KTO KŁAMIE PROBOSZCZ CZY KURIA – OTO JEST PYTANIE ?

ZAPRASZAM NA ROZPRAWĘ DO WSA W WARSZAWIE

UL. JASNA 2/4

21 PAŹDZIERNIKA, GODZ. 12’30,  SALA „F”

 

Szykuje się ciekawa rozprawa. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie rozstrzygnie kto kłamie, Proboszcz czy Kuria, bowiem udzielili sprzecznych odpowiedzi na to samo pytanie dotyczące przechowywania i przetwarzania danych osobowych!

 

Moja historia najpierw apostazji a następnie utarczki z GIODO i Sądami o wyegzekwowanie zakazu przetwarzania danych osobowych przez Krk zaczęła się jeszcze w roku 2005. Otóż wtedy to zdecydowałem o  „wypisaniu się” z Krk by – jako ateista i antyklerykał – nie podbudowywać swoją statystyczną osobą potęgi tej obecnie nadzwyczaj zakłamanej a w przeszłości zbrodniczej instytucji.

 

Dokładnego omówienia „jak to leciało” oraz przeanalizowania wynikłego w konsekwencji, bezprecedensowego procesu i jego otoczki podjął się  Maciek Psyk na swym portalu http://wystap.pl/proces-zbigniewa-kaczmarka-dokumenty/

 

Po części z powodu tego procesu – a co za tym idzie niepotrzebnego dla Krk rozpropagowania słowa i pojęcia apostazji oraz konsekwencji „służbowych” jakie poniósł za dopuszczenie by ten „ekskrement wpadł w wentylator” – dotychczas zadufany w sobie i niedostępny proboszcz zaczął mówić ludzkim głosem! W efekcie w połowie roku 2006 otrzymałem zaświadczenie o skutecznym dokonaniu apostazji.

Byłem przekonany, że odniosłem pełne zwycięstwo, że postawiłem na swoim, i że od tego czasu wreszcie jestem WOLNYM CZŁOWIEKIEM!

Jednak na początku 2010 roku planujący wtedy uruchomienie swego portalu Maciek Psyk zburzył moje przekonanie o skuteczności tego sprzed lat „rozwodu” z Krk. Uświadomił mi wyrafinowane oszustwo kościoła dokonywane poprzez „sakrament apostazji” oraz niezbędność wyegzekwowania zakazu przetwarzania przez tę instytucję swych danych osobowych dla rzeczywistego uszczuplenia ich „stanu posiadania”. Od tego momentu de facto rozpoczął się drugi etap walki o pełne odcięcie się od Krk. W sensie prawnym i z najważniejszym dla mnie skutkiem w postaci nie wliczania „mojej skromnej osoby” do zestawień statystycznych po stronie wiernych…

 

Na początek wysłałem do proboszcza parafii zamieszkania, pytanie czy – a jeśli to jakie – moje dane osobowe przetwarza. Grzecznie i w ustawowym terminie poprzez swego organistę dostarczył  mi pisemną odpowiedź,  że   „w dokumentacji tutejszej parafii osoba o takich danych nie figuruje i siłą rzeczy takie dane osobowe nie są przetwarzane”.

W zasadzie na tej wymianie uprzejmości można by skończyć. Jednak nam zależało na poznaniu stanowiska i wyjaśnieniu jak sobie z tym zagadnieniem poradzi GIODO, na jakiej pozycji stoi i co zrobi z problemem przetwarzania przez Krk danych osób, które popełniły apostazję.

W tym celu zabawiłem się w pieniacza i wykorzystałem fakt, że proboszcz w piśmie skierowanym do mnie zamieścił rozdzielnik:

Egz. nr 1.  Adresat

Egz. nr 2.  Ad acta

W piśmie skierowanym do GIODO zawnioskowałem o sprawdzenie przez przedstawiciela tego wysokiego Urzędu jakie dane osobowe bez mojej zgody przetwarza i jakie informacje o mnie gromadzi proboszcz parafii mego miejsca zamieszkania. Dowodem na księżowskie rozmijanie się z prawdą była ta właśnie sprzeczność pomiędzy jego oświadczeniem iż „nie figuruję w dokumentacji” przy jednoczesnym złożeniu egzemplarza nr 2 „ad (moje!) acta”.

GIODO – czego się spodziewaliśmy – po wstępnym wyjaśnieniu (czyli wysłaniu właściwego pytania do  proboszcza) odmówił zajęcia się sprawą. Z powodu po pierwsze potwierdzenia przez księdza wcześniej udzielonej mi informacji a po drugie stwierdził, że nie ma kognicji do kontrolowania przetwarzania danych osobowych przez Krk.

Odwołanie się nie zmieniło decyzji GIODO więc pozostała droga sądowa.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie poparł stanowisko GIODO.

Odwołaniem od tego wyroku mogła być tylko kasacja do Naczelnego Sądu Administracyjnego, którą oczywiście wykonałem. Tu uzyskałem korzystny dla siebie wyrok, czym wpisałem się w długą serię kilkunastu orzeczeń tegoż Sądu, gdzie wreszcie jasno sprecyzowano, że w Polsce prawo cywilne jest nadrzędnym nad prawem kanonicznym, oraz że GIODO jednak ma kognicję do wydawania merytorycznych decyzji wobec instancji Krk w sprawach dotyczących przetwarzania danych osobowych osób które skutecznie wystąpiły  z Kościoła.

Mimo w ten sposób przyłożenia swojej ręki (i portfela…) do zbiorowego sukcesu i uzyskania przez naszą grupę tych nadzwyczaj ważnych, fundamentalnych wręcz dla dalszego „odkleryczania” Polski wyroków – moja sprawa o sprawdzenie czy i jakie dane osobowe w parafii NMP Królowej Polski w Olecku są przetwarzane upadła…

To nie znaczy, że złożyłem broń i pozwoliłem „swemu” nowemu już proboszczowi na zapomnienie o sobie…

 

Otóż w zamierzchłej przeszłości, w czasach gdy w całym Olecku funkcjonowała tylko jedna parafia a ja byłem jeszcze bogobojną dzieciną – czyli w latach 60-tych ubiegłego wieku – przyjąłem w tejże parafii sakramenty I komunii i bierzmowania. Wiem, że właściwa dotycząca tych wydarzeń dokumentacja nie jest niszczona a przechowywana (czyli przetwarzana!) w parafii, w której te sakramenty były udzielane. Wiem też, że w Olecku sytuacja jest nieco inna i archiwalia z kościoła gdzie tych sakramentów dostąpiłem zostały złożone w nowo utworzonej (1987 r.) parafii z  której to właśnie proboszczami (a oni ze mną 😉 ) przez ostatnie lata mam na pieńku.

 

Ponownie zadałem pytanie o swoje dane osobowe do już obecnego proboszcza. Tak jak poprzednio dowiedziałem się, że nie figuruję i że on nie przetwarza żadnych moich danych. I to wszystko w sytuacji gdy wiem na pewno, że co najmniej dokumentacja dotycząca mojej I komunii i bierzmowania pozostaje w przez niego administrowanych zasobach archiwalnych!

W swej odpowiedzi dla GIODO na pytanie o te kwestie proboszcz jednoznacznie zasugerował, że bezpodstawnie czepiam się akurat jego o dokumenty dotyczące wydarzeń, które miały miejsce  w innej parafii i to długie lata przed tym, zanim ta zarządzana przez niego została ustanowiona.

A  GIODO jak to GIODO – taki mocno wierzący, że wziął i na słowo uwierzył księdzu, a nie mnie i oddalił skargę.

Do odwołania od tej decyzji, jako dowody na to, że  proboszcz bezczelnie kłamie, dołączyłem swoją relację z rozmowy z proboszczem parafii w której mnie „komunizowano” i bierzmowano. Otóż na zadane mu  pytanie czy dysponuje dokumentami z tamtego okresu potwierdził, że są one przeniesione przed laty do tej drugiej, nowo utworzonej parafii i tym samym są w dyspozycji „mojego” proboszcza!

Dołączyłem również dokument wystawiony i podpisany przez proboszcza obecnej mojej parafii potwierdzający dokonanie przez niego WŁASNORĘCZNIE wpisu o apostazji dokonanej przez  znajomą w jej  księdze chrztu. Znajomej, która była chrzczona w tym samym kościele w latach 60-tych gdzie i ja w tym samym czasie przyjmowałem sakramenty! A więc jeśli jej księga chrztu z tamtego okresu znajduje się w zasobach administrowanych przez „mojego” proboszcza, w jego dyspozycji to jest to ewidentny, pośredni dowód na to, że i dokumenty zawierające moje dane osobowe z tamtej parafii z interesującego mnie okresu także ma w swym posiadaniu tenże proboszcz-kłamczuszek.

Jednak GIODO jakoś nie docenił wagi tych przedstawionych – moim zdaniem niepodważalnych – dowodów i z uporem godnym lepszej sprawy  ponownie dał wiarę proboszczowi.

Odrzucił również moją sugestię, że w tak dwuznacznej sytuacji zasadnym byłoby wysłanie do Olecka inspektora z GIODO celem sprawdzenia stanu faktycznego na miejscu. Nie omieszkał pouczyć mnie, że takie kontrole GIODO może przeprowadzać (JUŻ MA KOGNICJĘ!!!) jednak jest to zawsze wynikiem jego decyzji a nie żądania strony skarżącej się…

Przecież wiedziałem, że nie mogę mu rozkazywać, ale cieszy, że bierze taką ewentualność pod uwagę i nawet ujawnia to na piśmie!

Może jednak „takie cóś” wreszcie się stanie? Może nie „kiedyś” a już wkrótce ten pierwszy raz w Polsce? Może w Olecku 😉 …

 

W tym stanie rzeczy nie pozostało mi nic innego jak zaskarżyć decyzję GIODO – jako podjętą bez zbadania z należytą starannością wszystkich przedstawionych dowodów – do WSA w Warszawie.

Zupełnie przypadkiem wpadł mi w ręce, chyba najmocniejszy dowód, jaki mógłbym przedstawić na okoliczność mijania się z prawdą tego lokalnego funkcjonariusza Krk.

Była taka praktyka w latach 60-tych, że I komunię i bierzmowanie organizowano dla kilku roczników dzieci jednocześnie. W moim wypadku tak się złożyło, że zaliczałem te sakramenty razem z moją  o dwa lata młodszą siostrą.

Wykorzystałem tą sytuację w ten sposób, że poprosiłem siostrę by napisała list do Kurii Biskupiej w Ełku. Siostra zwróciła się więc w nim o wskazanie gdzie zostały przeniesione – jak słyszała – dokumenty z lat 60-tych z kościoła w którym przyjmowaliśmy sakramenty i do którego proboszcza ma się zwrócić by otrzymać potrzebne jej  zaświadczenia o I komunii i bierzmowaniu. Poinformowała, że mieszka w Warszawie, więc jeśli na jeden dzień przyjedzie do Olecka to chce od razu trafić do właściwego księdza.

Do swego pozwu dołączyłem więc – podpisaną przez samego Kanclerza Kurii – odpowiedź jaką na swe pismo otrzymała, a w której ten wyjaśnił, że według jego wiedzy dokumentacja z tamtego kościoła i z tamtego okresu jest przechowywana w parafii „mojego” proboszcza – kłamczuszka.

Jest więc słowo proboszcza przeciw słowu jego biskupa…

Ciekawe jak z tej ewidentnie jasnej sytuacji wybrnie Wysoki Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, z racji werdyktów w sprawach toczonych przeciw funkcjonariuszom Kościoła zwany przez nas żartobliwie  Watykańskim Sądem Apostazyjnym?

Jakie uzasadnienia dla przyznania racji stanowisku GIODO wymyśli? Jak zinterpretuje kłamstwa księdza, by okazało się, że jest on prawdomówny i niewinny  jako ta lelija biała…

Bo o tym, że będzie chciał „wywrócić kota na drugą stronę” jestem całkowicie przekonany.

Doświadczyliśmy przed tym Sądem już tak wielu niespodzianek, że nic w wydaniu tej Temidy nie jest w stanie nas zaskoczyć…

Mogą wydarzyć się ciekawe niespodzianki 🙂 …

Wiele wskazuje na to, że zanosi się na niezły spektakl!

Jednym słowem – będzie się działo!

 

Tak więc wszystkich chętnych na tę z pewnością bardzo ciekawą rozprawę zapraszam!

Termin i miejsce rozprawy:

 

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie

Ul. Jasna 2/4

21 października 2015 r. –  godz. 12:30 – Sala F

11 komentarzy do “KTO KŁAMIE PROBOSZCZ CZY KURIA – OTO JEST PYTANIE ?”

  1. Podziwiam wytrwałość w dążeniu do celu. Ale mimo wszystkim paragrafom. Mimo ustawom. Mimo prawu spisanemu i nie pisanemu (?) jest coś takiego jak doktryna kościoła katolickiego. Ta doktryna w swojej mocy zakłada, że po chrzcie świętym ŻADEN ochrzczony nie jest w stanie zmyć z siebie tego wydarzenia. Jest się ochrzczonym i basta. I należy się do tych ludzi, którzy przyjęli Jezusa Chrystusa, czy jakoś tak. Teoretycznie i prawnie kościół katolicki może i dopuszcza coś takiego jak apostazja (bo musi?) ale tak na prawdę, nawet zgodnie z doktryną kk i jakimiś bliżej mi zapomnianymi prawami kościelnymi, żaden człowiek nie może wycofać z siebie chrztu. Bo podobno chrzest jest wieczny, na zawsze, bleble i amen. Jeśli więc taki chrzest jest permanentny, to oficjalnie kościół może powiedzieć, że taki a taki klient nie godzi się łożyć na kościół, nie chce już wierzyć, ale tak serio, to zostanie to wpisane do akt, po czym schowane do szafy. Kościół twierdzi, że katolikiem jest się NA ZAWSZE. Że nie da się zrezygnować z tego daru. Jaki jest więc sens apostazji? Oczywiście jest sens. Trzeba próbować. Jeśli nawet nie działa, to przynajmniej pokazuje Kościołowi ilu ludzi myśli samodzielnie. Choć wg kościoła, katolikiem jest się na całe życie. A papier? Papier to ważna rzecz. Nikt nie ma takiej bazy powiązań rodzinnych jak Kościół, lub jego instytucje. Papiery setki lat wstecz. Historie rodzin, pokoleń. Wszystko jest. Chyba, że się spaliło a kopii brak. Wtedy i tak, zgodnie z doktryną kościoła, człowiek ochrzczony jest na zawsze katolikiem i nic tego nie zmieni. Nawet wystąpienie z kościoła. Prawo prawem a kościół i tak może więcej. Bo nad kościołem prawa nie ma. (konkordat tego przykładem). Dziękuję.

    1. Odnoszę wrażenie, że analizujesz tę problematykę z pozycji człowieka wierzącego, będącego zadeklarowanym członkiem Krk choć jednocześnie człowiekiem otwartym i myślącym. Na poważnie bierzesz to co kościół ustanowił sobie w swoich wewnętrznych przepisach.
      Natomiast ja NAPRAWDĘ jestem ateistą! Wykluczam istnienie jakiegokolwiek bóstwa, nie przyjmuję za prawdę tych wszystkich klechd biblijnych w tym rzekomego faktu odgórnego narzucenia dla ludzkości przykazań ani też nie uważam za stosowne i rozsądne podporządkowywanie się pod jakieś tam wymyślone i modyfikowane przez wieki przez grono śmiesznie poubieranych spryciuli kodeksy.
      W pierwszej kolejności jestem OBYWATELEM i prawo któremu jestem podporządkowany to PRAWO CYWILNE!
      My właśnie w swoich działaniach zupełnie ignorujemy tamto kanoniczne a opieramy się na tym ziemskim, właśnie cywilnym, stanowionym. Nas nie interesuje co w swych wewnętrznych uregulowaniach zaleca, poleca, nakazuje i czego przestrzega (albo i nie…) strona kościelna. Kto chce to może się do tych zasad stosować. Wolna wola! Ateistę, innowiercę a także kogoś kto formalnie zerwał z tą instytucją wszelkie więzi te zasady nie dotyczą! To nie są klimaty w których ja chcę funkcjonować!
      Jako człowiek samodzielnie myślący i mający z mocy Konstytucji oraz prawa cywilnego możliwość decydowania o nienależeniu do grupy wyznaniowej po prostu od tej grupy się odłączam. Na to, co kościół o mnie jako byłym jego członku i na mój temat będzie myślał nie zwracam uwagi, pozostawiam to w takim… niedopowiedzeniu. Mnie to po prostu nie interesuje!
      Nie sposób jednak mieć wpływ na to jak do poszczególnych problemów ta instytucja podchodzi. W tym do sławetnej niezmywalności chrztu i pozostawaniem po tym pokropku katolikiem aż do śmierci. Jednak nikogo z nas nie interesuje „zmywanie” chrztu, „odkręcanie” zaistniałych (chrzest, komunia, bierzmowanie, ślub kościelny itp.) faktów czy też likwidacja zbiorów archiwalnych! Bo te pierwsze rzeczywiście przecież zaistniały a przechowywanie przez funkcjonujące organizacji swoich wewnętrznych akt jest prawnie dozwolone.
      Najważniejszą dla nas sprawą, tym o co od lat walczymy jest RZECZYWISTA rozdzielność kościoła od Państwa!
      Jako OBYWATELE życzymy sobie, by państwowe, cywilne sądy i wszelkie inne, nie związane z Krk instytucje orzekały, podejmowały swe decyzje i działania WYŁĄCZNIE w oparciu o prawo cywilne!
      Bo dotychczas różnie z tym bywało…
      „I śmieszno i straszno” bywało w naszych kontaktach z GIODOWSA w Warszawie, gdy te z gruntu świeckie, mające stać na straży prawa cywilnego instytucje kierowały się w swoich werdyktach dziwną mieszaniną przepisów prawa kanonicznego i cywilnego…

  2. Mam wrażenie, że tu już sprawa zaszła za daleko.
    Bierzmowanie się odbyło? Odbyło.
    Szanowny Autor brał udział? Brał.
    Więc usuwanie jego nazwiska z listy jest fałszowaniem historii.

    1. Nie do końca rozumiem „o co Ciebie biega”…
      Odnoszę wrażenie, że albo nie rozumiesz zagadnienia albo z wyrachowaniem usiłujesz wmówić nam coś czego nie ma.
      Przecież nikt ani nie żąda „usuwania nazwiska z listy”., ani nawet nie ma takich zamiarów.
      Te wydarzenia z przeszłości rzeczywiście miały miejsce a wszelkie instytucje, organizacje (w tym kościoły) mają prawo przechowywać służące do ich statutowej działalności archiwa.
      Czym innym jest więc przechowywanie (przetwarzanie) archiwaliów a czym innym gromadzenie nowych informacji o delikwencie, który formalnie zerwał z danym kościołem. O ile to pierwsze jest legalne to dalsze chomikowanie danych już nie i podlega pod właściwe paragrafy.
      Poza tym jest jeszcze coś takiego jak dostęp obywatela do swych przetwarzanych przez instytucje i organizacje – a więc i kościoły – danych osobowych. Zarówno do tych archiwalnych jak i bieżących.
      No i właśnie poprzez zakłamywanie rzeczywistości, poprzez zaprzeczanie ewidentnemu faktowi przechowywania moich akt – z pewnością tych archiwalnych a być może także informacji obecnie zbieranych, już nielegalnych – proboszcz uniemożliwia mi wyegzekwowanie mojego prawa do okresowego w nie wglądu.

    2. Rozumiem, że materia „wystąpienia z Krk”, a właściwie zawiadomienia tej organizacji o NIENALEŻENIU, jest niebywale trudna dla przeciętnego człowieka. Podstawa do jej zrozumienia to:
      1. osoby nienależące do Krk NIE żądają, i nigdy tego żądały, aby w jakikolwiek sposób wykreślać, czy też wymazywać zapisów dotyczących chrztu oraz pozostałych sakramentów.
      Ten fałszywy przekaz pojawił się w wypowiedziach duchownych, a także w publikacjach prokościelnych dziennikarzy. Wszystko po to, by stworzyć wrażenie, że oto pojawili się ludzie, chcący dokonać rzekomego zamachu na „święte księgi parafialne”. Jak widać z Twojego wpisu, niestety, wrył się głęboko w świadomość wielu Polaków.

      2. Jedyne żądanie osób nienależących do Krk, którego spełnienia domagają się to:
      NANIESIENIE ADNOTACJI w Księdze Chrztu (obok historycznego zapisu faktu dokonania sakramentu) o nienależeniu do Kościoła katolickiego, a tym samym zaprzestania przetwarzania ich danych osobowych. W tym – co niezmiernie ważne z punktu widzenia wpływu na funkcjonowanie naszego kraju – kategorycznego zaprzestania fałszowania danych statystycznych przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego. Otóż, tenże instytut przekazuje do GUS-u liczbę osób ochrzczonych, zamiast rzeczywistą ilość katolików, czyli pomniejszoną o osoby, które oświadczyły, że do Kościoła katolickiego nie należą oraz o tych, którzy dokonali tzw. apostazji, ufając swoim proboszczom, że jest ona równoznaczna z wystąpieniem z Krk.

    3. Nikt nie mówi o usuwaniu danych tylko ich aktualizacji – bierzmował się, wystąpił z KrK.

  3. Zbyszku, cieszę się, że Twoja sprawa „z GIODO”, która znowu była pierwsza w Polsce, bo już takie masz szczęście 🙂 po ponad pięciu latach trafia na wokandę. Przez pięć lat można z maturzysty magistra zrobić a nasza Temida tyle potrzebowała żeby dobrnąć do wyroku „merytorycznego”. 🙂
    A jeśli chodzi o sedno to parafia powstała w 1987 roku a diecezja w Ełku w 1992 więc „czepienie się” tego jak diabeł duszy jest rzeczywiście najprostsze żeby wymanewrować sprawę na manowce i „nie móc” dojść do meritum. Także kibicuję i tego się spodziewam, bo ilu tam mamy przyjaciół to wiemy. 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *