Archiwum kategorii: wystąpienie z kościoła

Czy proboszcz może bezkarnie poświadczać nieprawdę? Kolejny akt.

 

 

Kilka miesięcy temu postawiliśmy tytułowe pytanie. Obiecaliśmy je skierować do właściwych instytucji, a odpowiedzi przedstawiać czytelnikom. Odpowiedź policji, reprezentowanej przez KPP w Stalowej Woli, wraz z informacją o skierowaniu do nadzorującej prokuratury prośby o kolejną, prezentowaliśmy tutaj.

Stalowowolska prokuratura wykonała unik. Jest nim zarzadzenie, odmawiające przyjęcia zażalenia, na postanowienie policji. Powód? Policja omyłkowo – zdaniem prokuratury – uznała, że zawiadamiający o przestępstwie został pokrzywdzony. Powinna stwierdzić, że pokrzywdzone mogły zostać wyłącznie … dokumenty. Zatem nasz Bohater żalić się nie miał prawa, skoro nie spotkała go krzywda. Potencjalnie poszkodowane dokumenty same się natomiast nie zażaliły. Słusznie zresztą. Policja „ustaliła” przecież – wypowiedzią proboszcza – ich prawidłowy stan. A jeśli pismo duchownego, skierowane do „donosiciela”, dowodzi czegoś innego? Nie może być dowodem. Adresowane było do „kandydata na apostatę”, który własnym postępowaniem wyjęty został spod wszelkiego prawa. Poza kanonicznym, oczywiście, któremu jak wiadomo podlegają wszyscy bez wyjątku. 🙂

Czy sąd, poproszony o skłonienie prokuratury do jednoznacznej odpowiedzi, zamiast stosowania uników, zmieni coś w tej sytuacji? Poinformujemy.

Po zapoznaniu się z poniższym zażaleniem, czytelnicy mogą sami powróżyć – górą będzie świecka Polska, czy śmieszna Polska? 🙂

 

 

 

 

Warszawa, dnia 29 stycznia 2016 r.

 

 

SĄD REJONOWY W STALOWEJ WOLI

ul. ks. Jerzego Popiełuszki 16

37-450 Stalowa Wola

za pośrednictwem

Prokuratora Rejonowego w Stalowej Woli

ul. ks. Jerzego Popiełuszki 16

37-450 Stalowa Wola

 

Dotyczy: Ko 471/15 (DII – 2145/15)

 

Zażalenie

na zarządzenie Ko 471/15 Prokuratora Rejonowego w Stalowej Woli z dnia 12 stycznia 2016 r., odmawiające przyjęcia zażalenia, w związku z postanowieniem KPP w Stalowej Woli z dnia 4 listopada 2015 r., odmawiającym wszczęcia dochodzenia.

 

 

Na podstawie art. 429 § 2 K.p.k., w związku z art. 465 § 1 i 2 K.p.k. oraz art. 466 § 1 K.p.k. zaskarżam w całości zarządzenie Ko 471/15 Prokuratora Rejonowego w Stalowej Woli z dnia 12 stycznia 2016 r. (doręczone 22 stycznia 2016 r.), odmawiające przyjęcia zażalenia w związku z postanowieniem KPP w Stalowej Woli z dnia 4 listopada 2015 r. (DII – 2145/15) odmawiającym wszczęcia dochodzenia. Wskazanym postanowieniem KPP w Stalowej Woli odmówiła wszczęcia dochodzenia, w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa z art. 271 § 1 Kodeksu karnego przez Dariusza Lachowicza – proboszcza Parafii rzymskokatolickiej p.w. Zwiastowania Pańskiego w Stalowej Woli, 37-464 Stalowa Wola, ul. 7Klasztorna 27.

 

Zaskarżanemu zarządzeniu zarzucam naruszenie prawa, poprzez błędne zastosowanie postanowień art. 49 § 1 K.p.k.

Wnoszę o:

  1. Uchylenie zarządzenie Ko 471/15 Prokuratora Rejonowego w Stalowej Woli z dnia 12 stycznia 2016 r.
  2. Rozpatrzenie mojego zażalenia z dnia 19 listopada 2015 roku na postanowienie KPP w Stalowej Woli z dnia 4 listopada 2015 r. odmawiające wszczęcia dochodzenia

 

 

Uzasadnienie

 

Podstawę zaskarżonego zarządzenia stanowi ocena prokuratora, iż zostałem w toku postępowania błędnie uznany za osobę pokrzywdzoną. Prokurator nie dostrzega tym samym, że zarzucany czyn narusza bezpośrednio moje dobra osobiste. Brak adnotacji w księdze chrztów (której istnienie potwierdza odpis z dnia 23 grudnia 2014 r.) pozwalał bowiem na dalsze uznawanie mnie za członka Kościoła katolickiego, wbrew mojej woli. Narusza to moje prawa chronione art. 53 Konstytucji RP. Rodzi też konsekwencje dotyczące przetwarzania moich danych osobowych. Status członka Kościoła – w świetle postanowień art. 43 ust. 2 (w związku z ust. 1) Ustawy o ochronie danych osobowych – wpływa też bezpośrednio na zakres, zagwarantowanej przepisami tejże Ustawy, ochrony moich danych osobowych. Pomijając te skutki, prokurator błędnie zastosował art. 49 § 1 K.p.k., co spowodowało wydanie zaskarżanego zarządzenia.

Stwierdzenie prokuratora, że „ustalenia postępowania” nie potwierdziły opisanych przeze mnie faktów nie stanowi podstawy zaskarżonego zarządzenia. Należy jednak podkreślić, że uznanie za podstawę takiej konkluzji efektów „przepytania” podejrzewanego o popełnienie czynu zabronionego, dowodzi skrajnego braku obiektywizmu. Ocena taka pomija dowody przedłożone wraz z moim zawiadomieniem oraz brak realizacji czynności, pozwalających na jednoznaczną ich weryfikację, o co wnosiłem. Postępowanie przygotowawcze i sposób gromadzenia oraz oceny materiału dowodowego opisałem w zażaleniu na nie. Wypada dodać, że naruszono w ten sposób postanowienia art. 7 i 167 § 2, w zw. z art. 297 § 1 pkt. 1, 3 i 4.

Przedstawione powody w pełni potwierdzają zasadność niniejszego zażalenia, zatem wnoszę jak na wstępie.

Polska kolonią Watykanu

Za zgodą autora publikujemy na naszej stronie tekst Ryszarda Pacera – uczestnika pierwszej z serii sześciu spraw jakie rozpatrywał NSA 9 lutego:

 

Dzisiaj w Naczelnym Sądzie Administracyjnym odbyło się sześć rozpraw kasacyjnych. Generalna Inspektorka Ochrony Danych Osobowych odwołała się od wyroków Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który stwierdził, że osoby należące do Kościoła Katolickiego nie mogą go opuścić.

Jak wiadomo katolicy wierzą, że ich kościół jest „mistycznym ciałem Chrystusa”. Cokolwiek to oznacza (ja tego nie rozumiem chyba), trzeba przyjąć, że w ich wyobrażeniu jest to coś świętego i nadnaturalnego. Jednak prócz tej eschatologicznej konstrukcji istnieje też coś takiego jak organizacja kościelna jako ziemski byt. To są parafie, kurie, konferencja episkopatu, Stolica Apostolska i wreszcie sam papież. Ta organizacja ma w naszym kraju wiele przywilejów podatkowych i innych. Członkami tej organizacji, w świetle obowiązujących przepisów, są nie tylko biskupi i inni funkcjonariusze, ale także wszyscy wierni. Jakbyście nie wiedzieli, to Wam powiem, że wiernymi, w mniemaniu Kościoła Katolickiego są wszyscy ochrzczeni.

Niestety władze naszego kraju zawarły z Państwem Watykańskim taki układ, że Kościół Katolicki w Polsce jest niemal eksterytorialny. Ma swoją autonomię i jest niezależny od Polski. Niestety to działa tylko w jedną stronę. Kościół Katolicki jest niezależny od Polski, ale Polska nie jest niezależna od Kościoła Katolickiego. No może niektórzy, bogaci Polacy są niezależni, ale większość Polaków nie.

Wyobraźcie sobie, że musicie być członkami „mistycznego ciała Chrystusa” i nie możecie zrezygnować z tego członkostwa. Serio. Dzisiaj Naczelny Sąd Administracyjny powiedział mi, że nie mogę opuścić tej zakłamanej, wrednej, chroniącej pedofilów organizacji, bo „może chciałbym kiedyś do niej wrócić” i nie można mi umożliwić prawnego opuszczenia tej organizacji, bo po ewentualnym nakazaniu proboszczowi uczynienia adnotacji w księdze chrztów, iż opuściłem kościół „nie można byłoby sprawdzić, czy taka adnotacja została poczyniona”. Takie słowa (cytuję z pamięci) padły dziś z ust Jolanty Rudnickiej, sędzi uosabiającej majestat Rzeczypospolitej Polskiej, mojego kraju, mojej Ojczyzny. Polski sąd powiedział, że moje prawa do nienależenia do organizacji, którą gardzę  są nieważne, bo Polska zawarła konkordat ze Stolicą Apostolską. Moje prawo do władania moimi danymi osobowymi jest mniej ważne, niż widzimisię biskupów, konkordat i autonomia Kościoła Katolickiego. Mój kraj każe mi być członkiem organizacji kryjącej pedofilii wśród jej funkcjonariuszy! To obrzydliwa opresja.

Zaiste powiadam Wam, że dziś polscy sędziowie pokazali, że wysługują się Watykanowi. Czy ze strachu, czy z przekonania podeptali moje prawa obywatelskie w imię interesów organizacji, z którą się nie identyfikuję, i która napawa mnie najwyższą odrazą.

Walka się nie skończyła. Wraz z przyjaciółmi z portalu www.swieckapolska.pl będziemy walczyć we wszystkich sądach polskich i europejskich o prawa człowieka i obywatela.

Publikujemy nagranie z pierwszej rozprawy:

 

Sędziowie Jolanta Rudnicka, Maciej Dybowski oraz Grażyna Staniszewska oddalili wszystkie sześć skarg kasacyjnych (sygnatury spraw: I OSK 2691/15, I OSK 1509/15, I OSK 3179/15, I OSK 2585/15, I OSK 1466/15, I OSK 579/15). Oto jak sędzia Jolanta Rudnicka uzasadniła te wyroki:

Materiały z roz­prawy w NSA z 5 listo­pada 2015

W związku z dyskusją jaka wywiązała się pod jednym z naszych ostatnich wpisów postanowiliśmy zdobyć i udostępnić naszym czytelnikom materiały z rozprawy, aby każdy mógł się z nimi zapoznać i wyrobić sobie własną opinię.

 

Oto nagranie z rozprawy:

protokół z rozprawy, oraz komplet materiałów złożonych przez przedstawiciela PSR  w czasie rozprawy.

Czy proboszcz może bezkarnie poświadczać nieprawdę ? pierwsza odpowiedź

Szczepan odmowa 1Szczepan odmowa 2

Tytułowe pytanie skierowane zostało do organów ścigania, zawiadomieniem o takim fakcie (publikacja tutaj). Celem nie jest zaprowadzenie proboszcza do więzienia. Sprawdzamy tylko czy istnieją jeszcze w Polsce instytucje dostrzegające, że koloratka nie powinna zwalniać z przestrzegania prawa. Kodeks karny rozstrzyga, że poświadczenie przez osobę uprawnioną treści sprzecznej z faktami lub dokumentem źródłowym stanowi przestępstwo. Kwalifikacja czynu jest niezależna od rangi i znaczenia samego dokumentu.

Miejsce zdarzenia zmusiło do udzielenia odpowiedzi – w pierwszej kolejności – stalowowolską policję, prowadzącą postępowanie przygotowawcze. Metody „ustalania faktów” dowodzą przekształcenia KPP w Stalowej Woli w Komendę Policji Parafialnej – treść zapisów w księdze ochrzczonych ustalono w rozmowie z proboszczem. Odpowiedź – udzielona „postanowieniem o odmowie wszczęcia dochodzenia z powodu braku znamion czynu zabronionego” – brzmi, że proboszczowi wolno, szczególnie w odniesieniu do nie-apostaty.

To ważna informacja dla proboszczów, nękanych coraz częściej różnymi żądaniami przez odmawiających podporządkowania się normom kościelnym. Pobicie takiego delikwenta – najlepiej krzyżem – nie będzie miało znamion czynu zabronionego. W neutralnym światopoglądowo państwie prawa spod jego ochrony wyjęci są oporni normom religijnym, zaś ich strażnicy zwolnieni z odpowiedzialności karnej. Czy należy się spodziewać, że ewentualne palenie na stosach – najbardziej opornych oczywiście – będzie już wkrótce uzależnione wyłącznie od zgody Parafialnej Straży Pożarnej, na zabezpieczenie kościoła przed pożarem?

Odpowiedź prokuratora nadzorującego – zmuszonego poniższym zażaleniem do jej udzielenia – opublikujemy niebawem.

 

 

Warszawa, dnia 19 listopada 2015 r.

Prokurator Rejonowy w Stalowej Woli
ul. Popiełuszki 16
37 – 450 Stalowa Wola

 

Dotyczy: DII – 2145/15

 

Zażalenie
na postanowienie KPP w Stalowej Woli z dnia 4 listopada 2015 r. odmawiające wszczęcia dochodzenia

 

 

Na podstawie art. 306 § 1 K.p.k. składam zażalenie na postanowienie KPP w Stalowej Woli, z dnia 4 listopada 2015 r. odmawiające wszczęcia dochodzenia, w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa z art. 271 § 1 Kodeksu karnego przez Dariusza L. – proboszcza Parafii rzymskokatolickiej p.w. Zwiastowania Pańskiego w Stalowej Woli, 37-464 Stalowa Wola, ul. Klasztorna 27. Wnoszę o przeprowadzenie wnioskowanych (pkt. 4 zawiadomienia) czynności dowodowych w celu obiektywnego ustalenia faktów i jednoznacznej oceny zasadności zarzutu.

 

Uzasadnienie

Pismem z dnia 16 września br. skierowałem zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia w/w przestępstwa do Prokuratora Generalnego, który przekazał sprawę do Prokuratora Rejonowego w Stalowej Woli (pismo z dnia 30 września 2015 r.). W dniu 13 listopada 2015 r. otrzymałem postanowienie KPP w Stalowej Woli z dnia 4 listopada br. o odmowie wszczęcia dochodzenia „wobec braku znamion czynu zabronionego”, będące przedmiotem niniejszego zażalenia.

Sformułowany zarzut poświadczenia nieprawdy dotyczył zasadniczej rozbieżności pomiędzy treścią odpisu (akt chrztu z dnia 23 grudnia 2014r.), a dokumentem źródłowym (księga ochrzczonych). Odpis zaświadczał o istnieniu w księdze adnotacji, zgodnej z treścią żądania w złożonym oświadczeniu (aktualizującej moje dane osobowe). Późniejsze pismo proboszcza (z dnia 20 stycznia 2015 r., wraz z kolejnym aktem chrztu) wskazuje jednoznacznie na brak takiej adnotacji w dokumencie źródłowym. Na tej podstawie twierdzę, że poświadczenie przez proboszcza zgodności treści dokumentu wystawionego dnia 23 grudnia 2014 r. z zapisami w księdze chrztów było niezgodne z prawdą. Zawiadamiając o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, wniosłem o skonfrontowanie wydanych odpisów z dokumentem źródłowym. To jedyna czynność dowodowa pozwalająca jednoznacznie ustalić fakty i ocenić zasadność zarzutu.

W postępowaniu przygotowawczym, zamiast tej prostej czynności, dokonano „ustaleń” o zerowej wartości dowodowej („przepytanie podejrzanego”) i podobnym związku ze sprawą (skuteczność tzw. apostazji i znajomość proboszcza wewnętrznych przepisów kościelnych). „Ustalenia” KPP – oparte na „przepytaniu proboszcza” – sugerują naniesienie dwóch adnotacji w księdze ochrzczonych – potwierdzonej aktem z 23 grudnia 2014 r. i drugiej „anulującej”. Zarzut poświadczenia nieprawdy dotyczyłby wówczas aktu chrztu z dnia 20 stycznia 2015 r., bowiem brak w nim takiej informacji. „Ustalenia” policji są niewiarygodne i sprzeczne z treścią informacji zawartych w piśmie z 20 stycznia 2015 r. Na marginesie dodać należy, że przepisy kościelne nie zezwalają na dokonywanie poprawek i skreśleń w księdze chrztów.

Sposób przeprowadzenia postępowania przygotowawczego pozwala postawić pytanie o odpowiedzialność funkcjonariuszy policji, wobec świadomego i celowego działania na rzecz realizacji z góry założonej tezy – odmowy wszczęcia dochodzenia. Rozważania dotyczące skuteczności kanonicznej tzw. apostazji nie mają żadnego związku z treścią stawianego zarzutu i dowodzą wyłącznie niekompetencji i prawnej ignorancji funkcjonariuszy.

Postępowanie przygotowawcze przeprowadzono w sposób wykluczający możliwość obiektywnego ustalenia faktów. Wnosiłem – i wniosek ten podtrzymuję – o skonfrontowanie odpisów z dokumentem źródłowym (zapisy w poz. 1982/182, strona 188 księgi chrztów). To jedyna możliwość obiektywnego ustalenia faktów rozstrzygających o zasadności postawionego zarzutu.

Przedstawione powody w pełni potwierdzają zasadność niniejszego zażalenia.

KTO KŁAMIE PROBOSZCZ CZY KURIA – OTO JEST PYTANIE ?

ZAPRASZAM NA ROZPRAWĘ DO WSA W WARSZAWIE

UL. JASNA 2/4

21 PAŹDZIERNIKA, GODZ. 12’30,  SALA „F”

 

Szykuje się ciekawa rozprawa. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie rozstrzygnie kto kłamie, Proboszcz czy Kuria, bowiem udzielili sprzecznych odpowiedzi na to samo pytanie dotyczące przechowywania i przetwarzania danych osobowych!

 

Moja historia najpierw apostazji a następnie utarczki z GIODO i Sądami o wyegzekwowanie zakazu przetwarzania danych osobowych przez Krk zaczęła się jeszcze w roku 2005. Otóż wtedy to zdecydowałem o  „wypisaniu się” z Krk by – jako ateista i antyklerykał – nie podbudowywać swoją statystyczną osobą potęgi tej obecnie nadzwyczaj zakłamanej a w przeszłości zbrodniczej instytucji.

 

Dokładnego omówienia „jak to leciało” oraz przeanalizowania wynikłego w konsekwencji, bezprecedensowego procesu i jego otoczki podjął się  Maciek Psyk na swym portalu http://wystap.pl/proces-zbigniewa-kaczmarka-dokumenty/

 

Po części z powodu tego procesu – a co za tym idzie niepotrzebnego dla Krk rozpropagowania słowa i pojęcia apostazji oraz konsekwencji „służbowych” jakie poniósł za dopuszczenie by ten „ekskrement wpadł w wentylator” – dotychczas zadufany w sobie i niedostępny proboszcz zaczął mówić ludzkim głosem! W efekcie w połowie roku 2006 otrzymałem zaświadczenie o skutecznym dokonaniu apostazji.

Byłem przekonany, że odniosłem pełne zwycięstwo, że postawiłem na swoim, i że od tego czasu wreszcie jestem WOLNYM CZŁOWIEKIEM!

Jednak na początku 2010 roku planujący wtedy uruchomienie swego portalu Maciek Psyk zburzył moje przekonanie o skuteczności tego sprzed lat „rozwodu” z Krk. Uświadomił mi wyrafinowane oszustwo kościoła dokonywane poprzez „sakrament apostazji” oraz niezbędność wyegzekwowania zakazu przetwarzania przez tę instytucję swych danych osobowych dla rzeczywistego uszczuplenia ich „stanu posiadania”. Od tego momentu de facto rozpoczął się drugi etap walki o pełne odcięcie się od Krk. W sensie prawnym i z najważniejszym dla mnie skutkiem w postaci nie wliczania „mojej skromnej osoby” do zestawień statystycznych po stronie wiernych…

 

Na początek wysłałem do proboszcza parafii zamieszkania, pytanie czy – a jeśli to jakie – moje dane osobowe przetwarza. Grzecznie i w ustawowym terminie poprzez swego organistę dostarczył  mi pisemną odpowiedź,  że   „w dokumentacji tutejszej parafii osoba o takich danych nie figuruje i siłą rzeczy takie dane osobowe nie są przetwarzane”.

W zasadzie na tej wymianie uprzejmości można by skończyć. Jednak nam zależało na poznaniu stanowiska i wyjaśnieniu jak sobie z tym zagadnieniem poradzi GIODO, na jakiej pozycji stoi i co zrobi z problemem przetwarzania przez Krk danych osób, które popełniły apostazję.

W tym celu zabawiłem się w pieniacza i wykorzystałem fakt, że proboszcz w piśmie skierowanym do mnie zamieścił rozdzielnik:

Egz. nr 1.  Adresat

Egz. nr 2.  Ad acta

W piśmie skierowanym do GIODO zawnioskowałem o sprawdzenie przez przedstawiciela tego wysokiego Urzędu jakie dane osobowe bez mojej zgody przetwarza i jakie informacje o mnie gromadzi proboszcz parafii mego miejsca zamieszkania. Dowodem na księżowskie rozmijanie się z prawdą była ta właśnie sprzeczność pomiędzy jego oświadczeniem iż „nie figuruję w dokumentacji” przy jednoczesnym złożeniu egzemplarza nr 2 „ad (moje!) acta”.

GIODO – czego się spodziewaliśmy – po wstępnym wyjaśnieniu (czyli wysłaniu właściwego pytania do  proboszcza) odmówił zajęcia się sprawą. Z powodu po pierwsze potwierdzenia przez księdza wcześniej udzielonej mi informacji a po drugie stwierdził, że nie ma kognicji do kontrolowania przetwarzania danych osobowych przez Krk.

Odwołanie się nie zmieniło decyzji GIODO więc pozostała droga sądowa.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie poparł stanowisko GIODO.

Odwołaniem od tego wyroku mogła być tylko kasacja do Naczelnego Sądu Administracyjnego, którą oczywiście wykonałem. Tu uzyskałem korzystny dla siebie wyrok, czym wpisałem się w długą serię kilkunastu orzeczeń tegoż Sądu, gdzie wreszcie jasno sprecyzowano, że w Polsce prawo cywilne jest nadrzędnym nad prawem kanonicznym, oraz że GIODO jednak ma kognicję do wydawania merytorycznych decyzji wobec instancji Krk w sprawach dotyczących przetwarzania danych osobowych osób które skutecznie wystąpiły  z Kościoła.

Mimo w ten sposób przyłożenia swojej ręki (i portfela…) do zbiorowego sukcesu i uzyskania przez naszą grupę tych nadzwyczaj ważnych, fundamentalnych wręcz dla dalszego „odkleryczania” Polski wyroków – moja sprawa o sprawdzenie czy i jakie dane osobowe w parafii NMP Królowej Polski w Olecku są przetwarzane upadła…

To nie znaczy, że złożyłem broń i pozwoliłem „swemu” nowemu już proboszczowi na zapomnienie o sobie…

 

Otóż w zamierzchłej przeszłości, w czasach gdy w całym Olecku funkcjonowała tylko jedna parafia a ja byłem jeszcze bogobojną dzieciną – czyli w latach 60-tych ubiegłego wieku – przyjąłem w tejże parafii sakramenty I komunii i bierzmowania. Wiem, że właściwa dotycząca tych wydarzeń dokumentacja nie jest niszczona a przechowywana (czyli przetwarzana!) w parafii, w której te sakramenty były udzielane. Wiem też, że w Olecku sytuacja jest nieco inna i archiwalia z kościoła gdzie tych sakramentów dostąpiłem zostały złożone w nowo utworzonej (1987 r.) parafii z  której to właśnie proboszczami (a oni ze mną 😉 ) przez ostatnie lata mam na pieńku.

 

Ponownie zadałem pytanie o swoje dane osobowe do już obecnego proboszcza. Tak jak poprzednio dowiedziałem się, że nie figuruję i że on nie przetwarza żadnych moich danych. I to wszystko w sytuacji gdy wiem na pewno, że co najmniej dokumentacja dotycząca mojej I komunii i bierzmowania pozostaje w przez niego administrowanych zasobach archiwalnych!

W swej odpowiedzi dla GIODO na pytanie o te kwestie proboszcz jednoznacznie zasugerował, że bezpodstawnie czepiam się akurat jego o dokumenty dotyczące wydarzeń, które miały miejsce  w innej parafii i to długie lata przed tym, zanim ta zarządzana przez niego została ustanowiona.

A  GIODO jak to GIODO – taki mocno wierzący, że wziął i na słowo uwierzył księdzu, a nie mnie i oddalił skargę.

Do odwołania od tej decyzji, jako dowody na to, że  proboszcz bezczelnie kłamie, dołączyłem swoją relację z rozmowy z proboszczem parafii w której mnie „komunizowano” i bierzmowano. Otóż na zadane mu  pytanie czy dysponuje dokumentami z tamtego okresu potwierdził, że są one przeniesione przed laty do tej drugiej, nowo utworzonej parafii i tym samym są w dyspozycji „mojego” proboszcza!

Dołączyłem również dokument wystawiony i podpisany przez proboszcza obecnej mojej parafii potwierdzający dokonanie przez niego WŁASNORĘCZNIE wpisu o apostazji dokonanej przez  znajomą w jej  księdze chrztu. Znajomej, która była chrzczona w tym samym kościele w latach 60-tych gdzie i ja w tym samym czasie przyjmowałem sakramenty! A więc jeśli jej księga chrztu z tamtego okresu znajduje się w zasobach administrowanych przez „mojego” proboszcza, w jego dyspozycji to jest to ewidentny, pośredni dowód na to, że i dokumenty zawierające moje dane osobowe z tamtej parafii z interesującego mnie okresu także ma w swym posiadaniu tenże proboszcz-kłamczuszek.

Jednak GIODO jakoś nie docenił wagi tych przedstawionych – moim zdaniem niepodważalnych – dowodów i z uporem godnym lepszej sprawy  ponownie dał wiarę proboszczowi.

Odrzucił również moją sugestię, że w tak dwuznacznej sytuacji zasadnym byłoby wysłanie do Olecka inspektora z GIODO celem sprawdzenia stanu faktycznego na miejscu. Nie omieszkał pouczyć mnie, że takie kontrole GIODO może przeprowadzać (JUŻ MA KOGNICJĘ!!!) jednak jest to zawsze wynikiem jego decyzji a nie żądania strony skarżącej się…

Przecież wiedziałem, że nie mogę mu rozkazywać, ale cieszy, że bierze taką ewentualność pod uwagę i nawet ujawnia to na piśmie!

Może jednak „takie cóś” wreszcie się stanie? Może nie „kiedyś” a już wkrótce ten pierwszy raz w Polsce? Może w Olecku 😉 …

 

W tym stanie rzeczy nie pozostało mi nic innego jak zaskarżyć decyzję GIODO – jako podjętą bez zbadania z należytą starannością wszystkich przedstawionych dowodów – do WSA w Warszawie.

Zupełnie przypadkiem wpadł mi w ręce, chyba najmocniejszy dowód, jaki mógłbym przedstawić na okoliczność mijania się z prawdą tego lokalnego funkcjonariusza Krk.

Była taka praktyka w latach 60-tych, że I komunię i bierzmowanie organizowano dla kilku roczników dzieci jednocześnie. W moim wypadku tak się złożyło, że zaliczałem te sakramenty razem z moją  o dwa lata młodszą siostrą.

Wykorzystałem tą sytuację w ten sposób, że poprosiłem siostrę by napisała list do Kurii Biskupiej w Ełku. Siostra zwróciła się więc w nim o wskazanie gdzie zostały przeniesione – jak słyszała – dokumenty z lat 60-tych z kościoła w którym przyjmowaliśmy sakramenty i do którego proboszcza ma się zwrócić by otrzymać potrzebne jej  zaświadczenia o I komunii i bierzmowaniu. Poinformowała, że mieszka w Warszawie, więc jeśli na jeden dzień przyjedzie do Olecka to chce od razu trafić do właściwego księdza.

Do swego pozwu dołączyłem więc – podpisaną przez samego Kanclerza Kurii – odpowiedź jaką na swe pismo otrzymała, a w której ten wyjaśnił, że według jego wiedzy dokumentacja z tamtego kościoła i z tamtego okresu jest przechowywana w parafii „mojego” proboszcza – kłamczuszka.

Jest więc słowo proboszcza przeciw słowu jego biskupa…

Ciekawe jak z tej ewidentnie jasnej sytuacji wybrnie Wysoki Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, z racji werdyktów w sprawach toczonych przeciw funkcjonariuszom Kościoła zwany przez nas żartobliwie  Watykańskim Sądem Apostazyjnym?

Jakie uzasadnienia dla przyznania racji stanowisku GIODO wymyśli? Jak zinterpretuje kłamstwa księdza, by okazało się, że jest on prawdomówny i niewinny  jako ta lelija biała…

Bo o tym, że będzie chciał „wywrócić kota na drugą stronę” jestem całkowicie przekonany.

Doświadczyliśmy przed tym Sądem już tak wielu niespodzianek, że nic w wydaniu tej Temidy nie jest w stanie nas zaskoczyć…

Mogą wydarzyć się ciekawe niespodzianki 🙂 …

Wiele wskazuje na to, że zanosi się na niezły spektakl!

Jednym słowem – będzie się działo!

 

Tak więc wszystkich chętnych na tę z pewnością bardzo ciekawą rozprawę zapraszam!

Termin i miejsce rozprawy:

 

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie

Ul. Jasna 2/4

21 października 2015 r. –  godz. 12:30 – Sala F

CZY PROBOSZCZ MOŻE BEZKARNIE POŚWIADCZAĆ NIEPRAWDĘ?

Osoba wydająca dowolny „odpis” ponosi odpowiedzialność – w tym także karną – za jego zgodność z  dokumentem źródłowym. Rozstrzyga o tym art. 271 § 1 Kodeksu karnego.

Proboszcz jednej ze stalowowolskich parafii przyjął od Pana Szczepana oświadczenie o wystąpieniu z Kościoła. Potwierdził „Świadectwem chrztu”  zamieszczenie stosownej adnotacji w księdze chrztów.

Akt chrztu 1 Niecały miesiąc później przesłał mu kolejne „Świadectwo chrztu”,  już bez adnotacji o wystąpieniu (także zgodne z zapisem w księdze ochrzczonych!), wraz z informacją o konieczności dokonania apostazji w obecności świadków.

 

Akt chrztu2pismo proboszcza

Nasuwa się pytanie, czy proboszcz sporządza świadectwa chrztu  bez zaglądania do rejestru ochrzczonych i dlatego nie zna jego aktualnej zawartości, czy zdecydowała ingerencja przełożonego? Bez względu na przyczynę, proboszcz własnymi działaniami dostarczył dowodów na popełnienie przestępstwa. Skłoniło to Pana Szczepana do poinformowania organów ścigania – publikowanym poniżej zawiadomieniem – o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.


Prokurator Generalny RP

ul. Rakowiecka 26/30 02-528 Warszawa

 

Pokrzywdzony:   ( )

ZAWIADOMIENIE

O PODEJRZENIU POPEŁNIENIA PRZESTĘPSTWA

 

Niniejszym zawiadamiam o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia  przestępstwa z art. 271 § 1 Kodeksu karnego w dniu 23.12.2014 r. przez Dariusza L. – proboszcza Parafii rzymskokatolickiej p.w. Zwiastowania Pańskiego w Stalowej Woli, 37-464 Stalowa Wola ul. Klasztorna 27, na moją szkodę, polegającego na poświadczeniu nieprawdy w odpisie aktu chrztu.

 Na tej podstawie wnoszę o :

  1. wszczęcie postępowania przeciwko sprawcy czynu zdefiniowanego art. 271 § 1 Kodeksu karnego;
  2. uznanie mnie za pokrzywdzonego w niniejszej sprawie;
  3. poinformowanie mnie o podjętych czynnościach w terminach oznaczonych przepisami Kodeksu postępowania karnego;
  4. przeprowadzenie czynności dowodowych polegających na porównaniu zapisu 1982/182, strona 188 księgi chrztów w/w parafii z odpisami z dnia 23.12.2014 r. oraz  20.01.2015 r.
  5. przesłuchanie mnie, w razie potrzeby, przez funkcjonariusza właściwego dla miejsca mojego zamieszkania komisariatu Policji, ewentualnie prokuratora właściwej Prokuratury Rejonowej

Uzasadnienie

W dniu 23.12.2014 r. doręczyłem osobiście proboszczowi parafii p.w. Zwiastowania Pańskiego w Stalowej Woli, w której zostałem ochrzczony, pisemne oświadczenie o wystąpieniu z Kościoła, połączone z żądaniem aktualizacji moich danych osobowych w księdze chrztów stosowną adnotacją (załącznik nr 1). Jako dowód przyjęcia mojego oświadczenia i spełnienia zawartych w nim żądań otrzymałem odpis aktu chrztu sporządzony w dniu 23.12.2014 r. (załącznik nr 2), potwierdzający zamieszczenie w księdze chrztów informacji o moim wystąpieniu z Kościoła, z tym dniem.

Pismem z dnia 20.01.2015 r. (załącznik nr 3) proboszcz Dariusz L. poinformował mnie, że adnotacja o moim wystąpieniu z Kościoła nie została jednak zamieszczona w księdze. Jako potwierdzenie przesłał w załączeniu odpis aktu chrztu z dnia 20.01.2015 r. (załącznik nr 4). Nie zawiera on adnotacji, której istnienie w księdze potwierdzał dokument wystawiony dnia 23.12.2014 r. Obydwa odpisy poświadczają podpisem i pieczątką w/w proboszcza zgodność z dokumentem źródłowym. Treść pisma wskazuje jednoznacznie, że dokument z dnia 23.12.2014 r. poświadczał nieprawdę.

Przedstawione fakty uzasadniają podejrzenie popełnienia wskazanego  przestępstwa, wobec czego wnoszę jak na wstępie.

/podpis/

 

Będziemy uważnie śledzić  poczynania prokuratury w tej sprawie. Czy przestrzeganie prawa obowiązuje wszystkich, czy też są wyjątki,  którym zezwala się na bezkarność.

 

Mamy wiadomość:
Pan Szczepan otrzymał juz informację, że Prokurator Generalny – zgodnie z dyspozycjami kodeksowymi – przekazał sprawę do rozpatrzenie właściwej Prokuraturze Rejonowej w Stalowej Woli.

 

Biskupa, na etat, od zaraz zatrudnię…

….miejsce pracy biuro GIODO.

„Tak istotna zwłoka w załatwieniu sprawy musi zostać poczytana za rażącą, tym bardziej, że dotyczy ona organu centralnego jakim jest Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, a zatem organu, który z racji swojego usytuowania w państwie i realizowanych zadań, powinien dawać przykład innym organom administracji co do przestrzegania zasad terminowości postępowania administracyjnego”. (II SAB/Wa 537/13)

Powyższe stwierdzenie, z którym się w pełni zgadzamy, pochodzi z prawomocnego już wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 27 stycznia 2014 r. Naczelny Sąd Administracyjny odrzucił skargę kasacyjną Generalnego Inspektora od tego wyroku, a skutkiem było nałożenie na GIODO grzywny w wysokości 1000 zł, o czym pisaliśmy wcześniej.

Czy nakładane na organ kary odnoszą jakikolwiek skutek? Odpowiedzialny urzędnik który zawinił opieszałości organu nic na tym nie traci, a obywatel, który się skarży na bezczynność i przewlekłość postępowania, na takim wyroku nic nie zyskuje. Być może wadliwe jest nakładanie kar na bezosobowy organ – w końcu to tylko przelew z jednego państwowego konta na inne „równie wirtualne” państwowe konto.

TEZA

Wracając do pytania postawionego powyżej – czy kary nakładane na organ administracyjny w takiej formie odnoszą jakikolwiek skutek –  poniższym tekstem udowodnimy, że niestety nie! Sprawy nadal ciągną się jak przysłowiowe flaki z olejem. Śmiało możemy postawić tezę, że przyczyną takich zachowań biura GIODO, jest obecność jako strony w postępowaniu funkcjonariuszy Kościoła katolickiego. GIODO z wręcz maniakalnym uporem godnym lepszej sprawy, stara się wciągnąć do prowadzonych postępowań panów biskupów.
Za każdym razem stroną przeciwną jest proboszcz parafii, ale nie dlatego, że akurat jest proboszczem postanowiliśmy uprzykrzyć mu życie. Prostą przyczyną tego, dlaczego sprawa dotyczy proboszcza jest fakt, że przy okazji jest on administratorem naszych danych osobowych. Identycznie postępowalibyśmy gdyby parafia miała świeckiego administratora. Po wielokroć deklarowaliśmy: nie interesuje nas doktryna Kościoła katolickiego, jego dogmaty i przepisy, nie walczymy z wiarą i Kościołem jako takimi! Przedmiotem naszej batalii, prowadzonej wyłącznie metodami prawnymi i administracyjnymi, jest układ jaki państwo polskie zawarło poprzez wadliwie sformułowany (na dodatek nieprzestrzegany) Konkordat. Zdaniem rządzących (wszystkich opcji), jest to równoznaczne z jego podleganiem władzy KEP, a nawet pojedynczych biskupów.

UZASADNIENIE

Daty i powiązane z nimi wydarzenia, które zestawiamy poniżej mają pełne poparcie w dokumentach, którymi dysponujemy i które w każdej chwili możemy udostępnić zainteresowanym.

25 czerwca 2013 r. – urzędujący w owym czasie GIODO, udaje się osobiście do siedziby KEP-u w Warszawie, gdzie spotyka się z ówczesnym sekretarzem. Z jakich przepisów Kpa wynika takie osobiste zaangażowanie Pana Ministra trudno się doszukać. Być może źle zrozumiał treść wyroków w analogicznych aczkolwiek indywidualnych sprawach, które zapadały w marcu i kwietnia w NSA.

Lipiec – wrzesień 2013 r. – skutkiem spotkania GIODO z sekretarzem KEP-u, są listy które krążą po Polsce, (tzw. gotowce – to samo pismo wysłane na różne adresy) od i do GIODO. Adresatami listów są biskupi diecezjalni, przy czym takie same pisma są nadawane z biura GIODO, a (mimo wcześniejszych ustaleń) niektórzy biskupi odpowiadają swoimi autorskimi listami. Nadal brak jakichkolwiek podstaw prawnych wciągania w sprawę typu skarżący ↔ GIODO ↔ administrator danych osobowych, kolejnych kurii biskupich.

13 grudnia 2013 r.GIODO pisze pierwszą decyzję nakazującą kościelnemu administratorowi danych sprostowanie, w tym przypadku moich nieaktualnych danych osobowych. Podkreślamy – tylko pisze, aby….

20 grudnia 2013 r.GIODO edytuje napisaną 13 grudnia decyzje w ten sposób, iż dwukrotnie „uprzejmie informuje” tego samego sekretarza KEP-u z którym spotkał się 25 czerwca 2013 r., że w swym dalszym postępowaniu będzie się kierował wykładnią przepisów wskazaną przez NSA. Można by rzecz – hura, nareszcie!! Jaka to wykładnia każe informować biskupów o indywidualnych sprawach obywateli, którzy na dodatek nie czują się katolikami, nadal pozostaje zagadką.

31 grudnia 2013 r. – decyzja zostaje nadana listami poleconymi za zwrotnym potwierdzeniem odbioru do skarżącego i do proboszcza – administratora danych.

21 stycznia 2014 r. – odebrana w dniu 7 stycznia 2014 r. przez proboszcza (zwanego dalej zobowiązanym) decyzja staje się prawomocna. Od tego momentu GIODO ma obowiązek zadbać o jej wykonanie. Od marca 2011 r. zmiany w ustawie wyposażyły go w uprawnienia do prowadzenia egzekucji administracyjnej. Powstał wówczas specjalny zespół zajmujący się tymi sprawami – Zespół Egzekucji Administracyjnej (ZEA).

8 kwietnia 2014 r. – po 75 dniach od uprawomocnienia ZEA wysyła do zobowiązanego pismo mające na celu ustalenie czy w/w decyzja została wykonana. Zobowiązany nie udzielił odpowiedzi. ZEA nie podjął działań z własnej inicjatywy, gdyż 23 marca 2014 r. wysłałem wniosek o podjęcie stosownych czynności.

17 czerwca 2014 r. – a więc po 145 dniach, zostało wysłane drugie pismo, upomnienie wzywające do wykonania w/w decyzji. Zobowiązany także nie zareagował.

18 listopada 2014 r. – po 300 dniach zostało wysłane ponowne upomnienie, które przesłano także do wiadomości Arcybiskupa Metropolity Poznańskiego (WOW! i SIC! w jednym) . Skutkiem było uiszczenie przez zobowiązanego kosztów upomnień. Pierwszy spektakularny sukces ZEA czy Arcybiskupa?

11 lutego 2015 r. – dowiedziałem się w trybie zapytania o dostęp do informacji publicznej tego wszystkiego co ZEA przedsięwziął w sprawie wyegzekwowania decyzji w roku 2014. Był to 385 dzień niewiele robienia przez ten konkretny zespół GIODO. Dziwnym zbiegiem okoliczności (albo i nie) odpowiedź została wysłana (oczywista oczywistość po ustawowym terminie – to standard) kilka godzin po tym jak NSA oddalił kasację GIODO w sprawie rażącego naruszenia prawa. Tej samej, z której cytat rozpoczyna, a zdjęcie sentencji wyroku ilustruje niniejszy artykuł.

12 lutego 2015 r. – bardziej rozśmieszony niż poirytowany dotychczasową działalnością ZEA, wysyłam kolejne pytania przez system e-puap. Przywołując konkretne artykuły Ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji 17 czerwca 1966 r. pytam:

  1. Jakie inne regulacje prawne określają kiedy, w jakich terminach, na jakich zasadach, ile razy organ egzekucyjny będzie upominał zobowiązanego?
  2. Na jakiej podstawie organ egzekucyjny zawiadomił w drugim upomnieniu z dnia 18 listopada 2014 r. księdza Arcybiskupa Metropolitę Poznańskiego?
  3. Komu jeszcze zamierza donieść organ egzekucyjny w trakcie dalszych czynności w przedmiotowej sprawie na zobowiązanego?

PODSUMOWANIE

Od tego momentu daty i fakty znajdujące się poniżej są domniemane, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa na podstawie wydarzeń historycznych. Na powyższe pytania, odpowiedzi nie będą udzielone… O tym fakcie listem poleconym za zwrotnym potwierdzeniem odbioru, raczył mnie poinformować dyrektor ZEA. Zrobił to mimo, że składając zapytanie przez e-puap zaznaczyłem rezygnację z „papierowej” formy komunikacji. Mniejsza o formę, chodzi o treść. Odpowiedzi nie będzie dlatego, że jak twierdzi GIODO – „strona domaga się informacji o obowiązującym prawie”.
Nie, odpowiedzi nie będzie, bo strona domaga się informacji o prawie NIEISTNIEJĄCYM!
Działania organu przewidziane ustawą to: upomnienie, grzywna (nakładana wielokrotnie do łącznej wysokości 50.000 zł),  wykonanie zastępcze, odebranie rzeczy ruchomej, odebranie nieruchomości, opróżnienie lokali i innych pomieszczeń, przymus bezpośredni.  Wszelkie inne, w tym wzywanie na pomoc arcybiskupa, msze w intencji wykonania, egzorcyzmy itd. są poza prawem.
Drugą stroną tego samego medalu są terminy, w których to wszystko się dzieje. Po raz kolejny w sposób rażący, naruszając postanowienia Kpa
Pan Dyrektor odpowiadając na list, ale nie odpowiadając na pytania, przypomniał również, że nie przysługują mi prawa strony w prowadzonym postępowaniu egzekucyjnym. Pełna zgoda z przepisami, ale dlaczego stroną uczynił Arcybiskupa Poznańskiego, składając do niego donos (nie można tego nazwać inaczej) na zobowiązanego? Kogo jeszcze uczyni stroną – Nuncjusza Apostolskiego w Polsce w dniu 14 września br.? Dlaczego akurat tego dnia? To będzie 600 dzień od uprawomocnienia decyzji. ZEA działa z matematyczną precyzją, każda kolejna czynność wykonywana jest niemal dokładnie w odstępie dwukrotnie dłuższym, niż czynność ją poprzedzająca. Dziwne, bo urząd powinien działać w granicach i na podstawie prawa a nie algorytmów matematycznych.

Na szczęście, mamy jeszcze w naszym państwie, mechanizmy pozwalające poddać pracę urzędników niezależnej ocenie sądów administracyjnych. Dla nas sprawa jest rozwojowa i nie zawahamy się użyć żadnych środków zgodnych z prawem do jej pełnego wyjaśnienia. Pierwsze kroki mające na celu wymuszenie sprawniejszego egzekwowania decyzji zostały już podjęte. O postępach będziemy informować.

„Pytanie na Śniadanie” – runda 2

Pytanie na ŚniadanieOtrzymaliśmy potwierdzenie, że temat „występowania z kościoła” pojawi się w „Pytaniu na Śniadanie”. Dowiedzieliśmy się również, że tym razem to kuria warszawsko-praska przyśle swojego reprezentanta, więc można się spodziewać, że będzie to ktoś lepiej merytorycznie przygotowany do rozmowy. Zapraszamy do oglądania TVP2 już jutro rano (wtorek, 30 grudnia; nasz temat ok. 8:50).

WSA podważa suwerenność Polski

WSA uchylając po raz drugi decyzję GIODO, nakazującą proboszczowi dokonanie adnotacji o „wystąpieniu” w księdze chrztów, nie pozostawia złudzeń. W drugim etapie tej batalii walka toczy się o odbicie WSAKEP-owskiej niewoli. Ostateczne odbicie urzędu GIODO potwierdza złożona kasacja sierpniowego wyroku WSA i spodziewana kolejna. Argumentem przesądzającym jest nie tyle sam fakt, co treść skargi kasacyjnej. Generalny Inspektor rzetelnie przestudiował uzasadnienia NSA (zwłaszcza z października 2013 roku). Pozwala to na zaprezentowanie w skardze kasacyjnej stanowiska zgodnego także z naszymi poglądami od początku tego sporu. Przede wszystkim GIODO odciął się nareszcie od ustalania tzw. „rzeczywistej przynależności skarżącego” tj. rozpatrywania statusu skarżącego z pozycji prawa kanonicznego. Zrozumiał, że dla postępowania dotyczącego wyłącznie ochrony danych osobowych, prowadzonego na gruncie prawa powszechnego, nie ma to żadnego znaczenia.

Sędziowie WSA odmawiają na razie przyswojenia tej lekcji. Formalnie nie ma to większego znaczenia, bowiem rozstrzyga wyłącznie o tym kto – GIODO czy proboszcz – złoży kasację. Wyczerpanie przez strony administracyjnej drogi prawnej jest niezbędne dla ukształtowania jednolitego, ostatecznego orzecznictwa. Zainteresowany jest tym przede wszystkim GIODO, co potwierdził w bezpośredniej rozmowie jego radca prawny. Wyroki WSA, podważając jasną wykładnię NSA, której GIODO omijać nie może i nie chce, powodują decyzyjny zamęt. Mamy już bowiem decyzje wykonane przez proboszczów, mamy też prawomocne, których wykonanie egzekwuje GIODO, bo z mocy Ustawy po prostu musi to robić (w co najmniej jednym przypadku z pozytywnym już skutkiem). Merytorycznie orzeczenia WSA są kolejną próbą podporządkowania prawa powszechnego interesom Kościoła i zachciankom polskich hierarchów, bo nawet nie prawu kanonicznemu. Z tym większą satysfakcją zapełnimy sale WSA w chwili, gdy ci sami sędziowie, związani już wyrokami NSA, będą z przekonaniem uzasadniać tezy, które dziś tak bezdyskusyjnie odrzucają.

Pojawiające się coraz częściej komentarze dowodzą, że uproszczony przekaz, podbudowywany także stanowiskiem WSA, zaciera zasadniczy sens tego konfliktu. Przedstawianie procedury nazwanej „wystąpieniem po włosku” jako alternatywy dla apostazji kanonicznej oraz używanie, jako istotnego argumentu, na rzecz nadrzędności prawa powszechnego, braku formalnego przyjęcia tzw. „instrukcji KEP”, przynosi dziś negatywne skutki w świadomości samych zainteresowanych. Retoryka utarczek z propagatorami tzw. apostazji kanonicznej ukształtowała dość powszechne przekonanie, że oświadczenie woli, w przeciwieństwie do apostazji, jest procedurą wystąpienia z Kościoła zapewniającą wszelkie skutki, także te kanoniczne. To przekaz fałszywy, bo kwestionujący istnienie autonomicznej przestrzeni prawa kościelnego.  Najważniejsza informacja dla zainteresowanych brzmi: „wystąpienie po włosku” nigdy nie było i nie będzie wystąpieniem z Kościoła w rozumieniu dosłownym, tj. wywierającym automatycznie skutki kanoniczne. We własnym oświadczeniu, skierowanym do proboszcza wiosną 2011 roku, napisałem wręcz, że ewentualne skutki na gruncie prawa kanonicznego nie są przedmiotem mojego zainteresowania i pozostawiam je do wyłącznej oceny Kościoła, szanując jego autonomię w tym zakresie. Gwarantowana, m. in. art. 1 Konkordatu, autonomia Kościoła pozwala na dokonanie odmiennej oceny na gruncie prawa kanonicznego, ale nie wynika z tego możliwość związania taką oceną organów suwerennego państwa.  Autonomia nie oznacza bowiem braku podlegania normom prawa powszechnego. Stwierdzając to NSA dodał, iż nie może być zatem przyczyną reglamentowania wewnętrznym prawem Kościoła możliwości swobodnego opuszczenia denominacji wyznaniowej, zagwarantowanej każdemu obywatelowi Konstytucją.

Konflikt norm prawa powszechnego i kościelnego powoduje odmienne oceny skutków „wystąpienia”, analogicznie jak w przypadku rozwodów małżeństw. Kościół nie ma żadnego wpływu na możliwość uzyskania rozwodu, zagwarantowaną prawem powszechnym. Traktuje osoby rozwiedzione jako nadal związane dozgonnym sakramentem. Co więcej, odnosząc się do wyłącznie „świeckich skutków”, nakłada na te osoby sankcje religijne. Nie jest to jednak przedmiotem zainteresowania państwa i nie wpływa na ocenę ich statusu na gruncie prawa cywilnego. Z podobną oceną przynależności do Kościoła przyjdzie się wcześniej czy później pogodzić, a zasadność tej prognozy znajduje pełne oparcie w orzecznictwie NSA (np. I OSK 1828/12). Prawo kanoniczne w aktualnym brzmieniu wyklucza możliwość zerwania związku ze wspólnotą Kościoła, podobnie jak z poślubionym małżonkiem. Akt apostazji stanowi odstępstwo od wiary, ale nie opuszczenie wspólnoty.  Kościół nie narzuci jednak państwu realizowania konstytucyjnej normy na zasadzie „wystąpienia formalnego, ale nie faktycznego”(?). (Tak zdefiniował akt apostazji kanonicznej jeden z kościelnych komentatorów).

Sędziowie WSA swoimi wyrokami ignorują całą powyższą interpretację. Stwierdzenie, że realizacja prawa do informacyjnego samookreślenia obywatela w przestrzeni publicznej wymaga zgody Kościoła stanowi w istocie zamach na suwerenność Polski. I nie jest to stwierdzenie przesadne, bowiem państwo, które uzależnia realizację zagwarantowanych obywatelowi Konstytucją praw od opinii podmiotu trzeciego, staje się od tego podmiotu zależne. Sąd, próbujący zrealizować marzenie biskupów o uczynieniu z Polski watykańskiego protektoratu za pomocą apostazji, zasługuje w pełni na miano Watykańskiego Sądu Apostazyjnego. Uznanie religijnego obrzędu apostazji za procedurę wystąpienia z Kościoła, wbrew jego doktrynie, wykluczającej taką możliwość oraz „czynność prawną o charakterze pewnym”, wymaga pokazania w odrębnym komentarzu rozmiarów złej woli i ignorancji sędziów  WSA.

Nie ulega wątpliwości, że oświadczenia wysyłane do proboszczów będą wkrótce z automatu wywierały pożądany efekt (adnotację). Toczące się już na różnych etapach postępowania pozwolą na ostateczne wygranie tej sprawy. To jednak dopiero początek, nie koniec, walki o realnie świecką Polskę. Sama możliwość wyegzekwowania adnotacji w księdze chrztów, choć bardzo ważna, nie przynosi żadnych wymiernych efektów. Nawet w statystykach prezentujących liczbę członków Kościoła katolickiego w Polsce. Podejmujemy jednak działania, które to zmienią. Nie będzie to ani łatwe, ani szybkie, jednak wiemy, że konieczne i możliwe.

Najważniejszym celem jest uświadomienie szerokiemu społeczeństwu i politykom faktycznego poparcia Kościoła w Polsce, mierzonego liczbą realnych członków, a nie zawyżaną liczbą ochrzczonych. Oparty na zmanipulowanych statystykach, utrwalany przez media, przekaz o reprezentowaniu przez Kościół znaczącej większości ma usprawiedliwiać jego dominujący wpływ na rozstrzygnięcia polityczne. Sankcjonuje także coroczne wyłudzanie miliardów złotych z budżetu, zgodnie z wolą i potrzebami „większości”. Najwyższy czas zacząć to zmieniać. Masowe wysyłanie oświadczeń woli do proboszczów będzie istotnym argumentem w tej grze. Podjęcie takiego działania nie wymaga już żadnej pomocy prawnej. Nie ma większego znaczenia posłużenie się „gotowcem” proponowanym przez nas, przez wystąp.pl,  czy też własnym pomysłem.

Nasza propozycja umożliwia emocjonalną identyfikację z treścią oświadczenia osobom niechętnym do „wystąpienia”, wobec braku akceptacji faktu „wstąpienia”. Jasne określenie się takich osób w przestrzeni publicznej ma jednak istotne znaczenie. Osobiste, prywatne przekonanie nie kreuje bowiem faktów mogących zmieniać statystyczny obraz „katolickiej Polski”. ISKK w kooperacji z GUS-em będzie nadal „twórczo zagospodarowywał” bierność takich osób, na chwałę i pożytek Kościoła. Usprawiedliwianie bierności, prywatną filozofią niechęci postrzegania tych faktów, na pewno ich nie zmieni.

Watykanizacja WSA

Fotografowanie publiczności na sali sądowej było zakazane.

ekipa Świeckiej Polski i nasi sojusznicy przed salą rozpraw w WSA
fot. Marek Łukaszewicz

Warszawski WSA 19 listopada 2014 roku uchylił decyzję GIODO nakazującą dokonanie adnotacji w księdze chrztów o „wystąpieniu” Tadeusza N. z Kościoła. To drugi taki wyrok w identycznej sprawie. Tym samym stwierdzić można, że warszawski WSA ukształtował nową „linię orzeczniczą” sprzeczną z wykładnią wynikającą z trzynastu orzeczeń NSA. Jednoznacznie dowiódł też przekształcenia się w Watykański Sąd Apostazyjny. Przywrócenie go do struktury sądów administracyjnych będzie możliwe zapewne dopiero po rozpatrzeniu skarg kasacyjnych przez NSA. Należy zakładać, że GIODO, podobnie jak w sierpniowym przypadku, nie ma innego wyjścia jak złożenie kasacji.

Reakcja sali na ogłaszany przez WSA wyrok uświadomiła sędziom, że świadkowie ich służalczej postawy dopilnują umieszczenia ich nazwisk na kartach Historii obok stalinowskich sędziów. Stwierdzenia o wyższości apostazji i regulacji prawa kanonicznego nad prawem jednostki do informacyjnego samookreślenia zmusiły członków ekipy Świeckiej Polski do wysłuchania wyroku w postawie klęczącej i zamknięcia sentencji sakramentalnym „amen”. Głośna odpowiedź Zbigniewa Kaczmarka – „proszę bardzo” na pytanie zbulwersowanego sędziego – „czy mogę kontynuować?” dopełniła kabaretowego charakteru całego wydarzenia. Dziękujemy członkom zaprzyjaźnionych organizacji i grup nieformalnych za obecność na sali. Nasza liczna obecność nie zmieni orzeczeń, odbiera jednak poczucie pewności i „komfort pracy” sędziom. Pytanie „naszego” Rafała o możliwość rejestracji obrazu i dźwięku przerwane panicznym – „żadnych zdjęć” dowodzi jednoznacznie zawstydzenia sędziów wykonywaną „pracą” .

WSAsierpniowym uzasadnieniu wyroku przywołał tezę NSA głoszącą, że żaden organ administracji państwowej ani sąd nie ma prawa oceniania wewnętrznych regulacji kościelnych i skutków ich zastosowania na gruncie prawa kanonicznego. NSA jednocześnie jasno stwierdził, że obowiązkiem organów państwa jest działanie wyłącznie w granicach prawa powszechnego. Wynika z tego konieczność rozpatrywania „oświadczenia woli” wyłącznie w zakresie efektów wywieranych w obszarze ochrony danych osobowych. W kolejnych akapitach uzasadnienia, podobnie jak w omawianym wyroku, WSA swobodnie przechodzi do analizy kanonów usiłując przekonać sam siebie, że są one elementem prawa powszechnego. W inicjującym każde postępowanie „oświadczeniu woli” jasno wyartykułowany jest brak zainteresowania skutkami kanonicznymi „wystąpienia”. Ich ocena na gruncie prawa kanonicznego jest wyłącznym prawem Kościoła. Nie ogranicza to prawa organów państwowych do niezależnej(odmiennej) oceny skutków na gruncie prawa powszechnego. Ten swoisty dualizm postrzegania przynależności obywatela do związku wyznaniowego przez Kościół i Państwo porównać można z oceną skutków rozwodów małżeństw. Wynika to z konfliktu norm prawa kanonicznego, wykluczających możliwość rozwodu czy wystąpienia z Kościoła i prawa RP gwarantującego każdemu obywatelowi te możliwości. Takie rozstrzygnięcie jest nieuniknionym finałem tego konfliktu bez względu na to kiedy on nastąpi. Watykanizacja WSA opóźnia ten proces, pomimo że rozstrzygnięcia skarg kasacyjnych wykazują pełne zrozumienie problemu przez NSA.