DOKTRYNA I PRAWO – KOMU SŁUŻY ZACIERANIE GRANIC

W ramach prowadzonego przez GIODO postępowania ksiądz proboszcz  wskazał powody zignorowania żądań skarżącej zawartych w przesłanym jesienią ubiegłego roku oświadczeniu. Obok rutynowo wskazywanego braku apostazji pojawiło się żądanie dokonania aktualizacji nazwiska w księdze chrztu. Delikwentka pozwala sobie chadzać za mąż bez powiadamiania Kościoła!

Zainteresowana postanowiła, przede wszystkim księdzu proboszczowi (a nawe bardziej jego zwierzchnikom) przedstawić szerzej podstawy swojego działania. Zamieszczony poniżej tekst prezentuje także nasze stanowisko w kilkuletnim sporze na tle tzw. „występowania z kościoła”. Zdecydowanie niestosowna lektura dla wszystkich szukających prostych i łatwych rozwiązań. Zacieranie granicy między polem oddziaływania doktryny Kościoła i prawa RP z Konstytucją na czele przekształciło prosty problem w skomplikowaną łamigłówkę.

Permanentne przekraczanie granic religijnej autonomii i wkraczanie doktryną na obszary zastrzeżone dla prawa państwowego to stała praktyka Kościoła w Polsce. Efekty widać na wielu polach – aborcja, in vitro, finansowanie obiektów kultu… są możliwe dzięki świadomym niestosowności tej praktyki, lecz usłużnym politykom i prawnikom. Na naszym odcinku w wyścigu po kolejny „papieski medal” prowadzą zdecydowanie sędziowie II Wydziału warszawskiego WSA. Nawiasem mówiąc, żaden z wyroków uchylających wydane proboszczom przez GIODO nakazy nie jest prawomocny. WSA rozstrzygnął zatem, zwłaszcza zawartością uzasadnień, wyłącznie o pierwszym miejscu w „medalowym wyścigu”

Stanowisko skarżącej polemizuje z „fundamentem” rozstrzygnięć WSA, obnażając „zasługi” na odcinku zacierania granic oddziaływania prawa kanonicznego i przekształcania Polski w państwo wyznaniowe.

 

Dotyczy: DOLiS-440-xxx

W związku z pismem Proboszcza Parafii pw. Wniebowzięcia NMP  w Sokołach z dnia 05 stycznia 2015 r. przesyłam poniższe wyjaśnienia. Mam nadzieję, że równoczesne przesłanie  do wiadomości Księdza Proboszcza, pomoże Mu zrozumieć podstawy i zakres moich żądań, pozwalając na zracjonalizowanie przyszłych reakcji.

W „oświadczeniu woli” podałam numer wpisu w księdze chrztów, pozwalający na jednoznaczną identyfikację moich danych osobowych. Z oczywistych powodów (odnotowanie chrztu dwumiesięcznego dziecka) figuruje tam moje nazwisko rodowe. Wpis zawiera dodatkowe informacje (data urodzenia, dane rodziców, tzw. rodziców chrzestnych), pozwalające zweryfikować moją tożsamość i wynikające z niej prawo dysponowania danymi. Nie zostały jednak podniesione żadne wątpliwości w tym zakresie, do których wyjaśnienia czułabym się wówczas zobowiązana. Zostałam także „pozytywnie zweryfikowana” przez pracownika Biura GIODO, co potwierdza adnotacja w udostępnionych mi aktach niniejszej sprawy. Nie utrzymuję kontaktów z Kościołem od dziesiątego roku życia. Zmiana nazwiska nie miała także żadnego związku z działalnością tej instytucji. Żądanie dokonania aktualizacji mojego nazwiska w księdze chrztów, stawiane przez Księdza Proboszcza jako „warunek wstępny” dalszych działań, nie znajduje zatem podstaw prawnych, ani logicznego uzasadnienia. Zwracając się o aktualizację moich danych adnotacją, że nie należę do Kościoła, zażądałam równocześnie zaprzestania ich przetwarzania wykraczającego poza niezbędną dokumentację faktów istotnych z punktu widzenia Kościoła. Dopuszczalność przechowywania danych osobowych, uzasadniana takimi względami, nie może jednak wykraczać poza aspekt archiwalny. Nie uprawnia także do poszerzania zakresu przechowywanych informacji, zwłaszcza wobec jasno wyrażonego sprzeciwu osoby zainteresowanej.

Ksiądz Proboszcz twierdzi również, że zostałam ochrzczona „podobnie jak inne parafie”(?) na podstawie Konkordatu, który wszedł w życie wiele lat później. Taka interpretacja, być może zasadna w wymiarze duchowym, powoduje jednak problemy w powiązaniu zapisu księgi chrztów z „parafią” i właściwe zrozumienie zgłoszonych żądań. W efekcie przeszkodę w spełnieniu moich żądań dostrzega Ksiądz Proboszcz w konieczności spełnienia wymogów tzw. „procedury formalnego wystąpienia z Kościoła”. Kościół może adresować taką ofertę do osób oczekujących zapewnienia obrzędami religijnymi skutków na gruncie własnego prawa (akceptujących równocześnie fakt, że dla tego prawa i statystyk pozostaną nadal członkami Kościoła). Nie zwracałam się jednak z taką prośbą, a moje oświadczenie i toczące się (w wyniku jego zignorowania) przed Generalnym Inspektorem postępowanie nie ma żadnego związku z poglądem doktryny na status i losy „mojej duszy nieśmiertelnej”. Rozstrzygnięcia prawa kanonicznego w tym zakresie pozostają wyłączną domeną Kościoła. Mogą mieć istotne znaczenie dla decyzji podejmowanych przez Najwyższego, ale żadnego dla organu administracji państwowej, działającego w oparciu o normy prawa powszechnego.

Prawo kanoniczne uznaje chrzest za akt  (dozgonnego i nieodwracalnego – kanon 11 Kpk) przystąpienia do wspólnoty. Kościelni prawnicy, w podobnych postępowaniach, twierdzą (i nie sposób się z tym nie zgodzić), że „relacja obywatel – kościół nie jest stosunkiem prawnym”. Zatem chrzest, zdaniem samego Kościoła, nie stanowi nawiązania jakiejkolwiek relacji na gruncie prawa powszechnego. Opierając się zatem wyłącznie na twierdzeniach Kościoła nie sposób logicznie uzasadnić dlaczego apostazja (odnosząca się do stosunku opisanego wyłącznie doktryną) ma określić moją relację z Kościołem na gruncie świeckiego prawa, skoro nie określa jej akt chrztu. Art. 53 Konstytucji RP, w punkcie 2 przyznaje każdemu obywatelowi (nie doktrynom związków wyznaniowych) prawo decydowania w tym zakresie „według własnego wyboru”. W przesłanym oświadczeniu jasno określiłam „własny wybór”. W połączeniu z żądaniami dotyczącymi przetwarzania danych osobowych, tak podstawą jak i zakresem skutków, obejmuje wyłącznie obszar regulowany prawem powszechnym. Księga chrztów, stanowiąca dla Kościoła rejestr podstawowych obrzędów religijnych, pozostaje dla prawa powszechnego wyłącznie zbiorem danych osobowych, Podlega w tym zakresie regulacjom Ustawy o ochronie danych osobowych i wyłącznie ten aspekt jej funkcjonowania obejmują działania GIODO. Wydawane decyzje nie odnoszą się do doktrynalnych ocen statusu osoby skarżącej. Podkreślał to także Naczelny Sąd Administracyjny, zwłaszcza w ośmiu orzeczeniach z października 2013 r. Żądana adnotacja rozstrzyga wyłącznie o zasadach i zakresie dalszego przetwarzania moich danych osobowych przez Kościół (w tym na potrzeby statystyk), Nie kształtuje natomiast doktrynalnej oceny mojego statusu, pozostającej nadal autonomicznym prawem Kościoła. Wskazówkę dla hierarchów, że Kościół może i będzie musiał pogodzić się z takim rozstrzygnięciem stanowią cywilne rozwody połączonych sakramentalnie małżonków. Pole tego kompromisu wyznacza art. 1 Konkordatu nakazujący wzajemne poszanowanie autonomii obu podmiotów. Jak podkreśla NSA, zagwarantowana Kościołowi autonomia nie oznacza jednak wyzbycia się przez państwo swej immanentnej cechy jaką jest suwerenność. Jej wyznacznikiem są konstytucyjnie zagwarantowane prawa i wolności obywateli. Z tego powodu wolność sumienia i wyznania, jako jedna z podstawowych wartości, nie może być reglamentowana doktryną żadnej religii.

Przytoczone argumenty wskazują, że w toczącym się postępowaniu GIODO posiada pełny materiał dowodowy pozwalający na wydanie decyzji, o którą wnosiłam. Art. 35 §3 Kpa jednoznacznie określa termin przewidziany na jej wydanie. W związku z tym na podstawie art. 37 §1 Kpa wzywam Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych do bezzwłocznego usunięcia naruszenia prawa,. Dalsza zwłoka spowoduje skierowanie skargi w tym zakresie do WSA.

 

P.S. Doktryna islamu ocenę wyznaniowej przynależności opiera na zasadzie „każdy poczęty z muzułmanina jest muzułmaninem”. Na tej podstawie uznaje mnie, wbrew moim przekonaniom, za muzułmankę z racji wyznania jednego z przodków w linii męskiej. Nie kreuje to jednak faktów, np. poprzez przetwarzanie moich danych osobowych. Nie daje zatem żadnych powodów do reakcji na płaszczyźnie prawa.

Może ten przykład uświadomi hierarchom jak dalece aspiracjami do wszechwładzy w Polsce wykraczają poza obszar autonomii Kościoła, dokonując w istocie zamachu na jej suwerenność.

Jeden komentarz do “DOKTRYNA I PRAWO – KOMU SŁUŻY ZACIERANIE GRANIC”

  1. „Trochę” rozbudowany „przyspieszacz” ale sytuacja jest na tyle humorystyczna, że można już ją tak właśnie traktować.
    Jeśli księżulo będzie miał odrobiną poczucia humoru to – mimo iż utratą ostatniego skrawka (jego zdaniem) twardego gruntu pod stopami pewnie nie będzie zachwycony – ton tego tekstu powinien mu osłodzić gorycz porażki…
    Punkt w którym te sprawy już obecnie się znajdują upoważnia skarżących się na opieszałość do takiego właśnie, protekcjonalnego traktowania podnoszonych przez nich a w ich pojęciu DRUZGOCĄCYCH kontrargumentów…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *