISKK, – jeśli nawet 33 miliony ochrzczonych Polaków będzie posiadało adnotacje, stwierdzające brak przynależności do Kościoła, rocznik GUS zamieści i tak informację, że liczba członków Kościoła wynosi 33 miliony, z adnotacją „na podstawie liczby ochrzczonych”. ISKK zamienia tym samym proces przetwarzania danych apostatów, dokonywany wspólnym działaniem podmiotów Kościoła, w postępowanie łamiące prawo. Takie przetwarzanie – wbrew jasno wyrażonemu przez zainteresowanych zakazowi – art. 49 U.o.d.o. nazywa przestępstwem, zagrożonym – w przypadku przetwarzania danych sensytywnych – karą pozbawienia wolności do lat 3. Ustawa nakłada na GIODO, w takim przypadku, dodatkowe obowiązki wymagające podejmowania także działań z urzędu. Ich brak, mimo wyrażonej przez poprzedniego Generalnego Inspektora, podczas telekonferencji, oceny o łamaniu tym procederem przepisów o ochronie danych, skłonił mnie do wniesienia w styczniu br. niniejszej skargi. Fakt przetwarzania w opisany sposób także moich danych osobowych stanowi wystarczającą podstawę wydania żądanego nakazu administracyjnego, adresowanego do ISKK. Precyzując – powinien on „tylko” zobowiązywać do podawania liczby osób, które określiły się jako „nienależące do Kościoła”, zawsze wraz z przekazywaną na zewnątrz informacją o liczbie wiernych (członków Kościoła), wyrażanej – zgodnie z nakazem doktryny – liczbą ochrzczonych. Rozwiązanie takie przywraca podawanym informacjom neutralny, opisujący jedynie wielkość zbadanych zjawisk charakter, pozostawiając interpretację odbiorcom. Nie narusza to – tak ważnych dla Kościoła – nakazów doktryny, a co najważniejsze, usuwa zarzut łamania przepisów U.o.d.o. w procesie przetwarzania danych osobowych apostatów. Wykonanie takiego obowiązku nie wymaga nawet żadnych dodatkowych działań ISKK, poza każdorazowym ujawnianiem posiadanych informacji. W pkt. 3 przywoływanego wyżej pisma z 2013 r., ISKK stwierdza: – „w statystykach dominicantes i communicantes – nie liczymy apostatów”. Badania te prowadzone są corocznie. Zadaje to kłam oficjalnym twierdzeniom, że nie są prowadzone statystyki dotyczące liczby osób występujących formalnie z Kościoła. Pokazuje także właściwy powód „żonglowania” tą informacją. Wykorzystanie tej liczby, dla zmniejszenia mianownika, konstruowanych wskaźników obecności w świątyniach i przyjmowania komunii, podnosi ich wartość, co wpływa pozytywnie na „wizerunek statystyczny” Kościoła. Brak „statystyki apostatów” obok liczby ochrzczonych spełnia zadanie podobne. Naruszanie w ten sposób praw osób, chronionych teoretycznie przepisami U.o.d.o. nie stanowi żadnego problemu, wobec braku reakcji właściwego organu.
Mam nadzieję, że ten szczegółowy opis spowoduje zmianę stanowiska GIODO w II instancji. Możliwe jest nakazanie ISKK ujawniania posiadanych informacji, lub otwarcie kolejnego aktu swoistej „wojny religijnej”, w której rozjemcą – za jakiś czas – zostanie znowu NSA. Rolę WSA – z powodów oczywistych – pomijam.

 

Tekst niniejszego wniosku zostanie opublikowany na portalu internetowym Świecka Polska https://swieckapolska.pl/

                  

PODZIĘKOWANIA dla Ekipy ŚP za pomoc w pracy nad opublikowaniem tekstu.

ISKK podnosi współczynnik likwidując 962 tys. ochrzczonych

pomór-katolików

Wreszcie poznaliśmy dane o uczestnictwie we mszach w 2014 r. Według danych ISKK w dniu zliczania na msze poszło 27,4% Polaków, a 11,4% obywateli przyjęło tego dnia komunię. Obecność na mszach spadła tylko o 0,5 punktu procentowego w stosunku do 2013 r. z powodu gwałtownego spadku liczby ochrzczonych: O PRAWIE MILION W CIĄGU DWÓCH LAT! Ochrzczonych wg danych ISKK jest 85,5%

 

4 stycznia 2016 r. Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego podał z wyjątkowo dużym opóźnieniem wyniki zliczania obecności wiernych na mszach odprawianych 19 października 2014 r. Współczynniki obecności i przystępowania do komunii podane przez ISKK o dziwo zostały identyczne jak w poprzednim roku, mimo dużej zmiany liczby wiernych i mieszkańców, przynajmniej według ISKK. Trudny do zrozumienia współczynnik obecności „katolików zobowiązanych” ISKK oblicza w następujący sposób: w Polsce Instytut doliczył się 32,9 mln ochrzczonych (których wszystkich uważa za katolików, podczas gdy oni sami – niekoniecznie). Za zobowiązanych do chodzenia na msze uważa tylko 82% z nich, czyli 27 mln osób. Z tej liczby 39,1% (10,5 mln) dotarło na msze w dniu zliczania. To aż o 197 tys. osób mniej niż w 2013 r., a o 559 tys. mniej niż w 2012 r.! Te 10,5 mln osób stanowi 27,4% mieszkańców Polski. To o 0,5 punktu procentowego mniej niż rok wcześniej, a o 1,1 punktu mniej niż w 2012 r.

Warto dodać, że gdyby w całej Polsce lub w którejś diecezji na msze poszli wszyscy mieszkańcy, to współczynnik ISKK wyniósłby dla tego obszaru 143%.

Według ISKK gwałtownie spada też liczba katolików. Podana dla 2014 r. liczba 32,9 mln (co stanowi 85,5% ludności Polski) jest aż o 615 tys. mniejsza niż dla 2013 r., o 962 tys. mniejsza niż podana przez ISKK w 2012 r.! Tak duży spadek nie bierze się ze śmiertelności. W 2014 r. było 368 tys. chrztów, co przy 376 tys. zgonów – a umierali przecież nie tylko ochrzczeni – z naddatkiem wyrównuje straty. Spadek nie jest również związany z emigracją. Według badań Kościoła Katolickiego liczba ludności faktycznie mieszkającej w Polsce, a zliczanej przez ISKK, w ciągu roku wzrosła o 464 tys. (z 35,3 do 35,8 mln osób). Można wątpić w to czy ISKK jest w stanie policzyć ludzi w mieszkaniach, do których nie są wpuszczani księża, ale jednak podaje takie dane. Od danych ISKK znacznie różnią się dane Głównego Urzędu Statystycznego, według którego w 2014 r. emigracja czasowa, wyjątkowo duża jak na ostatnie lata, wynosiła 124 tys. osób (emigracja stała dodałaby niewiele do tej liczby). Ale ten ubytek również nie wyjaśnia zniknięcia setek tysięcy katolików. Widocznie w ciągu dwóch lat prawie milion obywateli znalazł jakiś sposób na odchrzczenie się. Bo nie dopuszczam możliwości, że dane ISKK, tak ochoczo powtarzane przez media, są zupełnie do niczego.

Dane otrzymane od ISKK podaje również GUS. Ale w ostatnim roczniku za 2014 r. nie jest to 32,9 mln, ale 33,5 mln! (zob. też wykres). Gdyby użyć liczby ochrzczonych, opublikowanej przez GUS, współczynnik wyniósłby 38,4%. Manipulowanie przez ISKK liczbą w mianowniku (jej zmniejszenie) dało większy wynik dzielenia: 39,1%.

GUS również uparcie powtarza podawany przez ISKK procent ochrzczonych. Dla 2014 r. podał 94,4% (publikacja w lipcu 2015 r.). Jednak podzielenie podanej przez GUS liczby ochrzczonych przez liczbę mieszkańców daje wynik 87,0%! Ciągle nie jest jasne dlaczego GUS co roku publikuje te bardzo niespójne, a więc fałszywe dane. Nowa, mniejsza o 592 tys. osób liczba ochrzczonych podana przez ISKK w styczniu 2016 r. (dla tego samego 2014 r.!) podzielona przez liczbę mieszkańców to 85,5%. ISKK podał inną liczbę łatwowiernemu GUS-owi, a innej, mniejszej, użył do wyliczenia swojego współczynnika, który dzięki temu jest większy (39,1% zamiast 38,4%).

 

katolicy-ludnoscIlustracja (skala pionowa od 32,9 do 36,55 mln osób) pokazuje zmiany danych o liczbie katolików i mieszkańców podawanych przez GUSISKK. Liczba katolików podawana przez GUS również pochodzi z ISKK, ale dotychczas GUS odejmował wiernych Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego, nie informując o tym w przypisach. W roczniku za 2014 r. OP WP jest wliczony, o czym informuje przypis. Jasnoniebieska linia pokazuje jak wyglądałby wykres katolików według GUS gdyby OP WP nadal był odejmowany. Ciekawostką ostatnich danych jest, że tym razem to nie ISKK, ale GUS podaje znacznie większą liczbę katolików, mimo że dane GUS pochodzą również od ISKK.

Źródła: Czy społeczeństwo polskie jest katolickie?, komunikat ISKK, opracowanie ISKK, podsumowanie za rok 2013, analiza danych z lat 2007-2013, roczniki GUS-u za 2014 r.

 

Czy społeczeństwo polskie jest katolickie?

ISKK utrwala dogmat o katolickiej większości.

Polska Agencja Prasowa i inne media przekazały 4 stycznia 2016 r. informację o stanie praktyk religijnych Polaków za rok 2014. Autorem przeprowadzonych badań jest Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego (ISKK), kierowany przez księdza Wojciecha Sadłonia. Ich wyniki, zwykle ogłaszane są najpóźniej w połowie następnego roku. Czym była spowodowana tak znaczna zwłoka tym razem? Ks. Sadłoń nie podał jej przyczyny.

 

dominicantes-2014

 

Z informacji ISKK wynika, że wskaźnik uczestnictwa w niedzielnych mszach (wskaźnik dominicantes) – o dziwo – pozostał niezmienny w stosunku do roku 2013 i wynosi znowu 39,1%. Jak zawsze, ISKK konsekwentnie unika podawania liczb bezwzględnych, celowo podając tylko wskaźnik o skomplikowanej definicji, niemożliwy do zinterpretowania przez osoby, które nie znają jego konstrukcji. W zakładce opisującej metodologię obliczania wskaźnika na stronie WWW ISKK poznajemy informacje, z których wynika, że:

  • 39,1% nie jest odsetkiem liczby ochrzczonych, których Instytut doliczył się 32,9 mln (co stanowi 85,5% ogółu 38,5 mln Polaków),
  • wskaźnik 39,1% obliczono od 82% ochrzczonych (w tym wypadku 27 mln osób), bo według Instytutu tylko oni są zobowiązani do uczestniczenia we mszach. ISKK twierdzi, że właśnie 18% stanowią zwolnieni z tego obowiązku, bo są to dzieci, chorzy i starsi.

Reasumując: 39,1% od 27 mln „zobowiązanych” daje 10,55 mln uczestniczących w mszach w dniu przeprowadzania spisu, co stanowi 27,4% ogółu polskiego społeczeństwa. W stosunku zaś do ochrzczonych, wynosi jedynie 32,1%.

Uważni obserwatorzy życia społecznego i statystyk religijności widzą manipulacje ISKK, które zresztą kopiuje w swoich rocznikach GUS. Kościół katolicki podciąga sztucznie wartość współczynnika dla utrwalenia wizerunku „katolickiej Polski”. Dociekliwych jest jednak stosunkowo niewielu, a media ograniczyły się do powielenia komunikatu ISKK dla PAP bez dokonania jakiejkolwiek analizy przedstawionych liczb i wskaźników. Do świadomości przeciętnego odbiorcy znów dotarła fałszywa informacja o „około 40% Polaków chodzących do kościoła”.

Manipulacje Kościoła katolickiego powodują rozpowszechnienie przekonania o znacznie większym od faktycznego poparciu dla tej organizacji. To z kolei pozwala nadal powielać mit o „katolickiej większości” i żądać dla niej specjalnych przywilejów.

Statystyczne kłamstwo wpłynęło na:

  • zniewolenie III RP umową konkordatową z Watykanem, mimo, że nie uzyskała ona w Sejmie większości wymaganej dla przyjęcia umowy międzynarodowej przekazującej niektóre kompetencje państwa obcej organizacji,
  • wprowadzenie religii do szkół, a później finansowanie jej przez państwo wbrew opinii większości obywateli,
  • gorliwe przekazywanie środków finansowych i nieruchomości w ramach spełniania wszelkich zachcianek kleru.

Wszystko powyższe w ramach niekończącej się wdzięczności za „odzyskaną niepodległość”.

 

Tyle na temat od dawna podnoszony, ale mało znany. W danych ISKK jest więcej ciekawych a dziwnych informacji. O tym w następnych odcinkach.

 

Źródła: komunikat ISKK, opracowanie ISKK, podsumowanie za rok 2013, analiza danych z lat 2007-2013, roczniki GUS-u za 2014 r. Dziękuję za pomoc w redagowaniu tekstu kolegom ze Świeckiej Polski.

Odpowiedź GIODO – bilans otwarcia na drodze do statystycznej prawdy

Błyskawiczna odpowiedź GIODO. Tempo adekwatne do zawartości, która… nie zaskakuje. Dziękujemy i publikujemy.

 

Warszawa, dnia 2015-07-29


BIURO

GENERALNEGO INSPEKTORA
OCHRONY DANYCH OSOBOWYCH
Departament Orzecznictwa, Legislacji i Skarg 


sygnatura pisma: DOLIS-067-30/15/MKR/I/68851

 

W nawiązaniu do Pana wniosku z dnia 27 lipca 2015 r. o udostępnienie informacji publicznej informuję co następuje.
Odnosząc się do pytania nr 1 dotyczącego liczby cyt.: „(…) wystąpień GIODO do właściwych organów Kościoła katolickiego w związku z łamaniem przepisów U.o.d.o. (przetwarzanie bez potwierdzonej rejestracji zbiorów danych osób nienależących do Kościoła oraz przetwarzanie danych takich osób na potrzeby statystyk) przez jego liczne podmioty” informuję, iż do dnia dzisiejszego Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych nie skierował żadnego wystąpienia w ww. zakresie.
W odpowiedzi na pytanie nr 2 dotyczące liczby cyt.: „(…) zawiadomień o popełnieniu przestępstw w/w działaniami, przez znane sobie podmioty skierował GIODO do organów ścigania” informuję, iż do dnia dzisiejszego Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych nie skierował żadnego zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w ww. zakresie.

 

Pismo podpisała:
Z up. Generalnego Inspektora
Ochrony Danych Osobowych
Dyrektor Departamentu Orzecznictwa,
Legislacji i Skarg
Monika Krasińska

 

Kilka zdań wyjaśnienia.

W cytowanym już piśmie z 7 kwietnia br. Generalny Inspektor wyjaśnił, że reakcje na łamanie przepisów U.o.d.o. o charakterze ogólnym „należą do autonomicznych kompetencji GIODO i nie są realizowane na wniosek”. Równocześnie stwierdził, że informacje o takich faktach „mogą stać się impulsem do podjęcia takich działań”. Dotychczasowe „impulsy”, jak widać były zdecydowanie za słabe. Czyniąc własnością publiczną udostępnione na nasz wniosek informacje wzmacniamy je zatem.

Łamanie prawa opisanym przetwarzaniem danych na potrzeby statystyk ma charakter „systemowy”. Lekceważenie ustawowego zakazu przetwarzania danych osób deklarujących formalny brak przynależności do Kościoła wynika z przekonania o nadrzędności doktrynalnej fantazji (wywodzonej wprost z kanonu 11 Kpk) o „nieodwracalnym włączeniu w mistyczne ciało Chrystusa aktem chrztu”. Przestępstwo zdefiniowane art. 49 U.o.d.o. popełniane jest jednak przez określone podmioty Kościoła, a nie przez „mistyczne ciało”.

Zainteresowanie indywidualną skargą, złożoną zresztą w celu przypomnienia o problemie, jest ustawowym obowiązkiem GIODO. Oczekujemy reakcji na ogólny charakter zjawiska. Ich dalszy brak skłoni nas do sformułowania pytania o odpowiedzialność Organu winnego zaniechań.

zmierzając do prawdy – prostujemy ścieżki i szukamy instrumentów

Awizowany wcześniej nasz kolejny krok na drodze do statystycznej prawdy. Skierowaliśmy kolejne pytania do GIODO. Teraz bardziej szczegółowe. Mają na celu wyjaśnić, że jeśli GIODO twierdzi, że instrumentów reagowania na łamanie prawa nie ma (tak w odpowiedzi było), to… nawet ślepy je w Ustawie znajdzie. Czy może to być cenną wskazówką dla Nowej Pani Minister przy szukaniu i stosowaniu instrumentów prawnych w przyszłości? Na razie wymiana powitalnych uprzejmości trwa.

Publikacja odpowiedzi za około 14 dni. Treść raczej łatwo przewidzieć, ale… najciekawsze zawsze dopiero przed nami.

 * * *

Gene­ralny Inspek­tor Ochrony Danych Osobowych

Stawki 2

00–193 War­szawa

 

Na podstawie art. 10 ust. 1 Ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz. U. z 2014 r., poz. 782 z późn. zm.) proszę o udzielenie informacji:

  1. Ile wystąpień skierował GIODO do właściwych organów Kościoła katolickiego w związku z łamaniem przepisów U.o.d.o. (przetwarzanie bez potwierdzonej rejestracji zbiorów danych osób nienależących do Kościoła oraz przetwarzanie danych takich osób na potrzeby statystyk) przez jego liczne podmioty?
  2. Ile zawiadomień o popełnieniu przestępstw w/w działaniami, przez znane sobie podmioty skierował GIODO do organów ścigania?

 

Portal „Świecka Polska” zareagował na objęcie stanowiska GIODO przez Panią dr Edytę Bielak-Jomaa przesłanym 21 maja br. mailem. Informowaliśmy o naszej kilkuletniej aktywności na odcinku przetwarzania danych przez kościoły, wyrażając nadzieję na owocną  współpracę z Panią Minister. Mój wniosek z 29 czerwca br. miał na celu ustalenie „bilansu otwarcia” nowej kadencji GIODO w zakresie będącym od dawna przedmiotem naszych zainteresowań. Odpowiedź zmusiła mnie do „pytań uzupełniających” oraz szerszego wyjaśnienia powodów takiego ich sformułowania. Mam nadzieję, że pomoże to Pani Minister zrozumieć intencje i dostrzec „historyczny” wymiar żądań zgłaszanych wnioskiem. Nie jest moim celem stworzenie cyklu publikacji – GIODO odpowiada. Kolejnych wniosków na razie nie będzie. Będziemy jednak nadal domagać się pełnego respektowania zapisów U.o.d.o. przez podmioty Kościoła i monitorować aktywność GIODO na tym polu, więc pytania „o postępy” zapewne za jakiś czas się pojawią.

 

Informacja o braku rejestracji zbiorów danych osób nienależących do Kościoła jest jedyną realizującą wprost żądania poprzedniego wniosku. Przytoczenie treści art. 12 U.o.d.o. zwieńczone tezą o braku instrumentów represyjnego reagowania rozminęło się z   szerszym zakresem pytania, obejmującym także pozostałe możliwe reakcje. Postawiona natomiast teza nie odpowiada zapisom Ustawy, co wykazuję niżej.

Podobnie informacja o „zainteresowaniu” GIODO problemem przetwarzania danych przez ISKK z powodu indywidualnej skargi (DOLiS – 440 – 51/15) nie stanowi realizacji żądań tamtego wniosku, opisanych pytaniem nr 2. Generalny Inspektor w piśmie z dnia 7 kwietnia br. oceniał to identycznie, informując skarżącego, że: „Kontrola zgodności przetwarzania danych z przepisami o ochronie danych osobowych w sprawach dotyczących przetwarzania danych osobowych bliżej nieokreślonych osób należy bowiem do autonomicznych kompetencji Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, w związku z czym nie jest realizowana na wniosek. Pismo w sprawie nie dotyczącej przetwarzania danych osobowych jego nadawcy może stać się impulsem dla Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych do podjęcia czynności z urzędu, jednakże osoba ta, nie jest stroną tych czynności, w związku z czym nie jest informowana o ich przebiegu i wynikach.”

W trybie przewidzianym zatem do uzyskania takich informacji pytam o reakcje GIODO na „systemowy” charakter  łamania przepisów o ochronie danych osobowych przez wszystkie zaangażowane podmioty Kościoła. Dotyczy to bliżej nieokreślonych osób, które własnymi decyzjami o „wystąpieniu”, na gruncie przepisów U.o.d.o., zakazały dalszego (z wyłączeniem archiwowania) przetwarzania własnych danych przez Kościół. Instytucje kościelne, rozstrzygając jednak kryteriami doktrynalnymi o prawie do dalszego przetwarzania danych takich osób na potrzeby statystyk, łamią wszystkie te zakazy. Szczególna rola ISKK w tym procesie wynika z określania w przesyłanych poszczególnym jednostkom organizacyjnym ankietach „kryteriów zaliczania” oraz przekazywania na zewnątrz finalnych efektów liczbowych. Wyjaśnienia ISKK, które GIODO otrzymał 3 lipca br. po raz kolejny potwierdzają znane wcześniej fakty. Nie stanowią jednak informacji o wcześniejszych działaniach GIODO przeciwstawiających się ogólnemu wymiarowi tego procesu. Przedłużająca się analiza stwierdzenia ks. Wojciecha Sadłonia – aktualnego dyrektora ISKK, że dane skarżącego nie są przetwarzane przez Instytut otrzymujący tylko efekt w postaci „anonimowych liczb” może skutkować w postępowaniu indywidualnym… skargą na przewlekłość postępowania, trwającego już ponad pół roku.

Wśród przywołanych artykułem 12 U.o.d.o. zadań Generalnego Inspektora   zwracam uwagę na kontrolę zgodności przetwarzania danych z przepisami (pkt. 1) oraz podejmowanie działań zmierzających do doskonalenia ochrony danych (pkt. 6). Instrumenty realizacji określa m. in. art. 14 i 18 Ustawy, przewidując także działanie „z urzędu”, a nie tylko na wniosek strony.

We wrześniu 2013 roku, w ramach krakowskich „Dni Świeckości”, odbyła się telekonferencja z udziałem ówczesnego GIODO. Jedną z podniesionych kwestii był brak rejestracji wspomnianych zbiorów. W maju ubiegłego roku, podczas podobnego spotkania z  ekipą „Świeckiej Polski”, Pan Minister odniósł się do  nieuprawnionego przetwarzania danych na potrzeby statystyk ISKK. W obydwu przypadkach określił się jako zwolennik wstępnego reagowania na oczywiste łamanie przepisów U.o.d.o.  łagodniejszymi niż sankcje karne, instrumentami. Wpisując się zatem w zaproponowaną odpowiedzią GIODO konwencję, przytaczam art. 19a U.o.d.o.:

„Art. 19a. 1. W celu realizacji zadań, o których mowa w art. 12 pkt 6, Generalny Inspektor może kierować do organów państwowych, organów samorządu terytorialnego, państwowych i komunalnych jednostek organizacyjnych, podmiotów niepublicznych realizujących zadania publiczne, osób fizycznych i prawnych, jednostek organizacyjnych niebędących osobami prawnymi oraz innych podmiotów wystąpienia zmierzające do zapewnienia skutecznej ochrony danych osobowych.
2. Generalny Inspektor może również występować do właściwych organów z wnioskami o podjęcie inicjatywy ustawodawczej albo o wydanie bądź zmianę aktów prawnych w sprawach dotyczących ochrony danych osobowych.
3. Podmiot, do którego zostało skierowane wystąpienie lub wniosek, o których mowa w ust. 1 i 2, jest obowiązany ustosunkować się do tego wystąpienia lub wniosku na piśmie w terminie 30 dni od daty jego otrzymania.”

Podane przesłanki zrodziły żądanie „uzupełnienia”, którego zakres precyzuje pytanie nr 1.

 

Wykazałem w poprzednim wystąpieniu, że obydwa opisywane i powszechne zachowania są przestępstwami zdefiniowanymi w Ustawie. Decyzje GIODO (ponad czterdzieści na pewno prawomocnych, w tym pierwsza od ponad półtora roku), nakazujące proboszczom dokonanie aktualizacji danych osób „występujących z Kościoła”, wskazują wprost popełniające je podmioty. Daje to instrument, a w zasadzie nakłada na GIODO obowiązek „represyjnego” reagowania, wynikający z art. 19 U.o.d.o.

„Art. 19. W razie stwierdzenia, że działanie lub zaniechanie kierownika jednostki organizacyjnej, jej pracownika lub innej osoby fizycznej będącej administratorem danych wyczerpuje znamiona przestępstwa określonego w ustawie, Generalny Inspektor kieruje do organu powołanego do ścigania przestępstw zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, dołączając dowody dokumentujące podejrzenie.”

Z tych przesłanek wynika treść i forma pytania nr 2 w niniejszym wniosku.

 

Monitorując postępy na opisanym odcinku ochrony danych osobowych będziemy ponawiać pytania o wykorzystanie instrumentów przywołanych treścią postawionych pytań, a w razie potrzeby żądać ich wykorzystania przez GIODO.